Ksiądz gwałcił 12-letnią Mariannę i ją okaleczał, a działo się to regularnie przez półtora roku - wspomina obecnie 19-letnia ofiara. Marianna wciąż czeka na efekty działań prokuratury. Ksiądz pozostaje na wolności i dziewczyna boi się, że może krzywdzić kolejne dziecko.
Unika miejsc, które kojarzą się z tym, co przeszła. Widok, zapach wystarczą, by miała poczucie, że umiera. Dziś, choć jeszcze anonimowo, chce się zmierzyć z krzywdą - tą sprzed kilku lat i tą dzisiejszą.
- To wszystko zaczęło się w 2013 roku. Ja miałam wtedy 12 lat, jak poszłam na kółko biblijne - tak swoją historię rozpoczyna Marianna, ofiara księdza pedofila.
Po pewnym czasie prowadzący zajęcia w małopolskiej parafii ksiądz prosił, by dziewczynka zostawała, przepisywała mu kazania, a potem - żeby się rozbierała.
- Musiałam się rozebrać, tak jak już wcześniej bywało, i po prostu wziął mnie i posadził jakby na sobie - opowiada Marianna. I tak co piątek, przez półtora roku, ksiądz gwałcił dziewczynkę. Mówił, że tylko do tego ona się nadaje, i groził, że ją zabije.
Bała się i wstydziła powiedzieć komukolwiek, także o tym, że ciął ją po plecach i w okolicach miejsc intymnych.
- Brał taki nożyk, po prostu kazał mi się położyć. I tak jeździł po ciele, dopóki nie przeciął. (...) Już wolałam ten nóż, bo to przynajmniej nie sprawiało, że czułam się taka okropnie brudna po prostu, tak strasznie się wstydziłam - wyznaje Marianna.
"Uważaj tam na siebie, bo ładna jesteś"
Spacer z psem nad stawem mógł ukoić ból, ale ksiądz i tam ją znalazł. Zrobił to, co zwykle.
- Chciałam się rzucić pod ciężarówkę wtedy. (...) Życie uratował mi ktoś, po kim nikt by się nigdy tego nie spodziewał, bo był to człowiek, który spędził lata w więzieniu i to była pierwsza osoba, której ja o tym powiedziałam - wspomina Marianna.
Ta osoba namawiała Mariannę, by o wszystkim powiedziała mamie. Wkrótce tak się stało. Choć dziewczyna wskazała księdza jako sprawcę jednego gwałtu, prokuratura w Miechowie umorzyła sprawę.
- Usłyszałam od jednej z pań, które siedziały na sali i mnie przesłuchiwały: uważaj tam na siebie, bo ładna jesteś - wspomina Marianna.
Dlatego Marianna studiuje prawo - by żadne dziecko nie było tak przesłuchiwane. Gdy osiągnęła pełnoletność, ponownie zawiadomiła miechowską prokuraturę.
- Zobaczyłem dziewczynę, która, zamiast znaleźć sprawiedliwość, cierpi. Cierpi za długo - mówi Artur Nowak, prawnik i pełnomocnik Marianny. Złożył w prokuraturze wniosek w czerwcu 2020 roku. Ksiądz działa już w innej, świętokrzyskiej parafii.
- Ona po prostu boi się, że ten człowiek jest bezkarny i dalej funkcjonuje, i dalej może po prostu robić to samo. Gdzie ona ma iść z tym? Idzie do prokuratury, prosi państwo o pomoc - mówi Nowak.
W ciągu dziewięciu miesięcy przesłuchano tylko kilka osób, które wskazała, i ją samą - przez dziewięć godzin. - To było coś strasznego. Przez większość tego czasu ja byłam po prostu atakowana pytaniami, sugerowano kolejny raz, że być może ja gdzieś tam na przykład świadczyłam usługi - opowiada Marianna.
"Ja się pierwszy raz spotykam z taką przewlekłością"
Pełnomocnik składał skargi na prokurator Wiolettę Jędrychowską-Jaros, która prowadzi śledztwo. Kilka lat temu podpisała się pod umorzeniem. - Ja się pierwszy raz spotykam z taką przewlekłością. (...) Dla mnie to jest odwrócenie po prostu pewnych ról, dlatego że prokurator powinien stać przy pokrzywdzonym - mówi pełnomocnik.
"Fakty" TVN próbowały zapytać prokurator Jędrychowską-Jaros, dlaczego tak się dzieje. Wysłała do nas pracownicę prokuratury, która odesłała nas do rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
W oświadczeniu Prokuratury Okręgowej w Krakowie czytamy, że konieczne było przedłużenie śledztwa do 23 maja 2021 roku. Co do agresywnego sposobu przesłuchania dziewczyny - że prokurator ma prawo zadawać pytania "niezależnie od tego, czy udzielenie na nie odpowiedzi jest dla świadka wygodne czy też nie".
- Nie mogę spać spokojnie, myśląc o tym, że on być może teraz niszczy życie jakiemuś innemu dziecku, któremu może udałoby się wskoczyć pod tego tira - wyznaje Marianna.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN