Troje aktywistów Młodzieżowego Forum LGBT+, w tym siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego Franek Broda, w poniedziałek przypięło się do bramy Ministerstwa Edukacji i Nauki. Protestowali w ten sposób przeciwko temu, jak o mniejszościach seksualnych wypowiada się minister Przemysław Czarnek. Po południu wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski zaprosił ich na rozmowę - ale z tej rozmowy nie wynikły żadne konkretne decyzje, jak przekazali potem aktywiści.
Poniedziałkowy protest troje przedstawicieli Młodzieżowego Forum LGBT+ rozpoczęło od przykucia się do bramy Ministerstwa Edukacji i Nauki i hasła: "przepraszamy za utrudnienia, mamy ministra do obalenia za to, co robił i mówił w ostatnich miesiącach".
- Wyszliśmy z trzema kluczowymi postulatami. Pierwsze to były słowa, czyny i działalność ministra Przemysława Czarnka, a także kwestia tych kontrowersyjnych wypowiedzi, tudzież wzięcia odpowiedzialności za swoje słowa - wyjaśniła Laura Kwoczała, uczestniczka protestu z Młodzieżowego Forum LGBT+.
Po sześciu godzinach protestujących na rozmowy do budynku ministerstwa zaprosił wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski. Aktywiści - jak powiedzieli po wyjściu z rozmów - mają nadzieję, że to początek. Proszą o okrągły stół w sprawach zmian w systemie edukacji i dają rządowi czas do końca września.
- Nie padły żadne decyzje ze strony pana wiceministra, nie dostaliśmy też nic na piśmie, ani żadnej 100-procentowej gwarancji, dlatego kontynuujemy protest - powiedział po rozmowach w resorcie Franek Broda, uczestnik protestu z Młodzieżowego Forum LGBT+ i siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego.
- Nie miałem z nim okazji na ten temat porozmawiać i nie wiem, czy będę miał. Nie ze względu na to, że politycznie się różnimy, ale ze względu na to, że on ma swoje życie, ja mam swoje życie - powiedział Franek Broda.
Aktywiści liczą na to, że minister zmieni swój stosunek do osób LGBT+ i sposób, w jaki o tych osobach się wypowiada.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24