W 1984 roku w Centrum Zdrowia Dziecka pani Monice przeszczepiono nerkę. W czasach PRL-u była to operacja pionierska i ryzykowana. We wtorek była pacjentka spotkała się z Kubą, który jest tysięcznym pacjentem po takim przeszczepie.
Pani Monika Kutera-Kukla zdecydowała się odwiedzić Kubę po to, by pokazać, że po takim przeszczepie da się normalnie żyć i funkcjonować.
- Monika przez 35 lat była z nami w kontakcie, nawet będąc dorosłą osobą. Jest tu z mężem, który też był naszym pacjentem i też ma przeszczepioną nerkę - opowiada profesor Ryszard Grenda z Kliniki Nefrologii, Transplantacji Nerek i Nadciśnienia Tętniczego Instytutu Centrum Zdrowia Dziecka.
Chwilę później do spotkania dołączył Nikodem, który dostał nerkę numer 999. - Chłopcy byli przeszczepiani tego samego dnia, w związku z tym Nikodem przez 20 minut myślał, że to on jest tysięcznym pacjentem - dodaje doktor Jacek Rubik, nefrolog i pediatra z Instytutu Centrum Zdrowia Dziecka.
W tym przypadku zadecydowały minuty, chociaż to nie numer ma tu znaczenie. Każdemu z tych dzieci przeszczep uratował życie.
- Nie mogłem chodzić do szkoły i robić wielu rzeczy - opowiada Nikodem. Nie mógł grać w piłkę, pić więcej niż pół litra wody dziennie. - Teraz już dawno o tym zapomniałem. Bo teraz jest nowe życie dla mnie - wspomina.
Chłopcy otrzymali nowe życie, które w niczym nie przypomina tego przed przeszczepem. - Rano odłączanie od cyklera, bo Kuba był dializowany po 12 godzin na dobę. Później o 14.00 znowu mieliśmy wymianę płynu, o 17.00 znowu podłączenie pod cykler na parę minut, po czym o 21.00 ostatecznie już na całą noc - wyjaśnia Agnieszka Kożuszek, mama Kuby.
W Polsce maleje liczba przeszczepów
Z niesprawnymi nerkami ani Kuba, ani Nikodem nie mieli siły na cokolwiek innego niż dializy. Teraz mogą biegać i bawić się, aż trudno za nimi nadążyć.
- Jest takie niesamowicie piękne powiedzenie, że narządy są potrzebne tu na ziemi, a nie w niebie. Więc należy się sobą dzielić i przekazywać ten dar innym - podkreśla Monika Olesińska, mama Nikodema.
Niestety z tym jest problem w polskiej ochronie zdrowia. W ostatnich latach sytuacja jest fatalna, bo liczba przeszczepów w Polsce spada. Siedem lat temu lekarze wykonali ponad 1500 przeszczepów, w zeszłym roku było ich już niespełna 1400. Do końca października 2019 roku wykonano ich ponad 1200.
By uratować komuś życie wystarczy wyrazić zgodę, na pobranie potrzebnych i zdrowych narządów po naszej śmierci. Na przykład nosząc w portfelu oświadczenie woli wydrukowane z internetu.
- Jeśli będziemy o tym pamiętać, że jesteśmy chodzącym darem życia, to trzeba z tego korzystać - zaznacza profesor Ryszard Grenda z Centrum Zdrowia Dziecka.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24