Prawdziwe życie nie toczy się na portalach społecznościowych, a prawdziwe zdjęcia są bez upiększeń i retuszu. Kampania "Fake Off" ma wszystkim to przypomnieć. A historia Katarzyny Dacyszyn - oblanej kwasem przez stalkera - ma dodać odwagi i pewności siebie.
Czas na prawdę. Czas pokazać to, co dotychczas było skrzętnie skrywane - blizny, jakie Kasi Dacyszyn zostawił stalker, który oblał ją kwasem. Każda blizna to zapis jej historii, która o mały włos nie skończyła się tragicznie.
- Jestem naprawdę bardzo dumna z Kasi, że miałyśmy okazję się sfotografować - mówi fotograf ciała Dominika Cuda. - To jest decyzja, która nie przyszła łatwo - przyznaje Kasia Dacyszyn.
Atak w sądzie
Katarzyna Dacyszyn to łódzka modelka i projektantka. Przez 11 lat była nękana przez stalkera - mężczyznę, którego nie znała. Gdy wreszcie doprowadziła go przed sąd, ten na sądowym korytarzu oblał ją kwasem siarkowym i prawie zabił.
Jeszcze rok temu Katarzyna Dacyszyn opowiadała o tym w ciemnych okularach i zasłaniając blizny. - To był koszmar - mówiła z płaczem we wrześniu 2017 roku. - Myślę sobie: to nie jest moje ciało - dodawała.
Dziś o tym, co przeżyła, opowiada, biorąc udział w kampanii "Fake Off" fotografki Dominiki Cudy - kampanii, która ma walczyć z wyretuszowanym obrazem piękna, pokazywać normalność i niedoskonałości. - Tak się szerzy nasza sieć ludzi nieidealnych - opisuje Dominika Cuda.
W tym przypadku to jednak walka nie tylko o samoakceptację. - Jestem takim naocznym dowodem tego, jak niebezpieczny jest stalking - tłumaczy Katarzyna Dacyszyn. To w Polsce wcale nie jest takie oczywiste.
Po wyroku było gorzej
Jagna Piwowarska, prawniczka Fundacji "Można Inaczej", mówi, że policja reaguje przeważnie "nieodpowiednio", gdy ofiara stalkingu zgłasza sprawę.
Tak jak w przypadku kobiety, która wolała pozostać anonimowa, ale powiedziała o swoim przypadku "Faktom" TVN. - Zaczęły się groźby: "zabiję cię, obleję cię kwasem". Byłam z tym na policji, ale policja nie widziała w tym nic złego, to nie był czyn karalny dla nich. Usłyszałam, że chłopak się zakochał, przejdzie mu - wspomina.
Sama dostarczała policji dowody, zamontowała nad drzwiami kamerę, która nagrywała nękanie, pokazała groźby, zniszczony samochód. W końcu doszło do procesu i prawomocnego skazania. Wyrok: 90 godzin prac społecznych i pół roku w zawieszeniu.
- Po wyroku było jeszcze gorzej, był bardzo wściekły, bałam się o swoje życie. Ani policja nie pomagała, ani pani prokurator - zdradza ofiara stalkera.
Mimo kolejnych zgłoszeń na policję, sytuacja nie zmieniała się. Kobieta, z którą rozmawialiśmy, musiała uciec, zmienić całe swoje życie.
Niskie kary
Tylko w 2016 roku za sprawców stalkingu uznano ponad 1300 osób, z czego jedynie 125 skazano na karę bezwzględnego więzienia. Reszta to kary w zawieszeniu, grzywny i warunkowe umorzenia postępowania.
Sesja Kasi Dacyszyn jest po to, by walczyć z bezczynnością organów ścigania, z brakiem zrozumienia, czym jest stalking, by wykrzyczeć te słowa: "Spójrzcie na moje blizny, one o czymś świadczą - ja walczyłam o życie".
Autor: Daria Górka / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24