Nie musi ustępować z funkcji marszałka, ale może niech przeprosi - tak Markowi Kuchcińskiemu publicznie radzą kolejne prominentne postaci PiS-u. Sprawa ponad stu lotów, w tym ponad 20 z rodziną, psuje PiS-owi kampanię. Marszałek milczy. Być może wciąż szuka odpowiedniego słowa.
Marek Kuchciński może odetchnąć z ulgą. Ryszard Terlecki uważa, że marszałek Sejmu nie powinien odchodzić. Jednak w jego sprawie żadna decyzja we władzach partii nie zapadła. Jak wynika z informacji, do których dotarły "Fakty" TVN, marszałek ma przygotować publiczne wyjaśnienia. Szczególnie w sprawie co najmniej 23 lotów rządowymi maszynami z rodziną na pokładzie.
- Pan marszałek doskonale wie, co ma zrobić i sądzę, że przeprosi, powie to, co ma powiedzieć - mówi Beata Szydło, eurodeputowana z ramienia PiS.
Podobnego zdania jest Joachim Brudziński, który otwarcie powiedział, że marszałek powinien przeprosić. Temat ponad setki lotów w 16 miesięcy, najczęściej między Warszawą i Rzeszowem, to problem nie tylko dla Marka Kuchcińskiego, ale dla każdego z kandydatów PiS-u.
- Do siebie do domu pan marszałek może wracać samochodem albo rejsowym lotem. Naprawdę, świetne lotnisko w Rzeszowie, bardzo dobre połączenia i to by było normalne - tłumaczy Małgorzata Kidawa-Błońska, wicemarszałek Sejmu z PO.
Każdy lot o statusie HEAD rządowym samolotem, poza maszyną i załogą, która nie później niż 72 godziny przed lotem musi wykonać tak zwany oblot techniczny, wymaga na przykład zapasowego śmigłowca albo wojskowej Casy z załogą, ale też służby ratunkowej w gotowości.
Do tego niezbędna jest limuzyna, która z Warszawy jedzie po marszałka na lotnisko do Rzeszowa. To wszystko jest do pełnej dyspozycji marszałka Sejmu, ale wyłącznie do oficjalnych wizyt, którymi zresztą on sam często chwali się w mediach społecznościowych.
Marszałek milczy
- W przypadku przelotów najważniejszych osób w państwie, nie w misji oficjalnej, nadawany takim lotom jest inny status, status STATE - informuje Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i radny z ramienia Koalicji Obywatelskiej.
Kancelaria Sejmu wybierała status HEAD niezależnie od tego, czy marszałek leciał z oficjalną wizytą, czy też rządowym odrzutowcem do Rzeszowa, gdzie brał udział w serii wyborczych spotkań przed drugą turą wyborów samorządowych, czy w końcu śmigłowcem z Rzeszowa do Warszawy z synem na pokładzie.
- W tej instrukcji nie ma wyszczególnionych osób trzecich, czyli osób niezwiązanych z wykonywanym zadaniem - dodaje Maciej Lasek.
Z informacji redakcji "Faktów" TVN wynika, że sztabowcy PiS-u w ostatnich dniach analizowali podróże marszałka. Sprawdzano, czy któryś z lotów rządowymi maszynami mógł odbyć się niezgodnie z prawem i czy jeśli tak, to ile razy i z kim na pokładzie marszałek latał poza trasą do i z Rzeszowa. Tego na razie nie wiadomo.
- Gdyby pojawiło się cokolwiek nowego i rzeczywiście niezgodnego z prawem, to absolutnie będziemy tę sprawę analizować i nie ma mowy o żadnym zamiataniu sprawy pod dywan - zapowiada Mirosława Stachowiak-Różecka z PiS.
Marszałek Sejmu nie zabrał w swojej sprawie głosu.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24