Odwołane rozprawy i to w całej Polsce. Pracownicy sądów mają dość. Żądają godnych zarobków, więc masowo idą na zwolnienia, podobnie jak niedawno policjanci. Sądowy sekretarz z 30-letnim stażem zarabia 3100 złotych brutto.
W Sądzie Rejonowym w Krotoszynie we wtorek nie było w pracy ani jednego pracownika administracyjnego. Od poniedziałku 25 osób jest na zwolnieniach lekarskich.
- No, praktycznie sąd nie może normalnie funkcjonować. Odbywają się sprawy jedynie te bardzo, bardzo pilne - mówi Dorota Wojtkowiak-Mielicka, sędzia Sądu Rejonowego w Krotoszynie.
W tych najważniejszych sprawach funkcję protokolantów pełnią sędziowie. Zresztą nie tylko w Krotoszynie, bo puste sale i masowo odwoływane rozprawy to rzeczywistość wielu miast w Polsce.
- W pracy nie stawiło się około 60 procent załogi - poinformował Marek Poteralski, sędzia Sądu Okręgowego we Wrocławiu. - Nie stawiło się w pracy około 90 procent pracowników - mówił Aleksander Brzozowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Poznaniu. - Postulaty płacowe pracowników sądu są od lat ignorowane, w związku z tym dzisiaj nie ma żadnego pracownika w sądzie - stwierdził Bartłomiej Starosta, sędzia Sądu Rejonowego w Sulęcinie.
Trzy tysiące za 30 lat
Chodzi o protokolantów, referendarzy czy asystentów sędziego. Powód protestu? Oczywisty. - Chcą mieć płace na poziomie godnym, który umożliwi im funkcjonowanie i utrzymanie rodziny - tłumaczy Sylwia Jastrzębska, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Dziś często jest to niemożliwe.
Zarobki pracowników administracyjnych sądów rzadko przekraczają 3,5 tysiąca złotych brutto. Na przykład młodszy sekretarz zarabia 2700 złotych, ten z trzydziestoletnim stażem - niewiele więcej - bo 3100 złotych brutto.
- Pokładaliśmy ogromne nadzieje w tej władzy, w tych rządach, w tym ministrze, który wydawał nam się na tyle prężny, silny, mocny, że zawalczy o nas tak jak trzeba - przyznaje Iwona Nałęcz-Idzikowska, przewodnicząca Krajowej Rady Związku Zawodowego Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości RP.
Jednak - jak mówią związkowcy - minister Ziobro do pracowników administracji sądowej wysłał jedynie list z podziękowaniami i obietnicą podwyżki. A oni chcą konkretów.
Jest "dobra wola"
- Został powołany specjalny zespół w ministerstwie, na którego czele stoi wiceminister Michał Wójcik. Ten zespół będzie rozmawiał ze związkami zawodowymi, które znają ten problem od podszewki. (...) Tutaj potrzebny jest dialog, rozmowa, bo z naszej strony też jest bardzo dobra wola, żeby podnosić te płace - zapewnia Jan Kanthak, rzecznik prasowy resortu.
Według prawa pracownicy i asystenci w sądzie nie mogą strajkować, bo jest to podstawa do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego. Dlatego większość z nich jest na zwolnieniach lekarskich.
Jednak są też miejsca - jak w Sądzie Rejonowym Gdańsk-Południe - gdzie pracownicy sądowi, ze względu na interwencję przełożonych, bali się pójść na L4. - Jeśli miałabym się z tego utrzymać sama z dzieckiem, to nie dałabym rady - słyszymy.
Urzędnicy sądowi domagają się tysiąca złotych podwyżki.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24