Krew pozostawiona na ściółce, dziki patroszone tuż przy domach. Tak nie walczy się z ASF. Tę fikcyjną walkę z afrykańskim pomorem świń obnażają aktywiści ruchów antyłowieckich. Na nagraniach z drona widać, ile myśliwi robią sobie z zaleceń Głównego Inspektoratu Weterynarii.
Po tym, jak Senat dał zielone światło, by pod hasłami walki z ASF poszerzyć przywileje myśliwych, aktywiści ruchów antyłowieckich ruszyli do lasów.
Uzbrojeni w drona aktywiści "upolowali" myśliwych z Mazowsza na polowaniu w czerwonej strefie występowania ASF. - Czyli w strefie, w której stwierdza się wiele przypadków ASF wśród dzików, gdzie każdy zabity dzik jest potencjalnie zainfekowany - tłumaczy Tomasz Zdrojewski z Koalicji "Niech żyją".
"Patroszenie pozyskanego dzika w terenie jest zabronione" - instruuje myśliwych inspekcja weterynaryjna. Tymczasem, tuż obok domów i zabudowań gospodarskich, działacze nagrali z drona ciała dzików na przyczepie. Gdy myśliwi zorientowali się, że obserwuje ich dron, pośpiesznie przykryli je plandeką.
- Były ciała dzików, była krew dookoła, byli myśliwi, którzy byli ubrudzeni krwią po same łokcie - opowiada Roman Głodowski z Mazowieckiego Ruchu Antyłowieckiego. - To patroszenie się tam odbyło. Cały teren był zaplamiony krwią. Myśliwi nie mieli na sobie, oczywiście, żadnej odzieży ochronnej, nawet żadnych rękawiczek gumowych. Nic, zupełnie nic, wszystko robiono gołymi rękoma na gołej ziemi - dodaje.
Instrukcja sobie, życie sobie
Tak nie walczy się z afrykańskim pomorem świń, bo to kontakt z krwią jest największym zagrożeniem.
- Jest tu uchybienie zasadom bioasekuracji - ocenia dr Maciej Prost z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Szczecinie, oglądając nagranie z drona.
Co zrobiłby wzorowy myśliwy z filmu instruktażowego? Jak tłumaczy narrator w filmie instruktażowym Głównego Inspektoratu Weterynarii, miejsce patroszenia musi zostać dokładnie zdezynfekowane.
Co zrobili myśliwi z mazowieckiego koła łowieckiego? Odmówili rozmowy.
- Wirus może zostać przeniesiony do hodowli najczęściej przez człowieka przy niezachowaniu zasad bioasekuracji - tłumaczy dr Maciej Prost.
Atrakcji na tym jednym polowaniu, które sfilmowali aktywiści, było jednak więcej. - Podczas polowania jeden z myśliwych został ranny w łydkę i został przewieziony do szpitala - informuje asp. szt. Tomasz Adamczyk z Komendy Powiatowej Policji w Żyrardowie. Myśliwi byli trzeźwi.
Pijani i agresywni
Na innym polowaniu, na Pomorzu, aktywiści z Trójmiejskiego Ruchu Antyłowieckiego natknęli się na - jak twierdzą - naganiaczy.
- Byli dość mocno wstawieni. Na miejscu znaleźliśmy też butelkę po wódce - opowiada Agnieszka Hej z Trójmiejskiego Ruchu Antyłowieckiego.
- Nieodpowiedzialność ze strony tych myśliwych to jest kropla w morzu. Tego rodzaju sytuacje mają miejsce bardzo często - komentuje Tomasz Zdrojewski, oglądając film z polowania z Pomorza, który nagrali tamtejsi aktywiści.
Nowe przepisy zakładają, że tym, którzy przeszkadzają w polowaniu, grozi nawet rok więzienia. Myśliwym za to nowe regulacje pozwolą strzelać z użyciem tłumika.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Mazowiecki Ruch Antyłowiecki