Od ponad roku aborcja w Polsce jest niemal całkowicie zakazana. W Sejmie trwają prace nad obywatelskim projektem, który zakazywałby jej nawet jeśli ciąża jest wynikiem gwałtu. Jedną z kar za nią miałoby być dożywocie. Teraz rząd chce, by od połowy przyszłego roku wszystkie ciąże raportowane były w Systemie Informacji Medycznej. Dlaczego i co to oznacza dla każdej kobiety w ciąży?
Pacjentki ze szpitali w Polsce są zmuszane żeby wyjechać do Czech, do Niemiec, do Holandii albo do Danii - to rzeczywistość kobiet, które nie chcą lub nie mogą urodzić. Rok po zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce.
- Prawo, czy bezprawie, które obowiązuje, de facto zagraża życiu kobiety - uważa Wanda Nowicka z Nowej Lewicy.
To wszystko widać już poza granicami Polski. Holandia zapowiada, że sfinansuje Polkom aborcję. Robi to Dania i Belgia. Ze względu na niewielką odległość sporo Polek wybiera też Niemcy.
- Ze względu na to, że gdyby w przyszłości coś się okazało, że ten płód jest uszkodzony i tak dalej, mogą być problemy, więc przerywajmy, tak na wszelki wypadek, ciążę na samym początku - to przerywają tę ciążę już na samym początku - mówi Janus Rudziński, ginekolog z kliniki w Forst.
Teraz Ministerstwo Zdrowia postanowiło znowelizować rozporządzenie, które zmusza lekarzy do rejestracji każdej ciąży. Zdaniem opozycji dzieje się to po to, by zdusić aborcyjne podziemie i żeby zamknąć aborcyjny szlak. - Elektroniczny system kontroli ciąż tak, żeby pan prokurator mógł sprawdzić, co z tą ciążą się stało potem. Nie ginekolodzy będą w Polsce prowadzić ciąże, ale prokuratorzy Ziobry - przekonuje Krzysztof Brejza, senator PO.
- Dlaczego obecna władza tak nienawidzi kobiet, aby zamieniać je w maszyny do reprodukcji, gdzie, nie wiem, czy ma się zgadzać liczba ciąż z liczbą porodów? - pyta Tomasz Grodzki, marszałek Senatu.
Nowe narzędzie kontroli?
Rząd PiS, który pomimo wielotysięcznych demonstracji dał zielone światło dla zaostrzenia prawa aborcyjnego przez Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej i dopuścił do procedowania projektu ustawy, która całkowicie zakazuje aborcję, tłumaczy, że nie ma złych intencji, a sam rejestr ma pomóc, a nie zaszkodzić kobietom w ciąży.
- Przechodzimy z informacji, która była zapisywana na papierze, na tej tradycyjnej karcie pacjenta do rozwiązań informatycznych, cyfrowych - podkreśla Adam Niedzielski, minister zdrowia.
Legalna aborcja w Polsce jest możliwa tylko w dwóch przypadkach: jeśli powstała w wyniku gwałtu lub kazirodztwa oraz gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu matki. To oczywiście teoria. Praktyka wygląda inaczej. Nie tak dawno cała Polska mówiła o 30-letniej Izabeli, która zmarła w szpitalu w Pszczynie, bo lekarze - być może pod presją - odmówili usunięcia płodu z poważnymi wadami.
- Ten rejestr może być właśnie do tego wykorzystywany, by śledzić i stosować presję i na lekarzach i na pacjentkach, co widzieliśmy już parę tygodni temu - alarmuje Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050.
- Kobiety mogą zacząć być wzywane na policję z pytaniem "co się stało z pani ciążą i kto pani pomógł przerwać tę ciążę" - uważa Kamila Ferenc, prawniczka.
Nowe przepisy, o które w Sejmie chcieli zapytać ministra zdrowia posłowie opozycji, mają wejść w życie w połowie 2022 roku.
Autor: Jacek Tacik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24