Do grona tych, którzy chcą zawalczyć o Biały Dom z ramienia republikanów, dołączają kolejne nazwiska - to między innymi były wiceprezydent Mike Pence czy były kontrowersyjny gubernator Chris Christie. Na tej liście jest też Nikki Haley, była ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ.
Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Mike Pence już oficjalnie dołączył do grona kandydatów na kandydata, czyli do tych, którzy walczą o prezydencką nominację Partii Republikańskiej. Mike Pence wiernie stał przy boku Donalda Trumpa, ale gdy doszło do ataku na Kapitol - zmienił front. Teraz przedstawia się jako wyważona, bardzo konserwatywna alternatywa. O byłym prezydencie mówi rzadko i niechętnie - pewnie żeby nie zniechęcić wyborców. Koncentruje się na atakowaniu Joe Bidena. - Radykalna lewica opluwa nasze wartości, nasze rodziny w sposób, którego nigdy wcześniej nie widzieliśmy. Na szczęście prawdziwi Amerykanie ich nie popierają. Prawda jest taka, że prezydent Biden osłabił Amerykę. Dlatego potrzebujemy dziś silnego, konserwatywnego przywództwa republikanów - mówi Pence.
Wielu chętnych
W ostatnich dniach na przedwyborczej ławce republikanów zrobiło się bardzo tłoczno. We wtorek start ogłosił Chris Christie - kontrowersyjny były gubernator stanu New Jersey, który zasłynął m.in. tym, że z powodów politycznych, na złość Demokratom, zamknął jeden z mostów na Manhattan oraz że podczas pandemii opalał się z rodziną na zamkniętej dla zwykłych obywateli plaży. Christie kandydował już w 2016 roku, a później był jednym z bliskich współpracowników Donalda Trumpa. Teraz od byłego prezydenta kategorycznie się odcina. - Nie ma kogoś takiego jak wyborcy Trumpa. On nie ma do nich prawa własności. Wyborcami Trumpa nie są ci, którzy pracowali przy jego nieruchomościach. Nie są ci, którzy pracowali w jego bankrutujących kasynach. Sam dwa razy na niego głosowałem, ale jego wyborcą nie jestem - przekonuje Chris Christe.
Apetyt na prezydenturę zgłasza też Nikki Haley, która również w przeszłości współpracowała z Trumpem i z jego nominacji była ambasadorką Stanów Zjednoczonych przy ONZ. - Jestem wielbicielką kobiet. Wiemy, jak załatwiać sprawy. Szczerze mówiąc, to pozwalałyśmy tym kolesiom wykonywać tę robotę już przez jakiś czas. Pora na kobietę - przekonuje Nikki Haley.
Rozdrobnione poparcie
Pence, Christie i Haley razem wzięci nie mają takiego poparcia, które - przynajmniej na razie - mogłoby zagrozić Trumpowi. W sondażach dostają po kilka punktów procentowych. Obecnie najpoważniejszym rywalem w walce o nominację republikanów jest gubernator Florydy Ron DeSantis. W badaniach jego poparcie wynosi od 20 do 26 punktów procentowych. - Odwrócimy katastrofalną politykę gospodarczą Bidena, która sprawia, że ludzie tracą grunt pod nogami, a standard ich życia się pogarsza. Skupimy się na małych, a nie na dużych przedsiębiorstwach. Wzmocnimy amerykański sektor energetyczny, żebyśmy mogli być w pełni niezależni - obiecuje DeSantis.
Rosnąca liczba chętnych do prezydenckiego wyścigu zdaje się nie robić na Donaldzie Trumpie wrażenia. Z analiz wynika, że każdy kolejny kandydat powoduje jeszcze większe rozdrobnienie poparcia, a Trump tylko na tym zyskuje. W najbliższych miesiącach politycy będą objeżdżać kraj i debatować. W lutym 2024 roku zaczną się w poszczególnych stanach prawybory, a ostatecznie kandydata Partii Republikańskiej na prezydenta poznamy latem 2024 roku. Najważniejsze głosowanie - w wyborach prezydenckich - odbędzie się w listopadzie 2024 roku.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS