Zdzisław i Halina Bachor zostali odnalezieni w środku lasu w spalonym samochodzie. 19 lat temu prokuratura uznała, że to był wypadek. Do sprawy jednak wrócili policjanci z poznańskiego Archiwum X, którzy są pewni, że doszło do zabójstwa.
Zdzisław i Halina Bachorowie zginęli 19 lat temu. Ich zwłoki znaleziono w doszczętnie spalonym samochodzie w lesie w miejscowości Jamnice. Po śmierci małżeństwa prokuratura przeprowadziło szybkie śledztwo. - To postępowanie zostało pierwotnie umorzone. Nie ustalono dowodów na zaistnienie udziału osób trzecich - informuje Maciej Meler z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Do sprawy wrócili jednak policjanci z wielkopolskiego Archiwum X i oniemieli. Nie mają wątpliwości, że małżeństwo nie spłonęło w samochodzie od przypadkowego zaprószenia ognia, jak przed laty przyjęła prokuratura. - Było to po prostu podpalenie - przekazuje podinspektor Iwona Liszczyńska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Według obecnie zakładanej wersji do samochodu, w którym znajdowało się małżeństwo, ktoś wlał łatwopalny płyn. - To był mord drastyczny, bestialski, rzadko spotykany na terenie Polski - wyznaje oficer operacyjny policji z Archiwum X. Tym bardziej że najprawdopodobniej w chwili podpalenia ofiary tego drastycznego mordu jeszcze żyły.
- Co to za człowiek. Takich rzeczy normalny człowiek by chyba nie zrobił - mówi Wiesław Bachor, brat zamordowanego, i dodaje, że chciałby wiedzieć, kto stoi za zabójstwem.
Kluczowy motyw zbrodni
Dziewiętnaście lat temu nie wytypowano potencjalnych sprawców. Nie przeszukano ich domów, nie zebrano śladów pod kątem zbrodni. - Ja to bym się wcześniej ufoludków spodziewał niż wykrycia tego - komentuje jeden z sąsiadów.
Nie ma śladów, nie ma narzędzia zbrodni, nie ma świadków. Kluczem do rozwiązania zagadki mogłoby być ustalenie motywu morderstwa, ale i to nie jest proste. Brat zamordowanego wyklucza napad na tle rabunkowym i informuje, że nic mu nie wiadomo, żeby coś zginęło z domu małżeństwa.
Policja jednak się nie poddaje. Sprawa jest trudna, ale nie niemożliwa do rozwiązania. Najbardziej prawdopodobna hipoteza śledcza jest taka, że zabójca dobrze znał swoje ofiary. Jednocześnie to właśnie Archiwum X zdradza, że jest coraz bliżej rozwiązania sprawy. - Brakuje nam przesłuchania jednego, dwóch świadków, żeby to zamknąć - mówi oficer operacyjny policji.
Mimo upływu lat policja ma nadzieję na znalezienie świadków. Tym razem szybkiego umorzenia sprawy nie będzie.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Policja