NIK nie ma wątpliwości - składowisko w Zgierzu to tykająca bomba biologiczna i ogromne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Teren nie jest prawidłowo ogrodzony i każdy może wejść. Właściciela nie stać na zabezpieczenie miejsca składowania niebezpiecznych odpadów. Prokuratura prowadzi śledztwo.
200 tysięcy beczek z chemikaliami kilka metrów pod ziemią oraz samozapłony i zapadliska na powierzchni czterech hektarów - to tylko niektóre z wniosków wstępnych oględzin Najwyższej Izby Kontroli na składowiskach odpadów Eko-Boruta w Zgierzu.
- NIK odpowiada w praktyce na dwa pytania. Te związane z bezpośrednim zagrożeniem, na przykład po wejściu na teren składowiska, i na pytanie "co zrobić, żeby zabezpieczyć ten teren na przyszłość, żeby nie doszło do skażenia środowiska" - mówi Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.
Raport nie jest optymistyczny. Składowisko to tykająca bomba ekologiczna. W niektórych miejscach temperatura gleby przekracza 100 stopni.
- To bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia dla każdej osoby, która się pojawi na tym terenie - dodaje Krzysztof Kwiatkowski.
Składowisko sąsiaduje z dwoma nielegalnymi wysypiskami, na których miał być wytwarzany regranulat z tworzyw sztucznych. Na jednym z nich dwa lata temu wybuchł pożar, który strażacy gasili dwa dni. Na drugim walka z ogniem trwała tydzień. Tam spłonęło ponad 15 tysięcy ton odpadów.
- Mówię to publicznie, z pełną odpowiedzialnością. Firma nigdy nie miała zamiaru robić żadnego recyklingu, chciała po prostu na odpadach zarobić jak najmniejszym kosztem - mówił w 2018 roku Krzysztof Wójcik z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi.
Teren trzeba wygrodzić
W Polsce zawodzi system kontroli przetwarzania śmieci. Podczas pożaru na wysypiskach powstają dioksyny, furany, metale ciężkie i wielopierścieniowe węglowodory, które zanieczyszczają powietrze. Ludzie mówią, że sami nie wiedzą, co wdychają. Wstępny raport Najwyższej Izby Kontroli nie jest optymistyczny, dlatego wydano już pierwsze zalecenia.
Ogrodzenie jest uszkodzone, więc na teren wejść może każdy. A wtedy może dojść do tragicznej sytuacji. Osoba, która wejdzie na tak niebezpieczny teren, może się zapaść, zostać zasypana popiołami, a w konsekwencji zginąć - ostrzega prezes NIK. Likwidatora spółki Eko-Boruta nie stać na ogrodzenie składowisk. Dlatego obowiązek ten przeszedł na prezydenta Zgierza.
- Trzeba ten teren w sposób trwały wygrodzić. Takie decyzje podjęliśmy. (To) prawie dwa kilometry ogrodzenia, które trzeba wykonać dla tego obszaru. Tak, aby go bezpiecznie zamknąć, a do tego pewnie jeszcze dodatkowe urządzenia, które będą monitorowały teren - tłumaczy Przemysław Staniszewski, prezydent Zgierza.
Trzeba zbadać też wody podziemne. Odcieki ze składowisk rozlewają się po całym terenie.
- W tym celu pobraliśmy próbki na terenie składowiska. Próbki te będą poddane badaniom w laboratorium - informuje Krzysztof Kwiatkowski.
Śledztwo w sprawie składowania odpadów w sposób zagrażający życiu i zdrowiu człowieka i środowisku naturalnemu prowadzi także prokuratura.
Autor: Milena Bobrowska / Źródło: Fakty w Południe
Źródło zdjęcia głównego: tvn24