Artykuł może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. By przejść dalej, wybierz odpowiedni przycisk.
Strach przed atakiem to codzienność, z którą mierzą się najmłodsi w Ukrainie. Nie było inaczej także w Dniu Dziecka. W Kijowie w wyniku porannego nalotu zginęły trzy osoby, w tym dziecko. A zdjęcie z tego dnia wstrząsnęło internetem. Materiał "Faktów o Świecie" TVN24 BiS
Miała 9 lat. Jej ciała na krok nie odstępował dziadek. Dziewczynka to jedna z trzech ofiar rosyjskiego porannego nalotu na Kijów. Zginęła też jej 34-letnia matka i jeszcze jedna 33-letnia kobieta. Ukraińskiej obronie powietrznej udało się strącić rakietę Iskander, ale jej odłamki spadły.
- Wszystko potoczyło się bardzo szybko, myślę, że w ciągu 15 minut. Zawyły syreny, pojawiła się obrona przeciwlotnicza, a potem chmura brązowego dymu chyba z tego krateru po wybuchu - opowiada Ludmiła, mieszkanka Kijowa.
Kobiety i dzieci zgromadzone były przed wejściem do schronu. Nie mogły otworzyć drzwi. - Zawyły syreny przeciwlotnicze, żona zabrała córkę i pobiegły do wejścia do schronu, ale było zamknięte. Było tam może 10 kobiet z dziećmi. Pukały w drzwi, ale nikt nie otwierał. Wtedy nastąpiła eksplozja - relacjonuje Jarosław Riabczuk, mąż zabitej kobiety.
W sprawie zamkniętych drzwi do schronu zapowiedziane zostało śledztwo. - Ludzie są źli, to nie wojna, to ludobójstwo przeciwko Ukrainie - podkreśla Witalij Kliczko, mer Kijowa.
Mer Kijowa w czwartek rano wizytował inne schrony. W związku z atakiem odwołał w mieście wszystkie imprezy z okazji Dnia Dziecka. - W Dniu Dziecka w porannym ataku zginęły trzy osoby, w tym dziecko. Zniszczony został plac zabaw dla dzieci, uszkodzone zostały dwie szkoły oraz pobliskie budynki mieszkalne - mówił.
Plan "Bring Kids Back"
W Ukrainie Dzień Dziecka świętuje się zupełnie inaczej. W miejscowości Nju-Jork między Bachmutem a Donieckiem, gdzie od roku toczą się najcięższe walki, policjanci z grupy Biały Anioł ewakuowali trójkę osieroconego rodzeństwa. Niedawno na ich podwórko spadł pocisk. Cała trójka trafiła na badania do szpitala. Tam czekały na dzieci upominki od rówieśników z Polski.- To zbierały dzieci w Polsce i przekazały to wszystko dzieciom z Ukrainy - mówił Pawło Diaczenko, policjant, grupa Biały Anioł.
W środę prezydent Wołodymyr Zełenski wziął udział w otwarciu Centrum Ochrony Praw Dziecka w Kijowie. Przedstawił plan "Bring Kids Back" (ang. sprowadzić dzieci z powrotem), który ma połączyć wysiłki organizacji międzynarodowych i krajów partnerskich na rzecz powrotu dzieci uprowadzonych z Ukrainy przez Rosję.
- Zrobimy wszystko, aby nasze dzieci wróciły do domu, wszystko zawiera się w nazwie programu "Bring Kids Back". Na niczym nie zależy mi tak bardzo, jak na sprowadzeniu wszystkich dzieci do domu, do Ukrainy. To jest najważniejsze - zapewniał Zełenski. Prezydent dodał, że 371 dzieci wróciło już do domów.
- Nie da się opisać, przez jaki koszmar przeszłam. Dniami i nocami zastanawiałam się, co mogę zrobić, by cię zobaczyć. Teraz wszystko jest dobrze, wszystko jest dobrze - mówiła jedna z mam do swojego syna, którego udało się sprowadzić do Ukrainy. - Z mamą nie widziałem się od 6 miesięcy. Tak bardzo za nią tęskniłem - mówił chłopiec.
28 kwietnia Ukraina przekazała Międzynarodowemu Komitetowi Czerwonego Krzyża listę ponad 19 tysięcy ukraińskich dzieci, które zostały nielegalnie deportowane przez rosyjskich najeźdźców z terytoriów Ukrainy.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Twitter.com/Defence of Ukraine