Watykan ogłosił nazwisko kardynała, którego papież wyznaczył do misji pokojowej w Ukrainie. To Matteo Zuppi, przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch i przyjaciel Franciszka. Jednak duchowni mają wątpliwości co do powodzenia misji Stolicy Apostolskiej. Ojciec Stanisław Tasiemski ocenia, że nie budzi ona wielkich nadziei.
Kardynał Matteo Zuppi, przyjaciel papieża Franciszka i jeden z jego najbardziej zaufanych kardynałów, ma poprowadzić misję pokojową Watykanu w Ukrainie. Misję, która - jak twierdzi Stolica Apostolska - właśnie staje się faktem. "Papież Franciszek powierzył kardynałowi Matteo Zuppiemu, arcybiskupowi Bolonii i przewodniczącemu Konferencji Episkopatu Włoch, kierowania misją mającą na celu złagodzenie napięć w konflikcie w Ukrainie." - czytamy w komunikacie Watykanu.
Włoskie media twierdzą, że na tę misję godzi się zarówno Kijów, jak i Moskwa. Na razie jednak Wołodymyr Zełenski nie odniósł się do informacji z Watykanu, mimo że ukraiński prezydent przemawiał w niedzielę w Hiroszimie i apelował o organizację szczytu w sprawie ukraińskiej formuły pokojowej. Głosu w sprawie misji nie zabrał też nikt z Kremla.
"Misja wbrew nadziei"
- Myślę, że prezydent Zełenski nie ma złudzeń co do tego, że taka misja o takim charakterze jest praktycznie "mission impossible", czyli misją po prostu niemożliwą - uważa Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie. - Jest to otwarcie, ale wyniki tego nie są jeszcze takie oczywiste, nie budzą wielkich nadziei. Jest to misja wbrew nadziei - ocenia ojciec Stanisław Tasiemski, wiceprezes Katolickiej Agencji Informacyjnej.
O misji pokojowej po raz pierwszy wspomniał sam papież pod koniec kwietnia w samolocie z Budapesztu. Wtedy zarówno Kijów, jak i Moskwa, zapewniały, że nie mają o niczym pojęcia. - Wszyscy chyba zadają sobie pytanie, co miałoby przekonać (...) Moskwę, która ewidentnie tę wojnę na dzień dzisiejszy chce prowadzić - zwraca uwagę Robert Pszczel, dyplomata, były dyrektor Biura Informacji NATO w Moskwie.
Pojawia się też pytanie, jakie narzędzia ma Watykan, żeby w ogóle takie rozmowy prowadzić. Kardynał Zuppi jest bardziej biskupem ubogich niż dyplomatą, ale sam ma już sukcesy w prowadzeniu rozmów pokojowych. Chodzi o Mozambik i wojnę domową, którą po jego dwuletnich mediacjach udało się zakończyć. Tyle, że to zupełnie inna wojna.
Kontrowersje wokół słów Franciszka
"Trzeba znaleźć sposób, żeby rozwiązać konflikt nie za pomocą broni, tylko drogą pokoju" - tak o wojnie w Ukrainie kardynał Matteo Zuppi mówił w marcu reporterce TVN24 Marii Mikołajewskiej. Był pytany też wtedy o słowa papieża dotyczące "szczekania NATO pod drzwiami", czy o stwierdzenie "wszyscy jesteśmy winni".
- W mojej opinii jego słowa jednoznacznie potępiają rosyjską agresję. Myślę więc, że problem polega na złym zrozumieniu papieża, albo na czytaniu jego słów z uprzedzeniem. Słowa Franciszka były i są stanowcze. Obok tego jest pragnienie, nacisk i prośby o zawarcie pokoju - mówił kardynał Zuppi.
Dziś chyba nikt nie wątpi, że papieżowi na pokoju zależy. - Jestem przekonany, że papieżowi bardzo zależy na zakończeniu wojny i na pokoju. Uważa, że inną cenę warto zapłacić za pokój - niemalże każdą - podczas gdy Ukraińcy, Kijów, uważa, że jest cena, której za pokój zapłacić się nie da - zauważa Edward Augustyn z "Tygodnika Powszechnego".
Wizyta prezydenta Ukrainy w Watykanie
Brak nazwania agresora po imieniu przez Franciszka dla Ukraińców jest trudne do przyjęcia. Znamienne są zdjęcia z ostatniej wizyty Wołodymyra Zełenskiego w Watykanie, podczas której papież dał prezydentowi gałązkę oliwną, a prezydent papieżowi ikonę Matki Bożej na kamizelce kuloodpornej.
- Jeżeli papież będzie chciał przyjechać do Kijowa, to zostanie przyjęty. Natomiast nie sądzę, żeby to mogło coś dać, ponieważ papieżowi jest bardzo trudno się oddzielić od Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego i patriarchy Cyryla - ocenia Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie.
Podejście papieża widać też w komunikacie o misji, która ma "łagodzić napięcia w konflikcie w Ukrainie". Dyplomaci, z którymi rozmawiamy, wskazują, że to nie są napięcia, tylko to jest napaść jednego państwa na drugie.
- To jest wojna czarno-biała, to jest napaść. Tu wszystko jest z moralnego punktu widzenia jasne i to trzeba wyrażać, co byłoby największym wsparciem, największą pomocą, jaką mógłby Watykan udzielić Ukraińcom, którzy walczą o życie, o przeżycie. Niestety, tego na razie brakuje - zwraca uwagę Robert Pszczel, dyplomata, były dyrektor Biura Informacji NATO w Moskwie.
Po rozmowach w Watykanie prezydent Zełenski zdradził, że prosił Franciszka o potępienie rosyjskich zbrodni w Ukrainie i że zaproponował papieżowi przystąpienie do ukraińskiej formuły pokoju. Formuły, która zakłada opuszczenie przez Rosję Ukrainy. Wiadomo też, że Zełenski rozmawiał z papieżem o sprawach humanitarnych. Jak oceniają eksperci, taka misja mogłaby mieć sens.
- Wiemy, że prezydent Zełenski apelował do Ojca Świętego przede wszystkim o umożliwienie powrotu deportowanych dzieci ukraińskich do swojej ojczyzny. Może to będzie choćby tyle, i to już będzie ważne - podkreśla ojciec Stanisław Tasiemski, wiceprezes Katolickiej Agencji Informacyjnej.
W niedzielę w czasie modlitwy Anioł Pański papież nie wspomniał o planie dla Ukrainy. Prosił jedynie, żeby wszyscy byli blisko "udręczonego narodu ukraińskiego". Po raz kolejny słowo o agresorze nie padło.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24