Optymistyczne komunikaty płyną z niemieckich szpitali, do których trafili Polacy ranni w wypadku na autostradzie A12. Większość je już opuściła. Najciężej poszkodowana osoba jest już po operacji.
Kobieta, która najbardziej ucierpiała we wtorkowym wypadku polskiego autokaru na autostradzie A12 między Świeckiem a Berlinem, jest już po operacji. - Była zakleszczona, co samo w sobie oznacza, że mogła mieć różne obrażenia, które wymagały zabiegów operacyjnych. Takie zabiegi przeszła. Leczy się, ale stan stabilny - wyjaśnia Marek Król, konsul RP w Berlinie.
W niemieckich szpitalach wciąż jest hospitalizowanych 12 osób. Patrząc na to, jak wygląda autokar, to cud, że nikt nie zginął.
Większość poszkodowanych Polaków wraca do domów z lekkimi obrażeniami. Moment wypadku pamiętają jak przez mgłę. - Pierwsze rzeczy, które pamiętam, to krzyki, dźwięk tłuczonego szkła - mówi poszkodowany w wypadku Patryk Kurek, który moment po zderzeniu wylądował na podłodze autokaru.
Przebieg wypadku
Był wtorek około godziny 12:30. Autokar z polskimi pasażerami jechał niemiecką autostradą w stronę Berlina - około pięćdziesięciu kilometrów od polskiej granicy. Do wypadku doszło przy węźle Storkow. Kierowca autokaru jechał lewym pasem, pasem obok jechała ciężarówka. Na prawym pasie pojawił się korek. Żeby go ominąć, kierowca ciężarówki zaczął zjeżdżać na lewy pas. Uderzył w polski autokar i zepchnął go na bariery energochłonne.
- Obudziłem się podczas tego zdarzenia. Zerwałem się. Widziałem, jak autobus rozrywa się. Pierwsze co, to się wzięło wszystkie rzeczy. Ludzie w panikę wpadli wszyscy. Wiadomo, jak to jest podczas takich zdarzeń. Trzeba było wybić szybę i wszyscy się ewakuowaliśmy - wspomina poszkodowany Mateusz Zwolski.
Akcja służb
Na miejscu natychmiast pojawiły się służby ratunkowe. - Wysłano też trzy śmigłowce ratunkowe. Najciężej poszkodowane osoby przewieziono do szpitali. Część osób strażacy musieli wyciągać z pojazdu - przekazał mediom niemiecki policjant.
Do niemieckich kolegów dołączyła polska policja. Na miejsce zdarzenia przyjechał konsul RP w Berlinie. - Byłem jak najbardziej pod wrażeniem tego, w jaki sposób to funkcjonowało. Wszystko było bardzo dobrze koordynowane. Służby niemieckie były bardzo szybko na miejscu wypadku, udzieliły niezwłocznej pomocy - relacjonuje Marek Król.
Początkowo poszkodowani trafili do kilku niemieckich szpitali i tam przeszli kontrolne badania. - Tam, gdzie były rany, zostały rany zaszyte. Został zrobiony tomograf komputerowy i też rentgen - mówi Iwona Tatarska, pielęgniarka w szpitalu we Frankfurcie nad Odrą.
Gorzowska policja uruchomiła specjalną infolinię dla bliskich poszkodowanych. Wszyscy podróżujący autokarem byli pełnoletni, jechali do pracy w Niemczech.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24