Kto z kim po wyborach i jaką rolę w tworzeniu nowego rządu odegra Konfederacja? To pytanie, które pada coraz częściej, bo partia w sondażach wyrasta na trzecią siłę i może rozstrzygnąć, kto będzie rządził. Opozycja zarzuca PiS-owi, że już teraz hoduje sobie koalicjanta, ale Konfederacja zapewnia, że nie ma zamiaru budować koalicji z partią Jarosława Kaczyńskiego.
Na trzy miesiące przed wyborami Konfederacja zapewnia, że nie prowadzi rozmów z Prawem i Sprawiedliwością. - Nie ma i nie będzie żadnych rozmów na temat współrządzenia z PiS-em, na temat koalicji z PiS-em. My chcemy PiS odsunąć od władzy - deklaruje Krzysztof Bosak, poseł Konfederacji.
Jednocześnie partia do samodzielnych rządów też najwyraźniej nie jest gotowa. - Idziemy do wyborów po to, żeby wzmacniać reprezentację naszych wyborców w polityce parlamentarnej i po wyborach zawsze są dwie drogi: współrządzenie albo opozycja i my się żadnej z tych dróg nie boimy - podkreśla Bosak.
Pytania o powyborczą koalicję z PiS-em, a wśród opozycji wręcz pewność, że taka koalicja powstanie, to efekt przede wszystkim ujawnionego maila Michała Dworczyka, w którym ówczesny szef kancelarii premiera relacjonował swoją rozmowę z Robertem Winnickim, członkiem Konfederacji. Dworczyk w mailu miał napisać, że prosił o tonowanie ataków na PiS, co Robert Winnicki obiecał zrobić, a obaj panowie mieli umówić się na spotkanie i dłuższą rozmowę o kooperacji po wyborach.
- Z maili Dworczyka wyłania się bardzo jasny obraz Konfederacji jako przyszłego koalicjanta PiS-u i jako fałszywej opozycji. To, co łączy obie partie, to jest przede wszystkim wola wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej - ocenia Kamila Gasiuk-Pihowicz, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Ujawniona wiadomość byłego szefa kancelarii premiera ma pochodzić z 7 lipca 2020 roku, czyli na pięć dni przed drugą turą wyborów prezydenckich, a jej ujawnienie zbiegło się w czasie z publikacją sondażu, w którym Konfederacja osiągnęła ponad 15 procent poparcia.
- Nie jesteśmy zainteresowani żadnymi tego typu konszachtami i uważamy, że dla higieny politycznej polskiego systemu politycznego i wobec wszelkiego rodzaju nadużyć, które widzieliśmy wcześniej i które widzimy teraz, PiS powinien zostać odsunięty od władzy, a co będzie dalej, to będą decydować wyborcy - podkreśla Krzysztof Bosak.
PiS nie wyklucza współpracy
W nieoficjalnych rozmowach politycy Konfederacji przyznają, że przedstawiciele PiS kontaktują się z nimi i namawiają na spotkanie, a na pytania o powyborczą koalicję z Konfederacją politycy PiS nie mówią nie.
- Będziemy o tym myśleć po wyborach. W Konfederacji są osoby, które wydają się zainteresowane współpracą z nami, ale są i takie, które mówią, że w żadnym wypadku. Zobaczymy, jak to wyjdzie po niedzieli wyborczej - komentuje wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
- Najpierw idziemy do wyborów, a po wyborach będziemy się zastanawiać, jak będzie wyglądać koalicja. Dzisiaj idziemy po to, aby powalczyć, aby Prawo i Sprawiedliwość i Zjednoczona Prawica mogła trzecią kadencję sprawować władzę dla Polski, z miłości do Polski - zapewnia Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej.
Słowa minister rodziny są ważne także w kontekście głosowania nad ustawą zwiększającą ochronę dzieci przed przemocą. Przeciwko niej zagłosowali tylko posłowie Konfederacji i Wolnościowcy, którzy wcześniej byli członkami konfederacji.
Czytaj także: Sejm przyjął "ustawę Kamilka"
Kontrowersyjne pomysły
- Byłaby przede wszystkim koalicją nienawiści do konkretnych grup społecznych: kobiet, społeczności LGBT. To byłaby koalicja, która dzieliłaby Polaków na lepszych i gorszych, która wzniecałaby nienawiść, która byłaby oparta na hejcie - uważa Katarzyna Kotula, posłanka Lewicy.
Ze słów o "Piątce Konfederacji" Sławomir Mentzen się wycofał, ale pytanie o obecność Polski w Unii Europejskiej wciąż sprawia mu problem. W rozmowie w RMF FM nie był w stanie konkretnie odpowiedzieć, czy jest za wyjściem Polski z Unii Europejskiej.
Kontrowersyjne są także inne pomysły - Sławomir Metzen mówi o tym, że nie płacimy podatków, a sprawy u lekarza załatwiamy bonem za 4700 złotych. To jest taki bon, który dzisiaj nie wystarczyłby na opłacenie porodu - wskazuje Kotula.
Konfederacja ma obecnie w Sejmie 9 posłów.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu TVN24