"Do końca świata i jeden dzień dłużej" - przypominają Jerzemu Owsiakowi jego ludzie. Przez blisko trzy dekady w śniegu, deszczu i na mrozie, ale z sercem na dłoni i dla pięknej idei - zbierali orkiestrowe datki. Powtarzają sobie i światu, że razem można więcej. Ale razem - z Jurkiem. Jak w tym roku. I mają nadzieję, że tak będzie w kolejnych latach.
Wolontariuszom nie straszny mróz, ani deszcz. W drużynie lub solo - z puszkami w rękach dla Wielkiej Orkiestry grają co roku.
- Uwielbiam pomagać. We wszystkich akcjach charytatywnych biorę udział - tak swój udział tłumaczy Liliana, wolontariuszka.
- Jak leżałem w szpitalu, bo było parę takich sytuacji, to widziałem te serduszka. W moim przypadku, to jest pewien rodzaju dług, który w tym momencie spłacam - zdradza wolontariusz.
- Nie myślę o tym, czy będą nogi boleć, czy będę zmęczona, czy będę jutro chora, bo jest zimno. Po prostu cieszę się, że mogę pomóc - mówi z kolei Kinga Baryga, wolontariuszka.
Wolontariusze w akcji
Młodsi i starsi, na czterech łapach i dwóch nogach - znów nie zawiedli! W całym kraju pieniądze na medyczny sprzęt dla specjalistycznych dziecięcych szpitali zbierało 120 tysięcy wolontariuszy. Niektórzy z puszkami na ulice swoich miast wyszli o już świcie.
Inni grosz do grosza zbierali całymi godzinami i kończyli dopiero późnym wieczorem. 7-letni Piotrek w roli wolontariusza z tatą i wujkiem u boku kwestował po raz pierwszy. Na wiatr i deszcz nie narzekał.
- Mam taki magnes, że troszkę jak trzęsę puszką, to przyciągam ludzi, ale troszkę! - mówi Piotr Sandecki, wolontariusz.
- Bardzo dobry nawyk na dobry początek nowego roku. Jest to poza tym uczenie młodzieży postaw obywatelskich i też w tym widzę dużą siłę i wartość Orkiestry - mówi Wojciech Sandecki, wolontariusz i wujek Piotrka.
Bez względu na wiek i pogodę - wszystkich orkiestrowych wolontariuszy łączy najpiękniejsza idea na świecie, bo wiedzą, że razem mają moc czynienia dobra. Przez 27 lat wspólnego grania Orkiestra kupiła prawie 60 tysięcy urządzeń medycznych.
"Każda jedna złotówka się liczy"
- Dzięki Jurek! Siema wielkie, dziękujemy Ci bardzo, bo Szymon dzięki Tobie jest tutaj z nami, dzięki maszynie, która wspomagała jego płuca - mówi Agnieszka Uznańska, wolontariuszka, mam Szymona.
- Mam czwórkę dzieci i każde jedno korzystało ze sprzętu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jesteśmy z wami co rok, i będziemy do końca życia i jeden dzień dłużej - mówi Beata, wolontariuszka.
Za Jurkiem Owsiakiem stoją murem. Pani Ela jest lekarzem i każdego dnia na szpitalnym oddziale widzi jak cenną orkiestra niesie pomoc.
- Sprzęt, który jest używany znacznie przyspiesza diagnostykę i ułatwia nowoczesne leczenie - mówi.
Każdy pieniądze zbierał jak i gdzie tylko mógł - w kraju i za granicą, w pociągu, na stoku czy lodowatej wodzie, bo ważna jest każda złotówka.
- Nie wiadomo, co kogoś może spotkać, a to jest takie światełko do nieba. Każda jedna złotówka się liczy, to nie muszą być od razu tysiące - mówi wolontariuszka.
- Bawiąc się robimy coś naprawdę fantastycznego, coś bardzo dobrego, dlaczego tego nie robić?! - pyta Andrzej, wolontariusz w stroju Mikołaj.
W tym roku dzięki hojności Polaków i ciężkiej pracy wolontariuszy na koncie Orkiestry jest już ponad 92 miliony złotych. Licznik ciągle rośnie. Wciąż trwają jeszcze internetowe licytacje. Ostateczna kwota będzie znana 8 marca.
Autor: Aneta Regulska / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: tvn24