Po tylu latach istnienia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy grają w niej już kolejne pokolenia wolontariuszy. Niektórzy z nich sami zawdzięczają wiele Orkiestrze. Jedną z takich osób jest pan Maciej Jędrzejko - wolontariusz, lekarz i tata dziecka uratowanego przez sprzęt zakupiony przez WOŚP.
GRUPA TVN JEST GOSPODARZEM I PARTNEREM 27. FINAŁU WIELKIEJ ORKIESTRY ŚWIĄTECZNEJ POMOCY.
Wolontariusze WOŚP w dniu finału są aktywni od samego rana. Tak jak pan Maciej Jędrzejko - od dwudziestu lat uczestnik finałów Orkiestry. - Nie ma w ciągu roku takiego wydarzenia, które przynosiłoby tyle uśmiechu, radości i tyle spontanicznego, pozytywnego myślenia, ile przynosi Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - mówi.
Niewielu jest też pewnie wolontariuszy, których życie byłoby tak mocno związane z Orkiestrą. Pan Maciej nie tylko kwestuje i nie tylko występuje ze swoim zespołem muzycznym podczas finałów WOŚP, ale także pracuje w szpitalu wyposażonym w sprzęt zakupiony przez fundację.
Ale przede wszystkim Maciej Jędrzejko jest ojcem, którego najstarszy syn Michał tuż po urodzeniu został uratowany dzięki sprzętowi sfinansowanemu przez orkiestrę.
Grają dalej
- Pamiętam, jak leżał taki mały bąbel w tym inkubatorze z tymi wszystkimi wenflonami. To serduszko WOŚP tam było obok i ja wiedziałem, patrząc na to serduszko, że to wszystko musi się dobrze skończyć - wspomina pan Maciej.
Skończyło się doskonale. Michał też zaangażował się w finały. Dwa lata temu zebrał tyle, że pobił rekord Sosnowca. - Porusza mnie to, że dzięki WOŚP-opowi żyję. Gdyby nie WOŚP, nigdy bym nie pomógł tym wszystkim ludziom - mówi Michał.
Wczesnym popołudniem grupa Banana Boat - zespół pana Macieja - ubrała się na cebulkę, a następnie dała rozgrzewającego czadu na scenie. Nawet jak się ściemniło, to panowie nie odpuścili: po oficjalnym koncercie przenieśli się w bardziej ustronne miejsce, by po chwili znów ruszyć "w trasę" - kwestować dla WOŚP.
Autor: Paweł Abramowicz / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN