2 listopada to Dzień Zaduszny. Dla wielu osób odwiedzających groby bliskich tak samo ważny jak 1 listopada. Na polskich cmentarzach, podobnie jak w piątek, zapłonęły znicze, pojawiły się wiązanki kwiatów. To także okazja do podsumowania pierwszych dni policyjnej akcji "Znicz". Nie obyło się bez wypadków i ofiar śmiertelnych. Zatrzymanych zostało blisko 500 nietrzeźwych kierowców.
Zapalić znicz, zostawić kwiaty, odwiedzić groby bliskich, którzy już odeszli - w Zaduszki Polacy także ruszyli na cmentarze. - Pracujemy za granicą, także teraz mamy ten okres, akurat się to rozłożyło na kilka dni, że możemy wszystkich poodwiedzać - mówi pan Robert.
Na tatrzańskich Wiktorówkach, choć to miejsce pamięci, a nie cmentarz, wciąż żywe są wspomnienia o ludziach związanych z górami, których już z nami nie ma. - Tutaj mogą być upamiętnieni ludzie, którzy na przykład zmarli śmiercią naturalną, ale byli przewodnikami, ratownikami zasłużonymi, prowadzili wycieczki w to miejsce, objaśniali - wyjaśnia Apoloniusz Rajwa, przewodnik tatrzański i ratownik górski.
W sobotę dotarcie do cmentarzy - zwłaszcza samochodem - mogło być już nieco łatwiejsze niż w piątek, gdy korkowały się okolice największych nekropolii. - Dla mnie lepiej 2 niż 1. Mniej ludzi, parkingi wygodniejsze - mówi pan Zdzisław. - Wszystko jest dzisiaj dużo, dużo lepiej zorganizowane i dużo mniej ludzi jest niż wczoraj - zaznacza pan Dariusz.
96 wypadków w dwa dni
Policja podsumowała dwa pierwsze dni akcji "Znicz". - Policjanci odnotowali 96 wypadków, w których zginęły 3 osoby, a 113 zostało rannych. Funkcjonariusze zatrzymali 464 nietrzeźwych kierujących - przekazuje nadkom. Piotr Świstak z Komendy Głównej Policji.
W piątek doszło do kilku groźnych zdarzeń. W rejonie cmentarza na poznańskim Dębcu dwie osoby zostały potrącone przez samochód, którego kierowca miał pomylić pedał gazu i hamulca. - Na miejsce wezwano zespół ratownictwa medycznego, który zadecydował o przewiezieniu jednej z poszkodowanych osób do szpitala celem dalszej diagnostyki. Kierujący pojazdem był trzeźwy - przekazuje sierż. sztab. Anna Klój z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.
W Stargardzie samochód staranował płot nekropolii, po czym uderzył jeszcze w kilka nagrobków. - Blisko 60-letni mężczyzna prawdopodobnie - według wstępnych ustaleń policjantów - zasłabł (…) Przejechał kilka metrów i zatrzymał się. Na szczęście tej osobie się nic nie stało poważnego. Nikomu innemu się nic nie stało - informuje sierż. Piotr Jaworski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Apel o ostrożność podczas powrotów
W sobotę rano niespokojnie było także dalej od cmentarzy. Na autostradzie A4 w pobliżu Chojnowa wypadł z drogi, a następnie dachował autobus. Nie przewoził pasażerów. Jechało nim dwóch kierowców - jeden trafił pod opiekę lekarzy, drugiemu nic się nie stało.
W ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin będziemy licznie wracać do domów. Jedźmy bezpiecznie, a w razie potrzeby pamiętajmy o korytarzu życia - apelują strażacy z małopolskiego Tenczynka, którzy w czwartek przez duży ruch połączony z remontem drogi z poważnymi problemami dotarli do miejsca zderzenia kilku samochodów na autostradzie A4.
- Wyszedł strażak, który przesunął samochody, które stały jeszcze przed nim, żeby się tak, delikatnie mówiąc, "przytuliły do siebie", żeby on mógł z powrotem wjechać na prawy pas. Przejechali kawałeczek, po czym nastąpiło to samo - informuje Katarzyna Kowal, prezeska OSP Tenczynek.
Strażacy oceniają, że przez zatory stracili nawet 10 minut. Na szczęście na miejscu nie było poważnie rannych. - Najczęściej ten obraz korytarza życia, który się przedstawia, który jest widoczny, to obraz, w którym pojazdy są po prawej i po lewej stronie, a korytarz powinien być po środku. Są takie sytuacje, kiedy, niestety, nie możemy tego w ten sposób zrobić, wtedy ustawiamy się tam, gdzie to możliwe, po prawej stronie - wskazuje Michał Kusy, strażak OSP Tenczynek.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24