Nawet 30 zwierząt dziennie trafia do schroniska w Krakowie. Część z nich jest porzucana przez właścicieli, bo są wakacje, jest urlop, a pies czy kot zaczął przeszkadzać. Lekarstwem na brak serca u jednych mogą być wielkie serca drugich, stąd apele o pomoc.
Beza ma szczęście i niedługo będzie już w nowym domu. - Mieliśmy jednego psiaka, który odszedł. Teraz mieliśmy kotkę, miała 12 lat, też nam odeszła, i chcieliśmy teraz wziąć z azylu psiaka, żeby pomóc, nie kupować, nie brać od kogoś, tylko pomóc po prostu psiakom - wyznaje nowa właścicielka Bezy.
Zwierząt, które czekają na adopcję i pomoc, w ostatnim czasie znacznie przybyło. - W ciągu jednego dnia potrafi do nas przyjść aż 30 zwierząt. Wszystkie musimy wykarmić, wszystkimi musimy się zaopiekować, zaczipować. Wiele z nich potrzebuje naszej stałej opieki medycznej bądź dokarmiania - informuje Klaudia Adamczyk ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Krakowie.
Problem porzuconych zwierząt nasila się w wakacje
W wakacje zwierząt do adopcji jest wyraźnie więcej niż chętnych do ich przygarnięcia. Dlatego krakowskie schronisko zaapelowało do mieszkańców o pomoc dla zwierząt, bo potrzeby są ogromne i przyda się dosłownie wszystko. Potrzebne są między innymi karmy dla zwierząt, ręczniki czy koce. Pomóc można również wpłatą na internetową zbiórkę.
Pomoc zapowiada prezydent Krakowa. Po weekendzie ruszy organizowana przez urząd miasta zbiórka darów dla schroniska. - Są takie chwile, w których - czy ze względu na zimno, czy ze względu wakacje - schronisko krakowskie, które robi świetną robotę, przeżywa cięższe chwile i liczy na nas, żebyśmy w tym czasie pomagali - mówi Aleksander Miszalski, prezydent Krakowa.
Nie każde zwierzę trafiające pod opiekę schronisk w Polsce jest porzucone. Zdarza się, że niektóre po prostu się gubią lub uciekają. Latem więcej jest też świeżo urodzonych bezdomnych kotów. - Właściciel przywozi zwierzę i mówi, że chce je zostawić, ponieważ znudziło mu się i wyjeżdża na wakacje, i nie ma co z nim zrobić - informuje Albert Kurkowski, dyrektor Schroniska dla Zwierząt w Łodzi.
- W dzisiejszych czasach działa bardzo dużo hoteli dla zwierząt, można z nich skorzystać. Można poszukać jakiejś prywatnej opieki, można zapytać przyjaciół i jest bardzo dużo miejsc, w które możemy zabrać swojego podopiecznego - podkreśla Aleksandra Cukier ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu.
ZOBACZ TEŻ: "Zwolnił samochód, otworzył drzwi i został wyrzucony mały pies". Natychmiast ruszyli z pomocą
Porzucenie zwierzęcia to przestępstwo
We Wrocławiu były też takie przypadki, kiedy właściciele porzucali zwierzę przed bramą schroniska i odjeżdżali bez słowa. Najgorzej jednak, gdy zwierzę zostawione jest na pastwę losu. - Są przypadki, gdzie widać, że pies jest gdzieś przywiązany na odludziu. Czasami zdarzają się zwierzęta, takie jak gryzonie, świnki morskie, chomiki. Jak widzimy, że jest klatka wystawiona na przykład pod pergolą, to wiemy, że to jest po prostu porzucenie - wskazuje Adrianna Mroszkiewicz ze Straży Miejskiej w Łodzi - Animal Patrol.
Funkcjonariusze Animal Patrolu łódzkiej straży miejskiej apelują, by zgłaszać im każdą niepokojącą sytuację. Przypominają, że porzucenie zwierzęcia jest przestępstwem. - Porzucenie zwierzęcia podchodzi pod znęcanie się nad nim i jest to taka sama kara jak za każde inne znęcanie się, jest to kara pozbawienia wolności między innymi - podkreśla Adrianna Mroszkiewicz.
Znalezienie sprawcy znęcania się nad zwierzęciem bywa bardzo trudne albo niemożliwe. Jak mówią aktywiści walczący o dobro zwierząt, takich dramatów mogłoby być mniej, gdyby obowiązkowe było czipowanie lub rejestracja zwierząt. - Gdyby taki system był, to ludzie, którzy chcą zwierzę kupić czy adoptować, zastanowiliby się nad tym, że nie można potem bezkarnie zrobić z tym zwierzęciem, co nam się żywnie podoba, bo łatwiej byłoby wyciągać konsekwencje wobec takich osób - uważa Cezary Wyszyński z Fundacji "Viva!".
- Zwierzę zawsze odczuje konsekwencje porzucenia - dodaje Cezary Wyszyński. - Jeśli żyło w danym miejscu przez kilka lat i trafia do schroniska, do obcych sobie zwierząt, w zupełnie inne, dużo gorsze niż domowe warunki, to jest to ogromna trauma - zwraca uwagę. - Musimy mieć świadomość tego, że ten członek rodziny, który pojawia się w naszym domu, jest z nami na dobre i na złe. I na wakacje też - zaznacza dyrektor Albert Kurkowski.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24