Inauguracje roku szkolnego są już zaplanowane, ale w szkołach trwa kompletowanie kadry. W ostatni weekend przed rozpoczęciem semestru dyrektorzy poszukują tysięcy nauczycieli.
Po weekendzie szkolne ławki i korytarze ponownie zapełnią się uczniami. Dyrektorzy mogą mieć jednak problem z zapełnieniem pokojów nauczycielskich. - Niestety, tak jak w całej Polsce, borykamy się z brakiem kadry - informuje Ewa Skrzywanek, dolnośląska kurator oświaty.
O prawdziwym szczęściu mówi Tadeusz Gaszyński, dyrektor jednej z podstawówek w Białymstoku. W szkole brakowało czterech nauczycieli. Wakaty uzupełnił tuż przed rozpoczęciem semestru.
- Rzutem na taśmę, w ostatniej chwili, te braki kadrowe zostały uzupełnione i mogę powiedzieć, że z uśmiechem na twarzy czekamy na inaugurację roku - mówi Tadeusz Gaszyński, dyrektor szkoły podstawowej numer 37 w Białymstoku.
Wielu dyrektorów nie może jednak spać spokojnie. Na trzy dni przed rozpoczęciem roku szkolnego tylko na Dolnym Śląsku brakuje około 1,1 tysiąca nauczycieli.
- Przede wszystkim brakuje nauczycieli przedmiotów ścisłych, nauczania wczesnoszkolnego, przedszkolnego, jak również pedagogów i psychologów - wymienia Monika Dubiec z Biura Prasowego Urzędu Miejskiego Wrocławia.
CZYTAJ TAKŻE: Obowiązkowa nauka dla dzieci z Ukrainy. "Nie czuję, żeby ktoś pomyślał o tym kompleksowo"
Zniechęcają przede wszystkim zarobki
Największe braki kadrowe występują w województwach dolnośląskim, małopolskim i mazowieckim. W całym kraju jest ponad 14 tysięcy ogłoszeń z pracą w szkolnictwie.
- I tutaj praktycznie rzecz biorąc zaczynają się pojawiać schody, bo na rynku brakuje już nie tylko matematyków, fizyków, informatyków, ale zaczyna brakować historyków, polonistów i językowców - wylicza Piotr Pitura, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego numer 13 we Wrocławiu.
Dyrektorzy poszukują również psychologów, których, jak twierdzą, nie jest łatwo przyciągnąć do pracy w szkolnictwie.
- Są to ludzie, którzy muszą ukończyć pięcioletnie studia, muszą mieć dyplom i dopiero wtedy mogą być zatrudniani. Najlepiej, oczywiście, jeszcze gdyby mieli przygotowanie pedagogiczne - mówi Ewa Skrzywanek.
Jedną z przyczyn braków kadrowych w szkołach jest wiek nauczycieli. - Wielu nauczycieli odchodzi na emeryturę, ale też młodzi niechętnie chcą być nauczycielami i na studiach tych osób jest naprawdę niewiele - mówi Monika Dubiec.
- Moja kadra pedagogiczna to jest przedział między trzydzieści kilka lat a sześćdziesiąt lat - informuje Tadeusz Gaszyński. Absolwentów do pracy w szkolnictwie zniechęcają przede wszystkim zarobki. - Do stycznia tego roku nauczyciele zarabiali śmiesznie mało, a od stycznia tego roku zarabiają już tylko mało - dodaje Gaszyński.
Nauczyciele są przede wszystkim poszukiwani w dużych miastach. Dyrektorzy uzupełniają luki w grafikach, zatrudniając emerytowanych nauczycieli, dydaktyków, którzy pracują ponad etat, łącząc pracę w kilku placówkach jednocześnie. Pomocą są również studenci ze zgodą na nauczanie od kuratorium.
- Ratujemy się w tej chwili nauczycielami, którzy już mogliby odpoczywać, mogliby być na emeryturze - komentuje Rafał Łysy, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Sosnowcu. - Czasami wspieramy się tutaj między szkołami, wymieniamy się nauczycielami, nauczyciel ma po kilka godzin, więc takie zapożyczenia, umawiamy się. Blokujemy w planie lekcji tych nauczycieli - mówi Piotr Pitura.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24