Dyktator Alaksandr Łukaszenka zakomunikował, że chce pozostać u władzy. Na Białorusi właśnie się zakończyły pseudowybory do parlamentu i lokalnych władz. Reżim, oczywiście, zatriumfował. Nie było ani kandydatów opozycyjnych, ani niezależnych obserwatorów.
Andrzej Poczobut więziony jest od blisko trzech lat. Obecnie przebywa w celi w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w Nowopołocku. - Może dostać jeszcze pół roku w tej celi. Te warunki plus to, że nie są mu dostarczane leki, budzą bardzo wielki niepokój - mówi Marek Zaniewski, wiceprezes Związku Polaków na Białorusi. Osiem lat kolonii karnej - taki wyrok po politycznym procesie Poczobut usłyszał w lutym 2023 roku.
Reżimowe władze oskarżyły go między innymi o wzniecanie nienawiści na tle narodowościowym i działalność terrorystyczną. - Dołożyli mu jeszcze paragraf za domaganie się nakładania sankcji na Białoruś, co także jest tam karane. Tu chodzi o całą publicystykę Andrzeja. Krytyczną wobec reżimu Łukaszenki niezmiennie od kilkunastu lat - wyjaśnia Bartosz T. Wieliński, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej".
Andrzej Poczobut działał w Związku Polaków na Białorusi. To między innymi dzięki niemu rekonstruowane były miejsca pamięci związane z żołnierzami Armii Krajowej i Wojska Polskiego, którzy walczyli na terenie dzisiejszej Białorusi. Dbał o rozwój polskiej oświaty. To nie w smak było prezydentowi Alaksandrowi Łukaszance. - On w tej chwili urósł do rangi pewnego rodzaju symbolu walki o pryncypia. O to, co jest ważne dla człowieka i tworzy jego tożsamość - podkreśla Anna Kietlińska ze stowarzyszenia "Wspólnota Polska".
Przez wiele lat Andrzej Poczobut był współpracownikiem polskich mediów. To on informował o zatrzymaniu przewodniczącej Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys i o represjach wymierzonych w polską mniejszość. - Podejrzewa się, że władze próbują doprowadzić Andrzeja do katastrofalnego stanu po to, żeby wymóc na Polsce, na Unii Europejskiej, jakieś ustępstwa polityczne wobec Białorusi. Czyli jest takim nie tyle zakładnikiem, co wręcz ofiarą tortur - dodaje Bartosz T. Wieliński. To właśnie Poczobut relacjonował falę protestów po sfałszowanych wyborach prezydenckich.
Wyborcza farsa
Łukaszenka rządzi Białorusią od 30 lat. Wspiera Rosję i brutalnie tłumi jakiekolwiek demokratyczne przemiany w swoim kraju. Już zapowiedział, że w 2025 roku ponownie wystartuje w wyborach. - Powiedzcie dysydentom, że będę kandydował. A im trudniejsza będzie sytuacja, tym aktywniej będą podburzać nasze społeczeństwo i was. Dla mnie to bardzo ważne. Odpowiedzialny prezydent nie opuści swojego ludu, który poszedł za nim w bój. Im bardziej będą obciążać was, mnie i społeczeństwo, tym szybciej pójdę na te wybory. Nie martwcie się. Zrobimy dla Białorusi to, co konieczne - zakomunikował białoruski dyktator. Łukaszenka mówił to dziennikarzom tuż po tym, jak w weekend oddał głos w wyborach do parlamentu i lokalnych władz. Miały odbyć się miesiące temu, ale władzy chodziło o to, aby odsunąć je w czasie po protestach po sfałszowanych wyborach prezydenckich.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wieliński: nie tylko Nawalny jest więźniem politycznym w tym strasznym wielkim łagrze, jakim jest Rosja i Białoruś
Władze zablokowały kandydatom opozycji start w wyborach. Próżno też było szukać międzynarodowych obserwatorów z OBWE. - To farsa, oszustwo – grzmi liderka opozycji Swiatłana Cichanouska i apeluje o nieuznawanie wyników głosowania. - Próby wykorzystania przez reżim fałszywych wyborów do legitymizacji swojej władzy nie powiodą się. Naród białoruski przejrzał tę fikcję (…). Teraz kluczowe jest, aby społeczność międzynarodowa zrobiła to samo - podkreśla Swiatłana Cichanouska.
Tak przeprowadzone wybory potępił już Departament Stanu USA. "Wybory zostały przeprowadzone w atmosferze strachu, w jakiej żadne procesy wyborcze nie mogą być uznane za demokratyczne (…). Wszyscy niezależni działacze polityczni zostali zatrzymani lub wygnani. Wszystkim partiom politycznym odmówiono rejestracji. Białorusini mieszkający za granicą mogli zagłosować tylko w Mińsku, gdzie najpewniej groziłyby im represje" - brzmi fragment komunikatu.
Stany Zjednoczone zaapelowały do Łukaszenki o podjęcie rozmów z przeciwnikami politycznymi i o uwolnienie więźniów politycznych. Na Białorusi jest ich około półtora tysiąca.
Źródło: Fakty po Południu TVN24