Ponad 80 zajętych miejscowości, pod kontrolą przeszło tysiąc sto kilometrów kwadratowych - to efekt ukraińskiej operacji wojskowej w obwodzie kurskim na terytorium Rosji. Rosjanie ściągają tam posiłki z frontu, ale to nie oznacza, że wszędzie ich ofensywa w Ukrainie słabnie. To, że jest wręcz przeciwnie widać choćby w obwodzie donieckim, nieopodal Torecka i Pokrowska.
Ukraińskie siły minęły posterunek graniczny na styku obwodów sumskiego i kurskiego bez większych przeszkód. - Zaskakujący jest stały przepływ ukraińskich pojazdów wojskowych i karetek oraz swoboda, z jaką poruszają się żołnierze. Rosyjska granica jest tu w ogóle niebroniona. Widzimy, że zachodni sprzęt wojskowy przejeżdża tam i z powrotem - zwraca uwagę Nick Patton, korespondent CNN.
Szczegóły wojskowej operacji w obwodzie kurskim do końca utrzymywane były w tajemnicy. Rosjanie nie spodziewali się natarcia, nie byli w stanie odpowiednio zareagować. - Nie spodziewaliśmy się, że tak to będzie przebiegać. Jest zadanie do wykonania, to je wykonujemy. O ostatecznym wyniku nikt teraz nie mówi - zaznacza jeden z ukraińskich żołnierzy.
W ciągu nieco ponad tygodnia ukraińscy żołnierze zajęli obszar o powierzchni ponad tysiąca stu kilometrów kwadratowych. To więcej niż Rosjanie w Ukrainie przez ostatnie trzy miesiące. - Na terenie odwodu kurskiego zakończyliśmy poszukiwania i niszczenie wroga w Sudży i w trzech innych miejscowościach. Od początku operacji nasze wojska posunęły się o 35 kilometrów i zajęły 82 miejscowości - informuje Ołeksandr Syrski, naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy.
Tylko podczas jednego natarcia Ukraińcy pojmali 102 rosyjskich żołnierzy. Na zajętych terenach obwodu kurskiego utworzyli własną komendanturę wojskową. - Powstanie tej instancji jest konieczne dlatego, żeby wojsko mogło się komunikować z przedstawicielami władz lokalnych tam na miejscu, ale także żeby zweryfikować co, ile i gdzie jest potrzebne, jeżeli chodzi o pomoc dla cywilów - wyjaśnia Ołeh Biłecki, ukraiński dziennikarz.
Ataki na rosyjskie bazy wojskowe
Za ukraińskimi żołnierzami podąża nie tylko wojskowy sprzęt, ale i zaplecze medyczne. - Ten punkt medyczny zaprojektowano tak, aby wykwalifikowana kadra była jak najbliżej żołnierzy. Wcześniej na stanowiskach postojowych byli tylko lekarze brygad, którzy udzielali pomocy, ale teraz jesteśmy połączeni z zaawansowaną grupą, w której są chirurdzy - przekazuje żołnierz ukraińskiej armii.
Ukraińskie ataki w obwodzie kurskim są odpierane - słuchać z Kremla, a rosyjska armia publikuje nagrania, pokazujące zniszczenie wrogiej wyrzutni HIMARS i pojmanie ukraińskich żołnierzy.
- Staramy się zwiększyć bezpieczeństwo przygranicznych rejonów. Rozmawiamy o poprawie systemu dowodzenia i kontroli wojsk we współpracy z organami ścigania i administracją. Rozważamy przydzielenie dodatkowych sił i środków, które będą przeznaczone na realizację głównych celów - mówi Andriej Biełousow, minister obrony Rosji.
Ukraińska armia intensyfikuje natarcie w obwodzie kurskim nalotami dronów na rosyjskie bazy wojskowe. Chce odrzucić okupantów od granicy, uniemożliwić im ostrzały z wyrzutni krótkiego zasięgu. - Stworzenie takiej strefy buforowej pozwala przesunąć linie obrony do przodu. Ukraińcom brakuje myśliwców, ale świetnie wykorzystują drony. Widzimy, że Rosja jest do pokonania. Trzeba wykorzystać ten moment i zwiększyć presję militarną, używając systemów dalekiego zasięgu - ocenia gen. Wesley Clark, były dowódca połączonych sił zbrojnych NATO w Europie.
Trudna sytuacja na odcinkach w Ukrainie
Rosjanie, aby odeprzeć atak ukraińskiej armii, przenoszą cześć oddziałów z frontu w okolice Kurska. - Niestety, to nie dotyczy obwodu donieckiego, gdzie oni dalej próbują nacierać - wskazuje Ołeh Biłecki.
Trudna dla Ukraińców jest zwłaszcza sytuacja w rejonach Torecka i Pokrowska. - Nasze główne działania mają teraz na celu powstrzymanie postępu wroga, zadanie mu maksymalnych strat i stworzenie odpowiednich warunków do kolejnych natarć - przekazuje naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy.
ZOBACZ TEŻ: Ruch Rosjan. Litwa ostrzega Zełenskiego
W ostatnich godzinach Rosjanie ostrzeliwali miejscowości w rejonie Nikopola i Chersonia. W obwodzie charkowskim zginęły dwie osoby, kilkanaście zostało rannych.
- Tu był mój dom. Teraz między niebem a ziemią nic już nie ma. Jestem bezdomna. Nie mam nic. Bóg mnie uratował. Nie nocowałam w domu, ale mój syn tu był. Wyciągnęli go, ledwo przeżył - relacjonuje Walentyna Szewczenko, mieszkanka Zołocziwa. To skutki rosyjskich ostrzałów Zołocziwa w obwodzie charkowskim. W kilku ostatnich dniach okupanci zniszczyli tam ponad 50 domów, szpital i ośrodek pracy twórczej dla dzieci i młodzieży.
- Tam był pokój, gdzie mieliśmy zajęcia z haftu ludowego, a w szafie rano były jeszcze teczki dla dzieci z materiałami do pracy. Po prostu płakaliśmy. Chodziliśmy po tych gruzach i płakaliśmy - mówi Olena Słynko, dyrektorka Domu Pracy Twórczej dla Dzieci i Młodzieży w Zołocziwie.
Niemcy chcą dostarczyć Ukrainie cztery systemy przeciwlotnicze IRIS-T, 400 pojazdów opancerzonych i około 30 czołgów Leopard. W ciągu najbliższych dni kolejnych pakiet wsparcia wojskowego mają ogłosić mają Stany Zjednoczone.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Siły Zbrojne Ukrainy