Rosjanie bez względu na straty i koszty brną dalej na zachód, nawet jeśli bardzo powoli. Deklarują przejmowanie kontroli nad kolejnym miejscowościami i jednocześnie bombardują ukraińskie miasta. Ukraińcy z kolei próbują odciąć agresora od pieniędzy i zapasów paliwa. W ogniu stanęły kolejne rosyjskie rafinerie.
Małżeństwo zostało uwięzione w kleszczach wojny, bo uciekający Rosjanie skryli się w ich piwnicy, a Ukraińcy byli gotowi do ataku.
- Cywile! Wróg schował się w waszej piwnicy. Wzywamy was do ucieczki i schowania się za ścianami sąsiednich budynków, ponieważ wasza piwnica wkrótce zostanie zaatakowana - słychać komunikat z drona.
Udało im się wydostać spod linii ognia, a ukraińskie służby przewiozły ich w bezpieczne miejsce.
- Mam chore nogi, na ostatnich 100 metrach upadłem i nie mogłem już wstać. Moja żona, Walentyna, znalazła jakieś sanki, zaczęła mnie ciągnąć. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, a serce waliło jak oszalałe. Myślałem, że tam zostanę i umrę - opowiada Anatolij, ewakuowany mężczyzna z ukraińskiego miasta Czasiw Jar.
To małżeństwo kilka miesiący temu próbowało wydostać się z Czasiw Jaru, ale armia Kremla zbombardowała ich samochód. Utknęli w miejscu, które od miesięcy jest polem starć.
- Zostało tam 199 osób. To cywile, którzy nie chcą lub już nie mogą wydostać się z Czasiw Jaru. Nie ma już żadnej bezpiecznej drogi, a Rosjanie atakują dronami jak opętani. Mimo to wystarczy jedno ich słowo, żebyśmy spróbowali im pomóc - mówi Serhij Chaus z ukraińskiej administracji wojskowej w Czasiw Jarze.
Inwazja posuwa się naprzód bardzo powoli
Czasiw Jar leży dokładnie na linii, którą Rosjanie nie są w stanie przełamać w obwodzie donieckim. Inwazja Putina niemal ugrzęzła - Rosjanie mozolnie przesuwają się w głąb Ukrainy. Bezpiecznie nie jest w zasadzie nigdzie.
Ostatnie godziny to naloty dronów na Sumy. Wcześniej na Odessę. Miasto zostało pozbawione zasilania i ogrzewania. W Charkowie Rosjanie skierowali drony kamikadze na bloki mieszkalne.
- Ciągle mam odłamki szkła we włosach. Stałem obok okna, kiedy nastąpiło uderzenie. Wszędzie było mnóstwo krwi. I oni mówią, że to Ukraina jest winna? Jak my mamy być winni, kiedy to ten potwór nas atakuje? - pyta Petro Filipski, mieszkaniec Charkowa.
Kreml publikuje zdjęcia swoich żołnierzy umieszczających rosyjskojęzyczne znaki. Kijów donosi, że Rosjanie próbują wyprowadzić kontratak w obwodzie kurskim i szturmują też granicę z obwodem sumskim. Ukraińcy deklarują, że wyrządzają Rosjanom możliwie jak największe straty, ale potrzebują uzbrojenia.
- Widzimy dobre rezultaty kontraktów na artylerię. Ukraina potrzebuje solidnych fundamentów. Dalej: drony. To niezmienny priorytet. Także obrona powietrzna - dodatkowe systemy właśnie dojechały z Litwy - przekazuje prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
CZYTAJ TAKŻE: Politycy PiS po kłótni w Białym Domu atakują Zełenskiego. "Obrzydliwa zmiana kierunku"
Jednocześnie Ukraińcy próbują zburzyć rosyjskie logistyczne zaplecze wojny. Siły ukraińskie, przy użyciu dronów, zaatakowały kolejny rosyjski rurociąg naftowy oraz dwie rafinerie w obwodach rostowskim i samarskim. Obiekty niedawno wznowiły działalność po wcześniejszych ukraińskich atakach.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24