Rodzice prowadzili transmisję w mediach społecznościowych, podczas której ojciec znęcał się nad synem - przyduszał siedmiolatka ciężarem swego ciała. Chłopiec błagał matkę o pomoc, ale kobieta nie reagowała. Rodzice już usłyszeli zarzuty, ale na proces będą czekać na wolności. Chłopiec trafił do rodziny zastępczej.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałabyś/chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tu znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc - zarówno dzieciom, jak i dorosłym.
W SYTUACJI BEZPOŚREDNIEGO ZAGROŻENIA ŻYCIA DZWOŃ NA NUMER 997 LUB 112.
Nagranie z dramatycznego wydarzenia, podczas którego rodzice znęcali się nad dzieckiem, zostało zamieszczone w internecie. Tam mógł je obejrzeć niemal każdy. - Z punktu widzenia jego (dziecka - przyp. red.) przeżyć, jest to sytuacja ostrej przemocy. Ostrej, czyli takiej, gdzie dziecko może mieć poczucie, że zagrożone jest nie tylko jego bezpieczeństwo szeroko rozumiane, ale także jego życie - wyjaśnia doktor Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy.
Nagranie jest brutalne, a krzyk siedmioletniego chłopca bardzo przejmujący. Podczas nagrywania ojciec położył się na dziecku, przyduszał je. Przygnieciony ciężarem dorosłego mężczyzny chłopiec krzyczał i wołał na pomoc mamę, ale ta, zamiast ratować dziecko, odsuwała znajdujące się w zasięgu jego nóg meble. W końcu ojciec puścił syna, który płakał, krztusił się ze strachu i z trudem łapał oddech. Wtedy matka wzięła chłopca na kolana, zaczęła uspokajać i poklepywać po plecach. Ojciec w tym czasie nawet nie wstawał z kanapy. - To jest regularna sytuacja krzywdzenia, maltretowania dziecka. I to są takie sytuacje, które zostają z dziećmi na całe życie - wyjaśnił Łukasz Wojtasik z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
- Na początkowym etapie śledztwa prokurator przede wszystkim musiał zapewnić bezpieczeństwo dziecku. (...) Decyzją sądu został on (chłopiec - przyp. red.) skierowany do rodziny zastępczej - przekazał Waldemar Łubniewski z Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu.
Wcześniejsze zgłoszenie
Na proces rodzice poczekają na wolności, bo - według śledczych - dziecku, które mieszka już gdzie indziej, niebezpieczeństwo z ich strony nie grozi. Brutalni rodzice trafili pod dozór policji i mają zakaz publikowania treści w mediach społecznościowych, w których mieli rodzinny profil od ponad roku i na którym już wcześniej pojawiały się niepokojące treści. - Natrafiliśmy na dużo więcej filmów zawierających przemoc w stosunku do tego chłopca - poinformowała Karolina Krupa-Gaweł z fundacji Biuro Obrony Praw Dziecka.
- Pierwsze zgłoszenie otrzymaliśmy w sprawie tej rodziny 16 lutego od jednej osoby z filmikiem, który pokazywał demoralizację małoletniego - przekazała Jolanta Polit, II zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dąbrowie Górniczej.
Mieszkająca w Dąbrowie Górniczej rodzina nie była pod opieką MOPS-u, ale sprawa tam nie utknęła. - Ponieważ nikt z pracowników socjalnych tej rodziny nie potrafił rozpoznać z filmu, przekazaliśmy ją na komendę miejską policji - dodała Jolanta Polit.
Ani Komenda Miejska Policji w Dąbrowie Górniczej, ani komenda wojewódzka w Katowicach, ani komenda główna w Warszawie, mimo próśb redakcji TVN24, nie chcą odpowiedzieć na pytanie, co funkcjonariusze zrobili po otrzymanym wtedy zgłoszeniu. Po opublikowaniu najnowszego nagrania do MOPS-u w Dąbrowie Górniczej zadzwoniło kilkanaście osób. - Jeśli dzieje się coś krzywdzącego dla dziecka, trzeba niezwłocznie alarmować - apeluje Jolanta Polit.
Autor: Katarzyna Czupryńska-Chabros / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24