Nowa władza obrała kurs na zmianę. Tak by media publiczne były takimi nie tylko z nazwy. PiS wszelkimi sposobami zdaje się krzyczeć "cała wstecz". Siedziba TVP jest ogrodzona barierkami i policyjną taśmą. W budynku nadal czuwają posłowie PiS.
Barierki rozstawiane przed siedzibą TVP to efekt tego, co działo się na Woronicza 17 w poprzednich dniach. W siedzibie TVP dochodziło do kłótni i przepychanek z policją. Posłowie PiS, zamiast brać udział w pracach Sejmu, przyjeżdżali do budynku Telewizji Polskiej na "interwencje poselskie", a wraz z nimi do budynku dostawały się inne osoby. Do gmachu TVP wraz z posłem PiS Dariuszem Mateckim wszedł Robert Bąkiewicz w roli "asystenta" Mateckiego. Były lider narodowców nie widnieje w oficjalnym spisie współpracowników posła, a mimo to panowie nie tylko przeszli przez bramki, ale dotarli także do studia, gdzie trwały przygotowania do wieczornego programu. Dopiero potem zostali wyproszeni z budynku przez policję. Sami posłowie PiS, także obecni w TVP, nie umieli wytłumaczyć, co tam robił były lider narodowców.
Bronić wolności słowa razem z Robertem Bąkiewiczem, który zasłynął między innymi zagłuszaniem przemówienia uczestniczki Powstania Warszawskiego, przyszedł Dariusz Matecki, który odegrał ważną rolę w akcji rządowych mediów. Akcji, przez którą ucierpiała rodzina posłanki Magdaleny Filiks. - To, że przywracamy w Polsce prawo i praworządność i to, że media publiczne mają szansę stać się mediami publicznymi naprawdę, to w mojej ocenie jest za mało. Tam pracują osoby, które ponoszą odpowiedzialność naprawdę za różne przestępstwa. Dla mnie to była zorganizowana grupa przestępcza - podkreśla Magdalena Filiks z Koalicji Obywatelskiej.
Andrzej Duda deklaruje gotowość współpracy z rządem
Od ośmiu lat przekaz telewizji, wcześniej publicznej, a do środy propisowskiej, skupiał się na uderzaniu w Donalda Tuska, politycznym hejcie i kampanii nienawiści wobec swoich oponentów. Teraz szef klubu PiS i były minister obrony narodowej tak chce bronić TVP. - Zamierzamy walczyć o praworządność, sprzeciwiamy się łamaniu konstytucji. To, z czym mamy do czynienia, to dyktat. Pułkownik Sienkiewicz wprowadza obyczaje rodem z PRL-u - uważa Mariusz Błaszczak.
To jednak dopiero początek, bo kwestia mediów publicznych musi zostać rozwiązana ustawowo. Co do tego zgadzają się prezydent, premier i marszałek Sejmu. - Prezydent mówi: "deklaruję, że będę współpracował". To musi być załatwione ustawą. Pan premier pyta pana prezydenta: "kiedy możemy zacząć, jutro?". Prezydent odpowiada: "nie ma problemu, nawet jutro". Więc rozumiem, że jest gotowość, żeby ta rzecz została, i ta związana z KRS-em, załatwiona na gruncie ustawy, o której my zawczasu porozmawiamy z panem prezydentem, a nie będziemy uchwalać coś, co poczekamy, że on zawetuje - wyjaśnia Szymon Hołownia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Protesty przed gmachem TVP przy Woronicza i siedzibami regionalnymi. W manifestacjach brali udział politycy PiS
Na razie prezydent otwarcie krytykuje przeprowadzone zmiany. - Została w sposób rażący przez pana ministra Sienkiewicza złamana konstytucja. Nie może być tak, że Sejm wydaje uchwały i te uchwały, zdaniem ministra konstytucyjnego, zastępują ustawy - uważa Andrzej Duda. Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz - odpowiadający za zmiany w TVP, Polskim Radiu i PAP-ie - nie chce komentować słów prezydenta i nie informuje o dalszych planach.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24