Ukraińska armia może mieć coraz większe problemy z odpieraniem ataków Rosjan. Według amerykańskich dziennikarzy administracja Joe Bidena miała ostrzegać Republikanów, że jeżeli Kongres nie uchwali pomocy dla Ukrainy, Rosja w ciągu najbliższych tygodni, najdłużej miesięcy, może wygrać wojnę. Dlatego Ukraina potrzebuje wsparcia. Jak się okazuje, wspierają ją również sami Rosjanie. W ramach Sił Zbrojnych Ukrainy powstał Batalion Syberia, który składa się z rosyjskich ochotników.
W ćwiczeniach żołnierzy z Batalionu Syberia scenariusz zakłada, że oddział rosyjskich ochotników walczących po stronie Ukrainy musi przejąć kontrolę nad terenem. - Przeprowadzamy szturm na pozycje wroga. Musimy przedostać się przez okopy i bunkry, żeby dokonać przejęcia - wyjaśnia "Karabas", żołnierz z Batalionu Syberia.
Wszystko jest zbliżone do rzeczywistych warunków wojny w porze zimy. Z wyjątkiem jednego elementu - zamiast żołnierzy są ich imitacje, które poukrywano w zakamarkach okopów. Jednak następnym razem rosyjscy ochotnicy będą musieli strzelać do prawdziwych celów, czyli do swoich rodaków.
- Rosjanie są wrogami. Dokonują agresji przeciwko narodowi ukraińskiemu. Dla mnie to oczywiste, że Rosjanie to imperialiści i okupanci - mówi "Szwed". - Rosja dokonuje zbrodni. To czyste szaleństwo, a ja nie chcę być częścią tego - dodaje "Karabas". - Ja chciałem rewolucji w Rosji. Było blisko, kiedy wsadzili Nawalnego, ale nie udało się. Dlatego sięgnąłem po broń - zaznacza "Johnny".
Rosjanie kilka miesięcy temu dołączyli do Batalionu Syberia. Początkowo planowano stworzyć go z przedstawicieli małych narodów zniewolonych przez Rosję, ale później postanowiono zrezygnować z ograniczeń narodowościowych czy terytorialnych.
Fundament ideologiczny jest jeden: po zwycięstwie Ukrainy narody tworzące Rosję powinny otrzymać prawo do samostanowienia. - W wyniku wojny i zwycięstwa ta dzisiejsza Rosja może się rozpaść. Pewnie zmienią się granice, bo mogą powstać oddzielne państwa albo jakaś forma konfederacji. Wszystko całkowicie się zmieni - uważa "Chłód", żołnierz z Batalionu Syberia. Dodaje, że nie chodzi o dezintegrację Rosji, a jej reformę. - Ja chcę, żeby Jakucja dostała swoje jakuckie diamenty - mówi z kolei "Johnny".
Jak zostać żołnierzem batalionu?
Do Syberii - w przeciwieństwie do innych rosyjskich oddziałów walczących w ramach Ukraińskich Sił Zbrojnych - nie są przyjmowani jeńcy wojenni. Jedynym sposobem, żeby się dostać, jest akceptacja wydana przez Radę Obywateli - organizację, która koordynuje działania zbrojnej rosyjskiej opozycji. Potem ochotnicy przechodzą wieloetapową kontrolę ukraińskich służb. Pojawiają się jednak pytania, czy na pewno dobrze wyszkolony rosyjski szpieg nie jest w stanie przejść takiego prześwietlenia, i jaka jest gwarancja, że nie jesteś agentem FSB albo GRU.
Niektórzy z żołnierzy Batalionu Syberia zostali już dodatkowo sprawdzeni w prawdziwej wojnie. - Wraz z tymi Rosjanami zostaliśmy skierowani na odcinek Awdijiwki. Przeprowadziliśmy tam operację w listopadzie. (...) Wykonaliśmy zadanie, strat nie było - informuje "Stary", szkoleniowiec Batalionu Syberia. W operacji brał udział rosyjski historyk o pseudonimie "Szwed". - Zostałem ranny w klatkę piersiową oraz odłamkiem moździerza - informuje żołnierz.
Niektórzy żołnierze Batalionu Syberia chcą wrócić do Rosji i wcielić się do partyzantki. - Wrócę do Rosji z tymi wszystkimi umiejętnościami i doświadczeniem zdobytym tutaj - mówi "Chłód".
Inni nie chcą porzucać broni, nawet po wojnie. Chcą ścigać zbrodniarzy wojennych. - Znajdę ich wszędzie na świecie i w najlepszym przypadku wyślę ich do Trybunału w Hadze, a w najgorszym ich zabiję - mówi "Johnny". Na razie jednak dla wszystkich rosyjskich opozycjonistów droga do zwycięstwa nad reżimem wiedzie przez okopy wroga w Ukrainie, które po prostu trzeba zdobyć szturmem.
Źródło: Fakty po Południu TVN24