Był doświadczonym pilotem, wylatał ponad 2000 godzin. W piątek 12 lipca major Robert Jeł zginął tragicznie w Kosakowie podczas wykonywania lotu treningowego samolotem M-346 Bielik. Przyczyny tragedii są wyjaśniane. Niespełna dwa tygodnie temu z majorem rozmawiał nasz reporter Artur Molęda.
Artur Molęda: Co jest najtrudniejsze w nauce latania na samolotach odrzutowych?
Robert Jeł: Tak naprawdę to jest szybkość. Samolot jest bardzo szybki i multitasking jest na tym samolocie, czyli musi wykonywać wiele zadań w tym samym czasie przy deficycie tego czasu.
AM: Pan marzył o lataniu F-16?
RJ: Może nie F-16, ale marzyłem kiedyś, żeby być na MiG-u-29, aczkolwiek moja ścieżka potoczyła się zupełnie inaczej. Na pewno chciałem pilotować samolotem odrzutowym, wysokomanewrowym, więc myślę, że to mi się spełniło.
AM: A idealny pilot to jaki? Jakie cechy trzeba mieć, żeby zostać pilotem?
RJ: Umiejętność szybkiego podejmowania decyzji, na pewno być trochę indywidualistą, ale również umieć pracować w zespole.
AM: Szkolicie cały czas. Co chwilę wypuszczacie nowych pilotów. Czy jak później się spotykacie, to wspominacie czasy ze szkoły w Dęblinie?
RJ: Tak naprawdę zawsze mnie cieszy to, jak widzę człowieka, którego wypuściłem na samoloty F-16 i świetnie sobie daje radę, i mamy też dobrą opinię o takim człowieku.
CZYTAJ TAKŻE: Na bielikach szkolą się najlepsi z najlepszych, przyszli piloci F-16. Co ich wyróżnia?
AM: Jak to było u pana? Dlaczego chciał pan latać?
RJ: Było to moim wielkim marzeniem z dzieciństwa, oczywiście. Byłem dość drobną osobą w wieku przedszkolnym czy w szkole podstawowej, więc raczej to były marzenia poza moim zasięgiem - tak myślałem wtedy. Aczkolwiek w pewnym momencie spróbowałem i się spełniło.
Bycie pilotem to nie tylko sława, sława i jakaś estyma, ponieważ nie jest dużo pilotów wojskowych w Polsce. Dla mnie osobiście bycie pilotem to jest spełnienie moich marzeń. To jest bycie w gronie tych najlepszych wyselekcjonowanych. To mi sprawia taką radość wewnętrzną.
Źródło: Fakty po Południu TVN24