Nie milkną komentarze po ustaleniach dziennikarzy Onetu w sprawie majątku Iwony Morawieckiej. Premier Mateusz Morawiecki obiecał, że ujawni nie tylko swój majątek, ale także żony, czego nie uczynił. PiS szefa rządu broni i uważa, że zrobił wszystko, co trzeba. Rządzący albo nie dopuszczają pytań dziennikarzy w tej sprawie, albo starają się je ignorować.
O standardy transparentności, które - według polityków PiS - spełnia premier Mateusz Morawiecki, zapytaliśmy we wtorek rzecznika partii rządzącej. Rafał Bochenek, zapytany o obietnicę szefa rządu dotyczącą upublicznienia majątku jego żony, zaczął mówić o majątku lidera Platformy Obywatelskiej. - A Donald Tusk upubliczni? Donald Tusk upubliczni majątek czy nie? - pytał Rafał Bochenek, jednocześnie ignorując nasze pytanie.
Zarobki Donalda Tuska w Brukseli są jawne, a o majątku swoim oraz żony były premier, który nie pełni teraz żadnej państwowej funkcji, mówił otwarcie. Przewodniczący PO, komentując sprawę doniesień Onet.pl o majątku Morawieckich, wskazuje na jedną rzecz. - Od tego czasu, kiedy ma bezpośredni wpływ na finanse publiczne, na gospodarkę, na rozmaitego typu decyzje, utajnia swój majątek - zauważa.
Sam Jarosław Kaczyński w 2019 roku mówił, że majątek premiera, ale też i jego najbliższej rodziny powinien być jawny. Prezes PiS zapowiedział wtedy nawet ustawę o ujawnianiu majątków. Zatem w czym problem? - pytają posłowie opozycji, choć to pytanie retoryczne. Żona premiera powinna być jak żona Cezara: poza podejrzeniami - zwraca uwagę Marcin Kierwiński, poseł Platformy Obywatelskiej. - Na przeszkodzie stoi strach. Strach premiera przed ujawnieniem tego majątku - uważa Krystyna Szumilas, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Ustalenia dziennikarzy
Premier od lat próbuje budować swój wizerunek jako "prostego przedstawiciela ludu". Jednak niechęć małżeństwa Morawieckich przed ujawnieniem całego swojego majątku budzi też inne podejrzenia. - Problemy prawne, które miały miejsce przy pozyskiwaniu tego majątku, albo problemy moralne - wskazuje Paweł Zalewski, poseł Polski 2050.
Majątek zadeklarowany w ostatnim oświadczeniu Mateusza Morawieckiego - oszczędności, przychody, obligacje, a przed wszystkimi nieruchomości - dziennikarze Business Insider oszacowali na łączą kwotą ponad 11 milionów złotych. Choć to olbrzymia kwota, to również ułamek tego, co zarobił jako prezes polskiej filii zagranicznego banku - z raportów giełdowych wynika, że w latach 2004-2014 premier zarobił 29 milionów złotych. Ponadto, jak wynika z ustaleń dziennikarzy Onetu, działki i nieruchomości sprzedawane oraz kupowane w ostatnich latach przez Iwonę Morawiecką miały być warte nawet 120 milionów złotych.
- Intercyza zawarta przez Mateusza i Iwonę Morawieckich w grudniu 2013 roku może budzić wiele znaków zapytania co do tego, czy była rzeczywista czy pozorna - zwraca uwagę Jacek Harłukowicz, dziennikarz Onet.pl.
Ponadto według ustaleń dziennikarzy, mimo dość absorbującego zajęcia, jakim jest stanie na czele rządu, Mateusz Morawiecki znalazł również czas, żeby najemców jednego w wynajmowanych lokali - formalnie lokalu żony - SMS-em ponaglać o uregulowanie czynszu.
Słowa Kaczyńskiego
Rządzący pytania dziennikarzy o ujawnienie majątku przez Iwonę Morawiecką lekceważą. - Tak samo nie ma obowiązku, żeby pani publikowała oświadczenie majątkowe. (...) Nie ma takich obowiązków i ja przecież do pani nie apeluję, żeby pani opublikowała swój majątek - komentuje Piotr Mueller, rzecznik rządu.
Obowiązku nie ma, ale też nie ma żadnej przeszkody, co udowodnili posłowie PiS-u z prezesem na czele, którzy z dumą prezentowali swoje oświadczenia majątkowe w 2001 roku, kiedy domagali się wprowadzenia ich ustawowej jawności. - Jeżeli ktoś nie chce pokazać tego, co ma, to powstaje podejrzenie, że zdobył to w sposób naganny - przekonywał wówczas Jarosław Kaczyński.
Do sprawy jawności majątku polityków i ich rodzin prezes wrócił, wygłaszając expose premiera w 2006 roku. - Jeśli chodzi o ludzi funkcjonujących w życiu publicznym, to ta zamożność musi być poddana bardzo dokładnemu sprawdzeniu, musimy wiedzieć, kto z jakich powodów jest zamożny - mówił.
Zobacz również: Tak zmieniał się majątek zdymisjonowanego wiceministra
O rozdziale majątku prezes PiS mówił też w 2006 roku na łamach "Gazety Współczesnej". "Dziś częstą praktyką jest intercyza, czyli rozdział majątku. Dzięki temu poseł deklaruje majątek skromny, a żona wręcz przeciwnie. (...) Jeśli ktoś kiedyś pracował na etacie, później nawet przez te kilkanaście lat ciągle był w parlamencie, a dziś ma duży majątek, to skąd? Wystarczy wziąć ołówek i sobie policzyć - nie ma prawa go mieć" - stwierdził Kaczyński.
Ponad dekadę później w sprawie ujawnienia majątku najbliższych członków rodziny polityków powstała nawet stosowna ustawa, ale przepisy zakwestionował prezydent i Trybunał Konstytucyjny z Julią Przyłębską na czele.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24