W warunkach wojennych każda sprawna opona jest na wagę złota. Ukraińscy żołnierze często muszą je wymieniać w swoich pojazdach.
Wyjątkowa akcja "baner polityczny ratuje życie" dobiega właśnie końca. Zebrane materiały niedługo trafią do strefy wojny. Posłużą za deficytowe tam plandeki. - Sprawdzają się (banery - przyp. red.) raz że jako podłoga, a dwa jako zabezpieczenie sufitu też przed deszczem - mówi Dorota "Doritos" Kwietniewska z Sił Obrony Terytorialnej Sił Zbrojnych Ukrainy. Jeden z inicjatorów akcji rusza z kolejną.
- Każda opona, podobnie jak produkt spożywczy, tak naprawdę ma swój termin przydatności do spożycia i u nas część tych opon ląduje w koszach na śmieci, ląduje w zakładach utylizacyjnych. W sytuacji, kiedy one na sobie jeszcze mają 5-6 milimetrów bieżnika i mogą być śmiało wykorzystywane na froncie w Ukrainie - wyjaśnia Tomasz Szydlak, wolontariusz, który pomaga w walczącej Ukrainie.
O tym, jak opony będą cenne na froncie, opowiada pani Dorota. Najpierw wolontariuszka niosąca pomoc humanitarną, potem członkini międzynarodowego legionu, a od sierpnia w szeregach Obrony Terytorialnej Sił Zbrojnych Ukrainy. Zajmuje się ewakuacją rannych prosto z pola walki, obecnie jest w okolicach Bachmutu. - Tutaj opony, tak jak i samochody, czasami traktujemy tak jak kubeczki jednorazowe. Wyjeżdżając na pozycje, wyjeżdżając na misję, no, czasami te opony już z nami nie wracają. Albo dostają odłamkami, albo trafią na taką nawierzchnię, gdzie są gwoździe - mówi Dorota "Doritos" Kwietniewska.
Ogromne potrzeby
Opony są też przestrzeliwane. Czasami wytrzymują godzinę, czasami jeden dzień. Tam nie ma znaczenia ich rocznik czy marka. Najważniejsze jest to, żeby nie były dziurawe czy łyse. - W tej tak zwanej strefie zero żołnierze jeżdżą tak naprawdę różnymi typami, różnymi modelami samochodów. Nie są to tylko ciężkie samochody wojskowe czy samochody opancerzone, ale są to różnej maści pick-upy, różnej maści vany, busy, a także samochody osobowe - tłumaczy Tomasz Szydlak. Pierwsze zakłady wulkanizacyjne już dołączyły do inicjatywy. Udział w niej może wziąć każdy. - W miarę możliwości - czy to osobiście, czy kurierem - można te opony wysłać i my je odbierzemy, przejmiemy i przewieziemy bezpośrednio na linię frontu - zapewnia Tomasz Szydlak.
Informacje o zorganizowanej w Kielcach akcji dostępne są w mediach społecznościowych. Przy podróży z daleka można zorganizować wspólny transport większej liczby opon. - W warunkach wojennych żołnierze nie muszą mieć dwóch jednakowych opon na tej samej osi - podkreśla Tomasz Szydlak. Że każda sztuka ma znaczenie, warto uświadomić sobie szczególnie teraz. W Białymstoku na wymianę opon już trzeba czekać dwa tygodnie. - Temperatury spadają poniżej 10 stopni, przez to mieszanka letnia staje się twarda, więc należy już zmieniać na zimowe - podkreśla Kamil Toczydłowski z firmy Wulkanizacja Toczydłowscy w Białymstoku.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu