Jan Krzysztof Ardanowski mówi, że jest zadowolony po rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim na temat "piątki dla zwierząt". Według byłego ministra rolnictwa prezes PiS nie został zapoznany z konsekwencjami, jakie ustawa o ochronie zwierząt miałaby dla polskiego rolnictwa. Winą obarczył ludzi z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego. Opozycja ocenia, że Jan Krzysztof Ardanowski przedstawił prezesa PiS jako osobę nieświadomą sytuacji w kraju i konsekwencji swoich czynów.
- Rozmowa była bardzo długa. Wymieniliśmy się wszystkimi argumentami, pan prezes mówi: "wie pan, ale ja wielu z tych argumentów nie znałem" - powiedział Jan Krzysztof Ardanowski po rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim, wicepremierem i prezesem Prawa i Sprawiedliwości o spornym projekcie nowej ustawy o ochronie zwierząt.
W wywiadzie dla programu online "Polska na serio" były minister rolnictwa podkreślał coś, co jeszcze do niedawna było nie do pomyślenia w szeregach Zjednoczonej Prawicy: że Jarosław Kaczyński, prezes partii rządzącej nie jest o wszystkim informowany przez najbliższych doradców. Powtórzył wielokrotnie, że "ktoś tego nie wytłumaczył" Kaczyńskiemu.
Ustawa wprowadzająca tak zwaną piątkę dla zwierząt miała zakazać między innymi hodowli zwierząt futerkowych i eksportowania produktów z uboju rytualnego. Protestowali przeciwko niej rolnicy w całym kraju.
Sprawa podzieliła Prawo i Sprawiedliwość. Jednym z buntowników, którzy mimo dyscypliny partyjnej głosowali przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, był właśnie Jan Krzysztof Ardanowski. W konsekwencji został zawieszony w prawach członka partii razem z trzynastoma innymi posłami. Prawa członków partii zostały przywrócone tej grupie niedawno, gdy pod znakiem zapytania stanęła sejmowa większość Zjednoczonej Prawicy.
"To jest opisanie dworu"
- Ja nie wiem, jakie diabły przy tym kręciły, żeby nie dopuścić do spotkań z Kaczyńskim, bo ja po tym spotkaniu jestem zbudowany i zadowolony - powiedział były minister rolnictwa. - Ja mam wielki żal do ludzi, którzy mu (Kaczyńskiemu - przyp. red.) dostarczają informację, argumenty. Bo wydaje się, że robią to w sposób głęboko nieprofesjonalny albo w sposób tendencyjny - dodał.
Własną interpretację relacji Ardanowskiego mają politycy opozycji. - To jest innymi słowy opisanie dworu. Do ucha prezesa, nomen omen, można dotrzeć tylko przez poszczególne osoby - skomentował Adam Szłapka, przewodniczący Nowoczesnej.
- Jarosław Kaczyński od lat żyje w kompletnie odrealnionym świecie, chroniony przez ochroniarzy. Dzisiaj właściwie państwo sprowadza się do tego, żeby spełniać marzenia i myśli starszego pana z Żoliborza - dodaje Bartosz Arłukowicz, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej.
Opozycja przypomina, że pomysłodawcą forsowanej przez PiS ustawy był sam Jarosław Kaczyński.
- Jan Krzysztof Ardanowski rysuje obraz prezesa jako niezorientowanego staruszka, nieświadomego tego, co się dzieje wokół niego, nieświadomego tego, jakie podejmuje decyzje, i jakie te decyzje mają mieć konsekwencje - oceniła posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
- Jeżeli Kaczyński nie wiedział o konsekwencjach ustaw, które składa i do głosowania na które zachęca, to powinien szybko zniknąć z polityki, bo to oznacza to, że jest osobą, która jest albo merytorycznie, albo intelektualnie, albo emocjonalnie nieprzygotowana do pełnienia ważnych funkcji państwowych - skomentował poseł PO Marcin Kierwiński.
Jan Krzysztof Ardanowski oświadczył w wywiadzie, że wciąż jest przeciwny wejściu w życie "piątki dla zwierząt" i zamierza namawiać pozostałych posłów, żeby byli przeciwni. - Natomiast nie przyłożę ręki do zniszczenia Zjednoczonej Prawicy - zaznaczył.
Autor: Marta Balukiewicz / Źródło: Fakty po południu TVN24