Pan Jarosław chce wrócić do normalnego życia. Teraz mieszka w lesie - w szałasie. Pomoc niosą dobrzy ludzie. Być może dzięki nim pan Jarosław będzie miał prawdziwy dom.
Od ponad trzech lat szałas jest dla pana Jarosława domem. Mężczyzna wybudował obozowisko w lesie. Stara się, aby jak najbardziej przypominało mu dom - jest tam miejsce do spania i gotowania, które stopniowo stara się wyposażać. - Miałem pieniążki to sobie pokupowałem część, a część po prostu dostałem od kogoś. Tutaj w Poraju mimo wszystko jest dużo ludzi życzliwych. Korzystam tak samo z uprzejmości pań z GOPS-u - opowiada pan Jarosław, którego do takiego życia zmusiła trudna sytuacja życiowa. Na tę chwilę mężczyzny nie stać na wynajęcie chociażby pokoju. Nie chce on też mieszkać w ośrodku dla bezdomnych.
- Były podejmowane wszelakie próby, aby przeniósł się gdzieś w miejsce ciepłe. Jednak pan odmawia wszelkiej pomocy. Jest również powiadomiony Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej, który stale monitoruje pana, przynajmniej raz w tygodniu. Pan też się zgłasza regularnie do ośrodka - donosi sierż. Klaudia Zenderowska z Komendy Powiatowej Policji w Myszkowie. - Powiedział, że on się stąd nie ruszy, że jest mu dobrze. Zorganizowałyśmy mu pomoc społeczną polegającą na zasiłkach okresowych, celowych, pomoc żywnościową, robimy mu paczki, dowozimy mu ciepłe obiady - dodaje Edyta Ząbkiewicz z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Poraju.
Siła samozaparcia
Panu Jarosławowi pomagają też lokalni mieszkańcy, ma nawet nowych przyjaciół. Mężczyzna często pracuje dorywczo. Jak zapewnia - w lesie radzi sobie dobrze. Jest przygotowany na każdą ewentualność. - Najgorszy jest deszcz. Deszcz jest gorszy od mrozu - mówi.
Pan Jarosław lubi czytać. Od samego początku zapisany jest do biblioteki. Czytanie i obserwacja natury są jego pasjami. - Zwierzyna już raczej się do mnie przyzwyczaiła. Już się nie boi, sama podchodzi - mówi pan Jarosław.
- Koczuje jakby w tym swoim mieszkaniu, bo on sobie tam zrobił nawet ciepło. Dziewczyny, jak pojechały wieczorem do niego z zupą, to wyszedł do nich w podkoszulce(...) Pierwszy raz mamy do czynienia z takim bezdomnym, który nie chce tak na prawdę takiej większej pomocy - przekonuje Edyta Ząbkiewicz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Tam nie ma zapachu bezdomności, tam jest zapach domu"
Pan Jarosław nie jest roszczeniowy i niczego nie żąda. Chce po prostu sam stanąć na nogi.
Być może już niedługo to się uda. 17 stycznia to pierwszy dzień jego nowej pracy. Pan Jarosław ma pracować na rzecz gminy. W planach po pierwszej wypłacie jest poszukiwanie nowego mieszkania. - Jeden pokój z dostępem do kuchni, łazienki. To mi wystarczy - zapewnia mężczyzna.
- Będziemy go tutaj wspierać i finansowo, i psychicznie, i emocjonalnie. Pomożemy mu wynająć jakiś pokój i jeżeli ma życzenie, podoba mu się w Poraju, lubi nas, to zapraszamy, niech zostanie - podkreśla Edyta Ząbkiewicz.
Pan Jarosław chętnie zostanie, bo - jak mówi - zadomowił się w tym miejscu. Znalazł tu też ludzi, którzy w niego uwierzyli. - Trzeba się nauczyć pokory wobec takiego życia. Bez pokory, jeżeli ktoś będzie ufny w swoje siły, to nie zawsze to wychodzi tak jak chce - zaznacza mężczyzna.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu TVN24