Zima to najtrudniejszy czas dla osób bezdomnych. Bez pomocy innych mogą nie przetrwać mrozów. Dlatego ruszają różne akcje i wybrzmiewają apele o brak obojętności. We Wrocławiu odbył się obiad dla osób bezdomnych. W Gdańsku po zmroku wyjeżdża autobus SOS. Wolontariusze rozdają tam nie tylko ciepłe posiłki, ale też udzielna jest pomoc medyczna.
Ponad 1300 osób zostało zaproszonych na obiad przez Jana Piontka - społecznika z Wrocławia, prezesa Fundacji Weź Pomóż. - Przybywa ludzi, którzy nie chcą pieniędzy, tylko chcą zjeść. Oni potrzebują zjeść, oni potrzebują uśmiechu, oni potrzebują tej pomocnej dłoni - zaznacza inicjator akcji.
Dla osób potrzebujących, które przyszły na obiad, to było prawdziwe święto, bo zbyt często chodzą głodni, a ich domem czasami jest ulica. - Jest dużo ludzi bezdomnych i takie przyjęcie jak teraz, i taka kuchnia charytatywna, to ludziom ratuje życie, bo sam jestem bezdomny - mówi pan Andrzej. - Nie znamy dnia ani godziny, kiedy możemy spaść na dół - dodaje pan Bronisław.
To miał być dla nich przedsmak Bożego Narodzenia. Obiad został zorganizowany w miejscu, gdzie najczęściej odbywają się koncerty i imprezy kulturalne. Nikt nie wyszedł też z pustymi rękami - każdy dostał jedzenie na wynos.
- Dużo jest osób, które trafiają na bezdomność nie tylko przez alkohol, przez inne rzeczy, ale tylko dlatego, że mieli pieniędzy na czynsz i zostali z takiego mieszkania wyrzuceni. - zwraca uwagę Piontek. - Ja mówię, że Jan Piontek to jest wrocławski Jurek Owsiak. Podziwiam go i pomagam, jak tylko mogę - mówi Kartikey Johri, konsul honorowy Indii.
Na obiad przyszły rodziny z dziećmi, ale też osoby samotne - jak Pani Wioleta, która z powodu choroby jest na rencie. Wcześniej pracowała w szpital. - Mam niską rentę i te paczki mnie chronią, żeby przeżyć - mówi kobieta.
Czytaj również: "Tam nie ma zapachu bezdomności, tam jest zapach domu"
Z myślą o osobach w kryzysie bezdomności po zmroku na ulice Gdańska wyjeżdża autobus SOS. Wolontariusze rozdają nie tylko ciepła zupę, ale i kanapki przygotowane z własnej inicjatywy przez uczniów szkoły podstawowej. Każda ma dołączony liścik własnoręcznie napisany przez dzieci.
Potrzebujący w autobusie - oprócz jedzenia - dostają odzież i pomoc medyczną. - Odmrożenia, odparzenia to są gównie powody, więc potrzebują tej pomocy. Na SOR-ach nie chcą ich przyjmować, bo są nieubezpieczeni - informuje Waldemar Rochon, ratownik medyczny.
Apele o reakcję
Dla osób w kryzysie bezdomności zima to najtrudniejszy czas. Wystarczyło kilka dni intensywnych opadów śniegu, żeby w ogrzewalniach, noclegowniach czy schroniskach zaczęło brakować wolnych łóżek.
- Tutaj było już ponad limit, czyli mamy 30 miejsc, a mamy 36 osób w tym momencie - informuje Elżbieta Żukowska-Bubienko, prezes Stowarzyszenia Ku Dobrej Nadziei. - Pod koniec października, kiedy nie było jeszcze tak zimno, to wszystkie miejsca były zajęte. Uruchamialiśmy miejsca rezerwowe, więc widać, że to zapotrzebowanie na pomoc interwencyjną jest i rośnie - zaznacza Maria Książkiewicz, rzeczniczka Caritas Archidiecezji Poznańskiej
Ci, którzy wybrali schronisko zamiast ulicy, nie chcą ryzykować swoim życiem. - Jak u siebie w domu, wszystko jest: żywność, ciepło. Jestem zadowolony - mówi pan Marek.
Zobacz także: "Pamiętajmy, jeden telefon może uratować czyjeś życie"
Od listopada z wychłodzenia zmarło już 8 osób, a zima dopiero przed nami. Dlatego o tej porze roku częściej niż zwykle patrole policji i straży miejskiej pojawiają się w miejscach, gdzie osoby w kryzysie bezdomności próbują uciec przed mrozem - Jeżeli widzimy kogokolwiek na przystanku, na pewno musimy podejść i zapytać się, jak możemy pomóc, jeśli ta osoba śpi, to od razu reagujmy. Nie możemy zostawić śpiącej osoby nigdzie, na przystanku leżącej, na śniegu - apeluje Elżbieta Żukowska-Bubienko.
Pracownicy ośrodków pomocy społecznej apelują o społeczną wrażliwość i przekazywanie informacji o osobach potrzebujących, żeby wspólnymi siłami pomóc im przetrwać zimę.
- Udzielamy tym osobom zarówno informacji, gdzie można skorzystać ze świadczeń pomocy społecznej, ale też motywujemy do zmiany swojej sytuacji życiowej, do skorzystania z placówki - mówi Marcin Żółtowski, streetworker. - Prowadzący jadłodajnie mówią o tym, że najtrudniejsza jest taka pogarda, czy pomijanie, czy to właśnie obojętność - wskazuje Maria Książkiewicz, rzeczniczka Caritas Archidiecezji Poznańskiej.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24