Minister sprawiedliwości Adam Bodnar otrzymał pierwszy, liczący blisko 200 stron, szczegółowy raport przygotowany przez zespół prokuratorów badających postępowania z lat 2016-2023. Chodzi o działania, w stosunku do których wystąpiło podejrzenie politycznego wpływu na ich przebieg i podejmowane decyzje.
Szczegółowy raport z analizy 200 postępowań prokuratorskich z czasów dwóch ostatnich kadencji Prawa i Sprawiedliwości trafił ostatniego dnia roku na biurko ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. To efekt ponad czterech miesięcy pracy specjalnego zespołu powołanego w Prokuraturze Krajowej.
- Obywatele po tych kliku latach zasługują na to, żeby transparentnie móc zobaczyć, jak działała prokuratura Zbigniewa Ziobry, jakie śledztwa zostały umorzone z powodów politycznych, jakie śledztwa nabrały tempa - komentuje Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy "Wolne Sądy".
Pod lupą 600 postępowań
Szczegóły raportu przedstawione zostaną dokładnie za tydzień. Minister Bodnar już teraz pisze o dowodach na systemową chorobę toczącą prokuraturę, o sprawach prowadzonych nierzetelnie i wymagających ponownego podjęcia.
CZYTAJ TAKŻE: Rok rozliczania afer PiS. Pierwszy akt oskarżenia będzie "dopiero wierzchołkiem góry lodowej"
Zapowiedź raportu była elementem podsumowania roku prac rządu na początku grudnia. Sam zespół prokurator krajowy powołał w połowie sierpnia. W listopadzie skład został poszerzony z pięciu do dziesięciu osób. Pracami zespołu kieruje prokurator Katarzyna Kwiatkowska. W sumie sprawdzane jest ponad 600 postępowań. - Po przeprowadzonej kwerendzie postępowań we wszystkich prokuraturach - wskazuje Katarzyna Kwiatkowska z Prokuratury Krajowej.
- Ten raport pokazuje, że tak naprawdę gangrena toczyła całą prokuraturę - mówi Paweł Śliz, poseł z Polski 2050-Trzecia Droga. - Jaka była skala ochrony, jak chroniono swoich - to jest coś absolutnie bulwersującego - podkreśla Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka z Lewicy.
Z zapowiedzi ministra wynika, że w potwierdzonych przypadkach raport będzie podstawą do postępowań dyscyplinarnych i karnych.
- Każdy prokurator jest funkcjonariuszem publicznym, w związku z tym może odpowiadać za przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego, na przykład za chowanie akt w garażu, tak jak to miało miejsce w przypadku pana prokuratora Ziarkiewicza - wskazuje Sylwia Gregorczyk-Abram.
Reakcja PiS na raport
Kiedy pojawiły się pierwsze informacje o powołaniu zespołu, "Gazeta Wyborcza" donosiła, że jednym ze sprawdzanych śledztw jest to dotyczące związanej z Prawem i Sprawiedliwością spółki Srebrna, "dwóch wież" i koperty z 50 tysiącami złotych, która trafić miała do księdza zasiadającego we władzach fundacji zarządzającej spółką. Tym śledztwem - według medialnych doniesień -bezpośrednio interesować miał się Jarosław Kaczyński.
- Za to, że stworzono z prokuratury narzędzie do ochrony polityków, do ich bezkarności, odpowiada Jarosław Kaczyński. To on stworzył ten układ. To on temu układowi patronował. On oddał prokuraturę Zbigniewowi Ziobrze - komentuje eurodeputowany Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba.
Tu politycy Prawa i Sprawiedliwości odpowiadają, że to obecna władza politycznie wykorzystuje prokuraturę. - Te działania, te raporty, te audyty - jakkolwiek byśmy to nazwali - one się wpisują w taki dość jednoznacznego program działania represyjnego - twierdzi Piotr Kaleta, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
ZOBACZ TEŻ: Rok rozliczania afer PiS. Pierwszy akt oskarżenia będzie "dopiero wierzchołkiem góry lodowej"
- Jestem przekonany, że z powodów czysto politycznych będzie próba atakowania poprzedniego kierownictwa prokuratury oraz poprzedniego ministra sprawiedliwości - mówi Michał Wójcik, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
- Wymiar sprawiedliwości musimy wyczyścić tak, żeby każdy obywatel czuł się bezpiecznie, jeżeli wpadnie w tryby tego wymiaru sprawiedliwości. Przecież postępowania karne, szczególnie prokuratorskie, mogą kończyć się pozbawieniem wolności - wskazuje Paweł Śliz.
Politycy rządzącej koalicji liczą na to, że raport będzie podstawą nie tylko do wewnętrznego oczyszczenia prokuratury, ale i do rozliczenia polityków, którzy mieli bezpośredni wpływ na działania śledczych.
- Zbigniew Ziobro jest kimś, kto stał na czele tego procederu - zarówno łamania charakterów, karier i kręgosłupów prokuratorom czy sędziom, ale także stał na czele tego procederu ukrywania przed odpowiedzialnością - mówi Anita Kucharska-Dziedzic. Prokuratorskie zarzuty usłyszeli dwaj byli wiceministrowie sprawiedliwości - Michał Woś w sprawie zakupu systemu szpiegowskiego Pegasus, Marcin Romanowski w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Ten ostatni poprosił o azyl na Węgrzech. Prokurator generalny skierował wnioski o uchylenie immunitetów kilkunastu posłom i europosłom byłej partii rządzącej.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Paweł Supernak