Sprzyjała mu pogoda i mnóstwo ludzi dobrej woli, dla których marzenie chorego chłopca stało się wyzwaniem. Piętnastoletni Michał, podopieczny Fundacji Śląskie Hospicjum dla Dzieci "Świetlikowo", marzył o tym, by zobaczyć świat z lotu ptaka. Godzinny lot balonem był jak podróż życia.
Zobaczyć świat - to było jego największe marzenie. I choć Michał sam nie jest w stanie zrobić kroku - dosłownie oderwał się od ziemi.
- Najbardziej mi się podobało, jak lecieliśmy nad lasem, bo zerwaliśmy gałązkę - mówi Michał Stankiewicz, podopieczny Fundacji Śląskie Hospicjum dla Dzieci "Świetlikowo".
Gałązkę, która ma mu przypominać, że sięgnął szczytów: marzeń i drzew.
- Przy okazji spotkania z Martyną Wojciechowską rzeczywiście padło pytanie do dzieciaków, naszych podopiecznych "Świetlikowa", czy mają marzenia jakieś na ten rok. No i Michał od razu wypalił: tak, ja chcę balonem polecieć - opowiada Marian Rojek, "Turbo wolontariusz", organizator lotu balonem.
A skoro głęboko skrywane do tej pory pragnienie usłyszał pan Marian, zwany turbo-wolontariuszem, nie mogło się nie udać.
"Zupełnie inna perspektywa"
Cichy i spokojny Michał przeszedł prawdziwą metamorfozę. Oprócz wyraźnie widocznego ognia w oczach, zyskał również czapkę pilota i specjalnie uszytą na tę okazje chustę, dzięki której mógł bezpiecznie lecieć.
- Michał jest bardzo wiotki, więc on nie utrzymuje w ogóle pozycji swojej, więc to po pierwsze miało odciążyć męża, który go cały czas trzymał, jednak godzina, to jest długo bardzo. No i miało to gwarantować bezpieczeństwo, że się nie wychyli, nie wyślizgnie - opowiada mama Michała, Agnieszka Stankiewicz.
- Była naprawdę genialna pogoda, świetna widoczność i zupełnie inna perspektywa. Także coś wspaniałego - dodaje Piotr Stankiewicz, tata Michała.
A skoro wyprawie sprzyjała i temperatura, i wiatr - Michał mógł nacieszyć się widokami, o co zadbał sam pilot.
- Michał ma pewne ograniczenie, więc tam nie mógł się obracać dookoła osi, ale ja byłem w stanie mu to umożliwić poprzez obracanie balonem i koszem. Starałem się tez opowiadać o tym, co się dzieje na ziemi i w powietrzu - mówi Ryszard Ochman, pilot balonu.
By chłopiec choć na chwilę mógł się oderwać od codziennych trudności. Michał choruje na rdzeniowy zanik mięśni, a jego życie, to nieustanna walka - o sprawność i zdrowie.
"To początek"
- Jest to tak naprawdę jeden z pierwszych podopiecznych naszej fundacji, pod opieką 8 lat już jest. Odwiedzamy go jako hospicjum domowe dla dzieci, czyli lekarze, pielęgniarki, pracownik socjalny - mówi Natasza Godlewska, prezes Zarządu Fundacji Śląskie Hospicjum dla Dzieci "Świetlikowo".
I choć często musi się nieźle nagimnastykować, to efekty są dosłownie odlotowe.
- Chciałbym podziękować właśnie panu Marianowi, całemu "Świetlikowu" i też Martynie Wojciechowskiej, bo to ona zapytała o moje marzenie - mówi Michał.
- Dzięki ludziom o wielkich sercach, dzięki naszym wolontariuszom udało nam się spełnić pierwsze marzenie naszego podopiecznego. A jest to początek, bo otwieramy cały cykl spełniania marzeń naszych maluchów - dodaje Natasza Godlewska, prezes "Świetlikowa".
Autor: Katarzyna Sosulska / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: tvn24