Jeszcze cztery miesiące temu groziła im wyprowadzka i utrata dachu nad głowa. Teraz niepełnosprawne małżeństwo z Jarosławia ma własne mieszkanie. Pomogli widzowie "Faktów" TVN, ale bez własnej inicjatywy i zaradności Marty i Rafała to by się nie udało.
Marta i Rafał, po skończonej pracy, wracają do domu. Własnego domu. Wzruszenie odbiera głos, bo spełniło się ich największe marzenie. Mieszkanie, które Marta i Rafał wynajmowali od pięciu lat, jest już ich własnością. A jeszcze cztery miesiące temu groziła im wyprowadzka, bo lokal miał zostać sprzedany, a oni, na jego wykup, nie mieli ani złotówki.
Zamieszkali tu od razu po ślubie. W utrzymaniu domu nikt im nie pomagał. Mimo niepełnosprawności fizycznej Marty i intelektualnej Rafała, są bardzo samodzielni. - Oni nie chcieli ryby, ale chcieli wędkę. Dostali tę wędkę i teraz radzą sobie już sami - podkreśla Jarek Litwiak ze stowarzyszenia na rzecz osób z niepełnosprawnością intelektualną "Koło" w Jarosławiu.
Historia małżeństwa z Jarosławia (woj. podkarpackie) tak wzruszyła widzów, że na ich koncie, po emisji materiału w marcu, pojawiło się dwadzieścia pięć tysięcy złotych. Dziesięć tysięcy dorzucił "Caritas". To było za mało, żeby wykupić mieszkanie, ale wystarczająco, żeby wziąć kredyt.
- Bardziej nam się to opłacało żeby wziąć kredyt i kupić to mieszkanie, niż wynajmować całe życie, bo żadnego mieszkania nie możemy przystosować dla Marty - tłumaczy pan Rafał.
Zdany egzamin
Lokal kosztował dziewięćdziesiąt tysięcy złotych, kredytu wzięli ponad pięćdziesiąt tysięcy.
- Były obawy, ale już ich teraz nie ma - mówi pani Marta. - Pomału spłacą i będą mieli swoje, własne - dodaje pan Marian, ojciec Rafała.
Wszystko skrupulatnie wyliczyli. Kiedy Rafał planował budżet, Marta załatwiała formalności w banku.
- Jestem z niej dumna, bo potrafiła sobie poradzić z dokumentami. Ona miała cały czas rękę na pulsie i zdała egzamin stuprocentowo - przekonuje mama Marty. - To, że są niepełnosprawni nie znaczy, że sobie nie potrafią poradzić. Jak widać na przykładzie Marty i Rafała, świetnie sobie poradzili - dodaje Jarek Litwiak.
Codzienne zmartwienia
Oboje pracują, ale na życie maja niespełna trzy tysiące złotych miesięcznie. Teraz jedyne zmartwienie to to, czy na wszystko wystarczy.
- Marta się zamartwia remontami, spłatami, pilnowaniem żeby było na zakupy, żeby nie przepłacić - mówi mama Marty.
Jak wyliczyli, na remont potrzebują sześćdziesięciu tysięcy złotych. Trzeba zrobić podjazd dla wózka Marty, dostosować łazienkę czy zrobić ogrzewanie. Ale już wiedzą, że wspólnymi siłami dadzą radę. - Niektórzy ludzie zamartwiają się. Ja też mam zmartwienia, nie ukrywam, ale staram się o tym nie myśleć i to mi chyba siłę dodaje - stwierdza Marta.
Autor: Marta Kolbus / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: tvn24