Minister sportu chce zająć się nie tyle powodami nagminnych zwolnień z lekcji wychowania fizycznego, ale samymi zwolnieniami. Te dłuższe byłyby uznawane tylko, jeśli wystawi je lekarz specjalista. Dotychczas mógł to zrobić także lekarz rodzinny. Sprawa budzi mieszane uczucia.
Według szacunków Ministerstwa Zdrowia zajęcia WF-u regularnie omija nawet 30 procent uczniów. Minister sportu i turystyki zapowiada, że to się zmieni. - Te statystyki zostaną radykalnie zmniejszone, ponieważ tak zwane zwolnienia z lekcji WF-u, semestralne czy dłuższe, będą respektowane tylko wówczas, gdy wystawi je lekarz specjalista - zapowiada Kamil Bortniczuk, minister sportu i turystyki.
Teraz zwolnienia mogą wystawiać również lekarze POZ czy pediatrzy, u których rodzice często powołują się na dalekie od medycznych powody. - Bardzo wiele osób zgłasza się po zwolnienie lekarskie z zajęć wychowania fizycznego, ze względu na to, że albo obniżają one średnią ocen, albo WF-y są na przykład w środku godzin lekcyjnych i nie ma możliwości dziecko umycia się, chodzi spocone cały dzień w szkole - wyjaśnia Michał Matyjaszczyk, kierownik Zakładu Medycyny Rodzinnej, IZCMP w Łodzi.
Systemowy problem?
Jak przyznaje dyrektor jednej ze szczecińskich podstawówek i jednocześnie nauczyciel WF-u, powodów niechęci do udziału w lekcjach wychowania fizycznego trzeba też szukać wśród jego kolegów po fachu. - Jakaś część problemu tkwi w nas samych nauczycielach, w części z nas. Niektórzy wychodzą z założenia, że to, co podobało się 20 lat temu, podoba się i teraz. Albo to, co podoba się mnie, to powinno się podobać też uczniom, a niestety nie zawsze tak jest - przekonuje Krzysztof Ponikowski, dyrektor Szkoły Podstawowej numer 8 w Szczecinie, nauczyciel WF-u.
Dzieci narzekają też na niesprawiedliwy, promujący konkretne wyniki, a nie postępy, system oceniania. Dla niektórych problemem jest poczucie wstydu i braku prywatności w szatniach. - (Dzieci - przyp. red.) słyszą, również od dorosłych, niewybredne komentarze na temat swojego ciała, na temat swojej wagi, sprawności. W pewnym momencie, w okresie dojrzewania, te komentarze bywają bardzo bolesne. Nikt nie rozmawia z nimi o tym, jak ich ciało się rozwija czy powinno się rozwijać - opowiada Justyna Suchecka, dziennikarka tvn24.pl.
Jeśli dzieci mają chętnie chodzić na WF - nad tymi zagadnieniami też trzeba się pochylić. - To, co mi się w tym pomyśle nie podoba i co od razu budzi wątpliwości również samych nauczycieli, a przede wszystkim uczniów i uczennic, to takie założenie, że jak kogoś zmusimy, przymusimy, odbierzemy mu możliwość odmówienia tego ćwiczenia na WF-ie, to on z automatu stanie się czynnym uczestnikiem czy uczestniczką tych lekcji - mówi Justyna Suchecka.
Brak ruchu
Lekcje WF-u są bez wątpienia potrzebne. W Polsce coraz więcej dzieci zmaga się z nadwagą i otyłością, których przyczyną jest nie tylko niezdrowe jedzenie. - Coraz częściej widzimy dzieci przykute do elektroniki, do tabletów, smartfonów, telewizorów. Za naszych czasów tego ruchu i spędzania czasu "na trzepaku" było po prostu więcej - zauważa Jakub Mauricz, dietetyk i trener personalny.
- Ten moment WF-u w szkole jest często jedyną sytuacją, kiedy dzieciaki się ruszają - dodaje Michał Matyjaszczyk.
Nowe regulacje mogą zwiększyć frekwencję, ale doktor Matyjaszczyk zaleca ostrożność. W końcu wśród zwalnianych z lekcji WF-u dzieci są i takie, które naprawdę uczestniczyć w nich nie mogą. - Trzeba uważać, żeby nie wylać dziecka z kąpielą. Czasami dostanie się do tego specjalisty po raz kolejny tylko po to, żeby wziąć ten odpowiedni "papierek", też może być kłopotliwe - alarmuje.
- Propozycja ministra sportu jest ciekawą propozycją, będziemy nad nią pracowali - zapowiada Dariusz Piontkowski, wiceminister edukacji i nauki.
Nie wiadomo jeszcze, kiedy zmiany zasad wystawiania zwolnień z lekcji wychowania fizycznego mogłyby wejść w życie.
Autor: Katarzyna Czupryńska-Chabros / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: tvn24