W Iraku był muzykiem i aktywistą. Po udziale w proteście, w trakcie którego został poważnie ranny, był prześladowany i straszony. Grożono mu, więc postanowił uciec. Wybrał drogę przez Białoruś i Polskę. Dziś Haydar al Majran przebywa w Berlinie. Mężczyzna postanowił opowiedzieć swoją historię.
- To jest kraj, do którego chcę przynależeć, którego mogę bronić. Kraj, który mnie nie skrzywdził, a pomógł mi - mówi o Niemczech pochodzący z Iraku Haydar al Marjan.
Haydar jest Irakijczykiem. Jesienią 2019 roku mieszkał w Bagdadzie. Pracował w przemyśle muzycznym i pewnego dnia wybrał się na antyrządowy protest. Wszystko nagrywał i relacjonował w mediach społecznościowych. Dzięki temu na nagraniu jest uwieczniony moment, kiedy trafił w niego kanister z gazem łzawiącym i utknął w jego twarzy.
- Upadłem na ziemię i widziałem tylko niebo i gwiazdy. Zbiegli się moi przyjaciele, płakali i wołali mnie, ale nie byłem w stanie odpowiedzieć. Czułem dym wydobywający się z moich ust, nosa, a nawet oczu. Próbowałem wstać, ale nie mogłem się ruszyć, byłem jak sparaliżowany. Uświadomiłem sobie, że stało się coś bardzo złego - opowiada Haydar.
"Biegłem w kierunku moich marzeń"
Mężczyzna był tylko jedną z wielu osób, które zostały ciężko ranne podczas tego protestu. W poprzednich protestach ludzie też ginęli. Haydar przez pięć dni był w śpiączce. W Iraku przeszedł operację usunięcia kanistra z jego twarzy, na dwie kolejne musiał lecieć do Indii.
Kiedy zaczął mówić publicznie o swojej tragedii, zaczął też dostawać pogróżki. Dlatego w końcu postanowił poszukać możliwości dotarcia do Europy. Ryzyko wyjazdu uznał za mniejsze w porównaniu z zagrożeniem w Iraku. W internecie znalazł przemytników. Zapłacił im trzy tysiące dolarów i z Bagdadu, przez Dubaj, dostał się samolotem na Białoruś. To była połowa października 2021 roku. W Polsce przy granicy trwał stan wyjątkowy.
- To był najtrudniejszy etap - przekroczenie granicy między Białorusią a Polską. Jeśli dostrzegłaby nas policja, błyskawicznie by nas aresztowano. Obserwowaliśmy drogę i w pewnym momencie było pusto. Zaczęliśmy biec - wspomina Haydar.
Mężczyzna z grupą osób najpierw nielegalnie przekroczyli białorusko-polską granicę, a 14 października dotarli do granicy polsko-niemieckiej. - Biegłem w kierunku moich marzeń, przyszłości, w kierunku lepszego życia. Dlaczego miałbym nie zrobić wszystkiego, żeby to osiągnąć? Musiałem po prostu przetrwać dzień czy dwa i dotrzeć do Niemiec - tłumaczy mężczyzna.
Szacuje się, że z Białorusi przez Polskę do Niemiec nielegalnie przedostało się w 2021 roku około 11 tysięcy migrantów. Większość właśnie w październiku, w tym samym czasie, co Haydar.
Mężczyzna złożył w Niemczech wniosek azylowy, czeka na decyzję. Na razie dostaje od rządu zasiłek, ale chce znaleźć pracę jako fotoreporter.
Autor: Maria Bilińska / Źródło: Fakty po południu