Rzutem na taśmę rozdać 15 milionów złotych. OKO.press ujawnia: Fundusz Sprawiedliwości, który nadzoruje minister Zbigniew Ziobro, ogłosił przed wyborami nowy konkurs. Jest rozpisany tak, że zapewnia finansowanie aż do 2026 roku, a z dotacji można kupić nieruchomość. Rozstrzygnięcie wkrótce, a wśród chętnych są organizacje powiązane z politykami Suwerennej Polski.
Po niedzielnych wyborach Zbigniew Ziobro był widziany tylko w poniedziałek po południu, kiedy przyjechał do siedziby PiS. To on jest najdłużej urzędującym ministrem sprawiedliwości po 1989 roku, ale wszystko wskazuje na to, że niedługo będzie musiał opuścić swój gabinet. Do tego czasu, jak się okazuje, mają jeszcze zapaść pewne decyzje. Finansowe decyzje o tym, komu przyznać dotacje z Funduszu Sprawiedliwości. - To jest ostatni skok na kasę pana Ziobry - twierdzi Izabela Leszczyna, posłanka KO.
Najnowszy konkurs został ogłoszony na miesiąc przed wyborami, jest rozpisany na trzy najbliższe lata i opiewa na 15 milionów złotych.
CZYTAJ WIĘCEJ: NIK zajęła się sprawą NCBR. "Możliwość popełnienia czynów karalnych w obszarze, oczywiście, korupcji"
"Trzeba będzie oddać, panie ministrze"
Zasady konkursu są opisane w dość ogólny sposób. Wystarczy zaplanować jakieś zadania mające na celu przeciwdziałanie przyczynom przestępczości. Mogą to być jakieś akcje informacyjne, publikacje albo nawet zakup nieruchomości. Rozstrzygnięcie niedługo, wśród chętnych są organizacje powiązane z politykami Suwerennej Polski.
Dla opozycji sytuacja jest jasna: to zabezpieczanie się na przyszłość, słyszymy. - Pan Zbigniew Ziobro będzie robił taką poduszkę dla swoich ludzi - ocenia Tomasz Trela, poseł Nowej Lewicy. - Chcą rzutem na taśmę zabezpieczyć się finansowo na lata w opozycji. Trzeba będzie oddać, panie ministrze - uważa poseł KO Adam Szłapka.
Opozycja mówi: rozliczymy to rozdawnictwo. Dotychczasowy koalicjant Zbigniewa Ziobry odpowiada: żadnego rozdawnictwa nie ma.
Według opozycji trudno inaczej nazwać na przykład wręczanie kołom gospodyń wiejskich nowoczesnych robotów kuchennych, ekspresów do kawy, garnków, patelni i noży do pizzy. Wszystko to z naklejkami z napisem: sfinansowano ze środków Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest minister sprawiedliwości.
Ministrowie chętnie się fotografowali z obdarowywanymi, dlatego opozycja mówiła: to czysta kampania wyborcza. W czerwcu w Sejmie Piotr Cieplucha tłumaczył się z tego wiceszef resortu. Przekonywał, że skoro koła gospodyń wiejskich promują przeciwdziałanie przemocy, to muszą coś ugotować.
"Jak zrobimy audyt, to myślę, że ta skala będzie porażająca"
Fundusz Sprawiedliwości powstał 11 lat temu, sądy zasądzają wpłaty na ten fundusz od skazanych osób. Środki te, w założeniu, miały wspierać ofiary przestępstw i więźniów, którzy odbyli już kary. W 2017 roku Zbigniew Ziobro nieco zmienił zasady przyznawania dotacji i tym sposobem do ofiar przestępstw trafia tylko niewielka część funduszu. Dwa lata temu NIK stwierdziła, że fundusz działa nierzetelnie, a wspieranie pokrzywdzonych to tylko pozory.
Koalicja Obywatelska wypomina Zbigniewowi Ziobrze, że Fundusz Sprawiedliwości to nie tylko pieniądze rozdawane zaprzyjaźnionym organizacjom. Opozycja mówi: rządzący tworzyli sobie źródła finansowania dla zaprzyjaźnionych środowisk. - Czarnek, NCBR, to, co rozdawał Gliński. Ja sobie myślę, że to jest tylko czubek góry lodowej. Jak zrobimy audyt, to myślę, że ta skala będzie porażająca - uważa Adam Szłapka.
Fundusz Sprawiedliwości, jak słyszymy, ma przejść głębokie zmiany.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24