Do wyborów rok, ale opozycja już się mobilizuje. Mają szansę odsunąć Orbana

Źródło:
Fakty po Południu TVN24
Węgierska opozycja mobilizuje się przed wyborami, a jej lider zdeklasował Orbana w sondażu
Węgierska opozycja mobilizuje się przed wyborami, a jej lider zdeklasował Orbana w sondażu
Przemysław Kaleta/Fakty po Południu TVN24
Węgierska opozycja mobilizuje się przed wyborami, a jej lider zdeklasował Orbana w sondażuPrzemysław Kaleta/Fakty po Południu TVN24

Wybory na Węgrzech dopiero za rok, ale opozycja już się mobilizuje. W weekend przez Budapeszt przetoczyły się antyrządowe manifestacje. Opozycyjna partia Tisza przekonuje, że zawróci Węgry z antyunijnej ścieżki i Budapeszt znów stanie się wiarygodnym, europejskim partnerem.

Cisa to najdłuższa rzeka na Węgrzech, a Węgrzy nazywają ją "Tisza" - tak jak opozycyjną partię, która wzbiera na sile, żeby po czterech kadencjach nieprzerwanych rządów Viktora Orbana odsunąć go od władzy. - Nasz kraj, Węgry, znów będzie dumnym i niezawodnym sojusznikiem NATO. Węgry znowu będą pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej - mówi lider partii Tisza Peter Magyar. 

ZOBACZ TEŻ: "Miałeś na naprawienie tego kraju 15 lat". Lider węgierskiej opozycji rzuca polityczną rękawicę Orbanowi

Niedzielna manifestacja w Budapeszcie miała zmobilizować antyrządowe nastroje. Węgrzy za rok zdecydują, czy chcą zmiany, czy też kolejny raz Fidesz zdominuje węgierski parlament.

- W końcu jest silna partia opozycyjna, która mogłaby w przyszłości przynieść radykalne zmiany, ponieważ to, co dzieje się w tym kraju, nie może trwać. Każdy już to widzi, nawet ci, którzy wcześniej głosowali na Fidesz. Kiedyś byłam jedną z nich i bardzo się rozczarowałam - przyznaje Csilla Vigand, zwolenniczka partii Tisza. 

Peter Magyar, przywódca opozycyjnej partii Tisza w WęgrzechPAP/EPA

Magyar obiecuje nowoczesne Węgry

Wahających się wyborców Peter Magyar chce przekonać również unijnymi funduszami, które Bruksela zablokowała w ramach procedur o łamanie zasad praworządności. - Nasza partia sprowadzi tu unijne fundusze, które zostały zablokowane z powodu korupcji tego rządu. Dzięki nim stworzymy podstawę do ekonomicznego i społecznego uzdrowienia społeczeństwa - zapowiada Magyar.

Lider opozycji zapowiedział przeprowadzenie na Węgrzech referendum w sprawie potencjalnego członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej, co ma złagodzić kurs Budapesztu wobec Kijowa.

Viktor Orban sprzeciwia się udzielaniu pomocy walczącej Ukrainie. W polityce zagranicznej obiera jawnie prorosyjski kurs, a ostatnio członkostwo Ukrainy we wspólnocie przedstawia jako zagrożenie dla Węgrów. - Przystąpienie Ukrainy zniszczy Węgry i węgierskie rodziny. Musimy mieć jasne, wspólne zdanie na ten temat - podkreślił ostatnio Orban.

W swoich mediach społecznościowych premier Węgier też prezentuje taką narrację. - Śledzimy debaty w Parlamencie Europejskim, gdzie twierdzą, że los Europy rozstrzygnie się na ukraińskich liniach frontu. Europa wyraźnie przygotowuje się do kontynuacji wojny - mówił na jednym z udostępnionych wywiadów na platformie X.

Sprzeciwiają się retoryce Orbana

Wyraźnie Viktor Orban kreuje obce zagrożenie i wroga, żeby straszyć węgierskich wyborców. Rzekomym zagrożeniem, - obok Ukrainy - mają być osoby ze społeczności LGBTQ+. W weekend przez Budapeszt przeszedł też "Szary Marsz", który w sposób karykaturalny miał pokazać, czym jest polityka węgierskiego rządu. 

- To, że wszyscy jesteśmy szarzy na zewnątrz, oznacza, że każdy z nas jest ciemny w środku. To jest idealne dla naszego rządu, ponieważ wszyscy jesteśmy żołnierzami w naszym wielkim, nowym węgierskim imperium - drwi Mate Laszlo, jeden z uczestników marszu.

Viktor Orban chce wyeliminować media, które ujawniały afery jego ludzi. Głównie te, które finansowała USAID
Viktor Orban chce wyeliminować media, które ujawniały afery jego ludzi. Głównie te, które finansowała USAIDJakub Loska/Fakty o Świecie TVN24 BiS

Węgrzy sprzeciwiają się ustawie przyjętej w marcu. Rząd Orbana twierdzi, że konieczna jest ochrona rodzin przed domniemaną "seksualną propagandą". Przepisy mają zablokować organizację zaplanowanego na czerwiec Marszu Równości w Budapeszcie. 

- Obdarłbym ich z prawa do zgromadzeń, ponieważ wszyscy są przestępcami, dlatego że chcieliby wyrazić samych siebie, a to jest bardzo szkodliwe. Tylko ja powinienem mieć prawo do wyrażania siebie, nikt inny i nikt kto nie jest do mnie podobny nie powinien tego robić - mówił Samuel Tar, kolejny z uczestników marszu.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Skazany polityk, plan Orbana i "nieprzewidywalne konsekwencje". "Igrali z ogniem"

Z sarkazmem uczestnicy próbowali zilustrować, do czego mają doprowadzić retoryka i działania Viktora Orbana. Wśród transparentów były takie hasła jak: "śmierć kolorom" czy "bycie jednakowym jest super". W marszu wzięło udział kilka tysięcy osób. 

Ostatnie badania pokazują, że Węgrzy jednak mogą odwrócić się od partii Orbana. Największym zaufaniem wśród polityków cieszy się lider opozycji, a premier Węgier w ciągu pół roku z pierwszego miejsca w sondażach - spadł na trzecią pozycję. 

Autorka/Autor:

Źródło: Fakty po Południu TVN24

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA