Polska się wyludnia. I na razie nie widać perspektyw na zmianę tego trendu. Według prognoz Głównego Urzędu Statystycznego za mniej niż cztery dekady będzie nas niewiele ponad 30 milionów. Jakich możemy spodziewać się konsekwencji depopulacji w tak dużej skali?
W Dubiczach Cerkiewnych na Podlasiu z trudem można spotkać mieszkańców na ulicy. - Młodzież zaczęła po prostu stąd wyjeżdżać w poszukiwaniu lepszego chleba - przyznaje Leon Małaszewski, wójt gminy Dubicze Cerkiewne.
W gminnej szkole będzie więcej nauczycieli niż uczniów. W Dubiczach, jak w soczewce widać to, przed czym ostrzega GUS
Gniazdujące tam bociany wcale nie zwiastują dobrej nowiny. - Urodzeń jest bardzo mało. Jest to na poziomie jednej osoby, dwóch małych osób. Natomiast zgonów rocznie notujemy nawet do około 50 - mówi Małaszewski.
W takim tempie za parę lat w gminnej szkole będzie więcej nauczycieli niż uczniów. - Tych dzieci mamy bardzo mało, bo 36 w szkole i 15 w przedszkolu, przez to gmina musi mocno dofinansować szkołę - komentuje Małaszewski. W Dubiczach, jak w soczewce widać to, przed czym ostrzega Główny Urząd Statystyczny. Polska się wyludnia, a społeczeństwo - starzeje. W efekcie będzie nas coraz mniej. Według prognoz GUS do 2060 roku będzie niewiele ponad 30 milionów Polaków. Ubędzie nas niemal 20 procent. To tyle, ile teraz jest wszystkich mieszkańców województwa mazowieckiego i świętokrzyskiego razem. - Liczba ludności Polski ma się zmniejszyć o prawie sześć milionów osób. Oczywiście ta depopulacja nie jest zjawiskiem nowym, natomiast skala zjawiska jest olbrzymia i niepokojąca - przyznaje profesor Robert Szmytkie z Zakładu Geografii Społeczno-Ekonomicznej Uniwersytetu Wrocławskiego.
Problem wyludniania dotyczy nie tylko wsi
Z roku na rok najbardziej wyludniają się małe gminy i wsie, głównie Polski wschodniej. I tak według analityków Głównego Urzędu Statystycznego za sześć lat w Krynkach, Kleszczach czy Dubiczach Cerkiewnych populacja zmniejszy się o 25 procent. - Pracuję tutaj od 1983 roku i mam pełny, można powiedzieć, obraz zmian - mówi Małaszewski. Jeszcze 40 lat temu w Dubiczach Cerkiewnych mieszkało prawie cztery tysiące osób, teraz niewiele ponad 1400. - Ten proces zmian był taki stopniowy, no i teraz się nasilił z tego względu, że ludzie starsi, którzy zostali, po prostu odchodzą od nas już na stałe - stwierdza Małaszewski. Problem starzejącego się społeczeństwa, ujemnego przyrostu naturalnego i wyludniania poprzez migrację do dużych ośrodków miejskich dotyczy nie tylko wsi. Ciemne chmury zbierają się również nad średnimi aglomeracjami. - Zauważamy, że tych mieszkańców ubywa w różnym tempie. Ostatnich kilka lat to tempo jest słabsze - informuje Edward Szewczak z Urzędu Miejskiego w Wałbrzychu.
Ale przewidywania, jak w całym kraju, są nie najlepsze. Dolnośląski Wałbrzych jako pierwszy może stracić status miasta powyżej stu tysięcy. W 2060 roku populacja tego miasta nie przekroczy 60 tysięcy, co oznaczać będzie ponad 40-procentowy ubytek liczby ludności w porównaniu z rokiem 2022. Co więcej, jak zauważa Główny Urząd Statystyczny, już teraz ponad 26 procent mieszkańców Wałbrzycha jest w wieku emerytalnym. - Mieszkania komunalne, mamy żłobki, mamy przedszkola, mamy pracę, mamy piękne tereny dookoła, więc liczymy, że to w końcu przyniesie pożądany efekt i ten trend spadkowy w Wałbrzychu zostanie zatrzymany - mówi Szewczak.
Ujemny przyrost naturalny od ponad dekady
Duże miasta przyciągają jak magnes. Poznań, Wrocław, Kraków czy Warszawa będą się rozrastać wraz z ościennymi gminami, ale kosztem oddalonych od nich miejscowości - te, tak jak teraz, będą się kurczyć. Jednak to nie z tego powodu demograficzna przyszłość Polski rysuje się w ciemnych barwach.
ZOBACZ TEŻ: Liczba urodzeń mocno w dół. "Załamanie"
- Warto zdać sobie sprawę z bardzo szybko zmniejszających się potencjalnych zasobów pracy, to znaczy tej ludności w wieku produkcyjnym. To jest bardzo duży problem, no i ciągle zmniejszająca się liczba urodzeń - wymienia Szmytkie. Ujemny przyrost naturalny w całym kraju utrzymuje się od ponad dekady. Zmian na horyzoncie tego trendu nie widać. - Panuje inny model rodziny - komentuje socjolog.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24