Sześcioletni Daniel cierpi na białaczkę, a w wyniku agresywnej chemioterapii rozwinęła się u niego sepsa i masywne zapalenie płuc. Był całkowicie pozbawiony odporności, miał duże zaburzenia krzepnięcia krwi. Ratunek dla dziecka przyszedł na szpitalnym oddziale intensywnej terapii dla dorosłych, gdzie podłączono sześciolatka do ECMO. Teraz Daniel ma się już znacznie lepiej.
Spór w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. - Kto pierwszy wpadł na to, żeby to było ECMO, znaczy: spierają się onkolodzy dziecięcy z kardiochirurgami, kto tutaj pierwszy to wymyślił - mówi dr hab. n. med. Ninela Irga-Jaworska z Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
Dziś ten spór to żarty. Ponad miesiąc temu sytuacja była poważna, czasu na zastanawianie się nad metodą leczenia właściwie nie było. - Nie mieliśmy mu nic innego do zaoferowania - przyznaje Anna Małecka z Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
- Dostaliśmy informację od naszych kolegów z anestezjologii, że stan dziecka się nie poprawia i respiratoroterapia, inwazyjna wentylacja, nie przynosi efektów, że doszliśmy do ściany, że nic już więcej nie możemy zrobić - opowiada Ninela Irga-Jaworska.
Chodziło o życie sześcioletniego Daniela. Chłopiec cierpi na białaczkę, w wyniku agresywnej chemioterapii rozwinęła się u niego sepsa i masywne zapalenie płuc. Był całkowicie pozbawiony odporności, miał duże zaburzenia krzepnięcia krwi.
Pierwsze takie dziecko w Polsce
- W nocy, pamiętnej dla nas wszystkich, dla całego zespołu, który brał w tym udział, podłączyliśmy to ECMO, czyli urządzenie, które czasowo zastępuje pracę płuc w tym przypadku - wyjaśnia dr hab. n. med. Radosław Jaworski.
Daniel jest najprawdopodobniej pierwszym w Polsce dzieckiem chorym onkologicznie u którego zastosowano ECMO. - Dla nas ten pacjent był wyjątkowy, bo to jest pacjent pediatryczny na oddziale intensywnej terapii dorosłych - zaznacza profesor Romuald Lango z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
- Pierwsza doba przyniosła jakieś tam fajne informacje, później przez chwilę było pogorszenie, bo okazało się, że jednak te kaniule były trochę w złym rozmiarze i trzeba było je wymienić. Tak naprawdę po tej wymianie z dnia na dzień wszystko szło w dobrą stronę - relacjonuje Anna Małecka.
- Pierwsze dwie, trzy doby - nieprawdopodobny stres, niepewność, czy to się udało, czy on da radę, czy może to była decyzja niedobra, czy może zbyt ryzykowna - mówi Ninela Irga-Jaworska.
CZYTAJ TAKŻE: Raport: co piąty żyjący dziś człowiek zachoruje na raka
Ojciec Daniela wdzięczny lekarzom
Inwazyjna metoda leczenia, wszczepienie ECMO, tak zwanych sztucznych płuc, przyniosło oczekiwany efekt. Już po sześciu dniach płuca Daniela zregenerowały się na tyle, że odłączono aparaturę.
- Jestem wdzięczny za te decyzje, które podejmowali, za całą tę opiekę, którą obdarzyli Daniela, nic innego nie mogę powiedzieć, jak dziękuję, i to bardzo - mówi Piotr Pustelnik, ojciec Daniela.
- Ten przypadek otwiera też pewne nowe drogi dla pacjentów pediatrycznych tam, gdzie rzeczywiście jest duża szansa na długoterminowe przeżycie - zwraca uwagę Romuald Lango.
Daniel ma za sobą wygraną bitwę, ale ciągle toczy walkę z białaczką. Przerwa w terapii nowotworowej podczas stosowania ECMO nie pogorszyła jego stanu zdrowia, a sześciolatek ma duże szanse na całkowite wyleczenie. - On tę wojnę toczy każdego dnia, dostaje chemioterapię - mówi Ninela Irga-Jaworska.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24