Stolica Niemiec od ponad 30 lat uchodzi za mekkę artystów i fanów muzyki elektronicznej. Berlińska kultura techno doczekała się wreszcie wyjątkowego uznania. Została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. "Muzyka ta jest ściśle związana z miastem i zbudowała swój wyjątkowy charakter poprzez rolę odegraną w zjednoczeniu kraju" - czytamy w uzasadnieniu decyzji.
Wtopione w krajobraz Berlina, kipiąc energią, nocą wybijają rytm stolicy Niemiec - kluby techno to nie tylko miejsce zabawy. To element tożsamości miasta, budowanej przez lata berlińskiej sceny muzyki elektronicznej. O tym, jak ważnym, świadczy fakt, że kultura techno w Berlinie wpisana została właśnie na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
- To dla nas wielki moment, ale nie tylko dla nas, ale i dla całej kultury techno na świecie. Dostaliśmy wiele gratulacji i wiadomości od ludzi, którzy cały czas nas w tym procesie wspierali - komentuje Ellen Dosch-Roeingh z Rave the Planet.
Starania o takie uznanie berlińskiej sceny techno organizacja Rave the Planet podjęła nieco ponad dekadę temu. Pierwszy wniosek do niemieckiej komisji UNESCO złożyła w 2022 roku. Był do poprawki, ale kolejny przyniósł już wyczekiwany rezultat.
"To wyróżnienie jest wyrazem rozszerzonego pojęcia kultury, które sprzeciwia się absurdalnemu rozgraniczeniu kultury elitarnej i masowej. (…) Kultura techno symbolizuje wartości takie jak różnorodność, szacunek i otwartość na świat" - podkreśliła minister kultury Niemiec Claudia Roth.
W uzasadnieniu decyzji niemiecka komisja ds. UNESCO podkreśliła, że muzyka techno stała się ścieżką dźwiękową, towarzyszącą zjednoczeniu Niemiec. "Powstałe przestrzenie wolności przyczyniły się do ugruntowania sceny klubowej, która jest dziś obecna w Berlinie. Muzyka ta jest ściśle związana z miastem i zbudowała swój wyjątkowy charakter poprzez rolę odegraną w zjednoczeniu kraju" - napisano w uzasadnieniu.
Początki techno w Berlinie
To właśnie na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku w opuszczonych budynkach i piwnicach wybrzmiewały pierwsze didżejskie sety dające podwaliny berlińskiej kultury techno.
- Było to trochę na dziko, nie było odpowiednich przepisów. Policja nie wiedziała, czy to jest legalne, czy nie. Wchodziliśmy do pomieszczeń, a policjanci patrzyli, bo nie wiedzieli, do kogo to należy - opowiada Tanith, DJ i producent muzyczny. Powstawały już wtedy muzyczne kluby, choćby takie jak Tresor. - Kiedyś było pełno ludzi i z sufitu kapała woda. Niektórzy mówili, że to obrzydliwe, inni, że ekscytujące. Miał tam zagrać jeden DJ, który bardzo dbał o swoje płyty, ale powiedział, że jego płyty tam zamokną i nie zagra. Promotor wieczorem przyszedł do mnie i zapytał, czy wziąłem płyty. Pobiegłem do hotelu, zabrałem płyty. Grałem do 11 w poniedziałek. Pomyślałem sobie tej nocy, że tym właśnie jest techno - wspomina Chris Liebing, DJ i producent muzyczny.
CZYTAJ TAKŻE: Fani The Beatles znów mogą usłyszeć głos Johna Lennona. "To piękne, że można jeszcze raz wejść do tego świata"
Tresor był nie tylko klubem muzycznym, ale i wytwórnią płytową. Przyjeżdżali tam DJ-e zza oceanu, między innymi z Detroit, i fani muzyki elektronicznej z całego świata. - Przyjeżdżałem tu z tego samego powodu, co wszyscy: dla niepowtarzalnej muzyki - mówi Alan Oldham, DJ i producent muzyczny.
Muzyka techno kiełkowała w berlińskich klubach, by po kilku latach stać się już elementem kultury masowej. - Wiele klubów, żeby przetrwać, musi się stać bardziej komercyjnymi, niżby chciały. Wpisanie na listę UNESCO być może sprawi, że będą mogły korzystać ze specjalnych programów wsparcia dla kultury, będą mogły być bardziej niszowe, grać niszową muzykę. Teraz, niestety, muszą zmagać się z rosnącymi kosztami i inflacją - wskazuje Ellen Dosch-Roeingh z Rave the Planet.
Techno zmieniło kulturę miasta
Fani muzyki elektronicznej przyjeżdżali nie tylko po to, aby bawić się berlińskich klubach, ale i uczestniczyć w Paradach Miłości. Na pierwszej, w 1989 roku, było nieco ponad sto osób. Niemal dekadę później już ponad milion.
- Berlin wcześniej kojarzył się z miastem nazizmu, wojną. Kultura techno pozwoliła zmienić sposób odbioru tego miasta. Berlin stał się nagle młody, seksowny, otwarty na różnorodność, kreatywny. To wszystko stało się możliwe dzięki kulturze techno - zaznacza Dosch-Roeingh.
CZYTAJ TAKŻE: Rękopis utworu "Hotel California" w centrum sprawy o spisek i kradzież. Trzech oskarżonych
Love Parade odbywała się w Berlinie do 2006 roku, a następnie w innych niemieckich miastach. Ostatnia edycja odbyła się w 2010 roku w Duisburgu. Doszło tam do tragedii - w wyniku ścisku w tunelu zginęło 21 osób, a ponad 500 zostało rannych. W 2022 roku parada, już pod nazwą Rave the Planet, wróciła na ulice Berlina.
- To ma pokazać, że jesteśmy razem w trudnych czasach. W czasach wojny, walki wszystkich ze wszystkimi. Chcemy pokazać, że możemy być ze sobą razem. Nie ma znaczenia, jaki masz kolor skóry, jakie masz przekonania, jaką religię wyznajesz. To nie ma znaczenia. Wszyscy tu są mile widziani. Wszyscy tańczymy w pokoju - mówił dr. Motte, DJ i członek organizacji Rave the Planet.
Inicjatorzy akcji liczą na to, że po wpisaniu berlińskiej kultury techno na listę UNESCO właścicielom klubów łatwiej będzie między innymi pozyskać rządowe fundusze i dotacje. Tak aby stolica Niemiec utrzymała swój unikalny muzyczny charakter.
- Berlin to Hollywood dla DJ-ów. Jeśli chcesz być aktorem, jedziesz do Hollywood. Jeśli chcesz być DJ-em, przyjeżdżasz do Berlina - mówi Alan Oldham, DJ i producent muzyczny.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: "Sub Berlin - The Story of Tresor", Tresor Berlin