Mamy nawiększy dług w historii - alarmują ekonomiści, ale przedstawiciele rządu mówią o "złotym wieku" i zaprzeczają temu, że budżet jest w złym stanie. Dodatkowo w debacie wybrzmiewa pytanie, jak opozycja w obecnym stanie finansów publicznych zrealizuje wszystkie wyborcze obietnice. Duże nadzieje wiąże się z odblokowaniem środków na KPO.
Zajęcie się budżetem i zadłużeniem państwa to będą pierwsze zadania dla wszystkich, którzy usiądą w ławach rządowych. - Mamy największy dług w historii, największy przyrost długu w historii, czyli mamy zupełne załamanie się kontroli nad budżetem - wskazuje prof. Witold Orłowski z Akademii Finansów i Biznesu Vistula oraz główny doradca ekonomiczny PWC.
Wiceminister finansów Artur Soboń zapewnia, że sytuacja polskich finansów jest najlepsza w historii, a premier Mateusz Morawiecki mówi o "złotym wieku". - Jesteśmy w sytuacji, w której tak dobrze nigdy w Polsce nie było. Od momentu, w którym mierzymy polskie PKB w polskich dziejach, jesteśmy dzisiaj najbogatsi w całej swojej historii - ocenia Soboń. - Polski złoty wiek będzie trwał nadal. Warunkiem koniecznym dla dalszego rozwoju jest jednak to, by kolejny rząd, bez względu na to, kto stanie na jego czele, nie zboczył z kursu wytyczonego przez Zjednoczoną Prawicę - podkreśla szef rządu.
Jednak dług publiczny liczony metodą unijną, czyli pokazującą też zadłużenie funduszy wyprowadzanych poza budżet, już na początku roku sięgnął półtora biliona złotych. Z kolei deficyt sektora finansów publicznych - czyli rządu i samorządów razem - na koniec roku wyniesie prawie 200 miliardów złotych i będzie o 80 miliardów wyższy niż rok temu.
- Finanse publiczne są w bardzo złym stanie, ale to też wynika z tego, że gospodarka polska ma zerowy prawie wzrost - wyjaśnia Ryszard Petru, poseł elekt Trzeciej Drogi.
Zadanie przyszłego rządu będzie trudne. Pojawia się też pytanie, jak w obecnym stanie finansów publicznych zrealizować wszystkie wyborcze obietnice. - Wszystkich obietnic nie da się zrealizować w jednym roku - zaznacza Petru i przedstawia plan Trzeciej Drogi w sprawie finansów. - Powrót do poprzedniej wersji składki zdrowotnej i posprzątanie po Polskim Ładzie - wskazuje.
Zapytaliśmy też Koalicję Obywatelską i Lewicę o pierwsze kroki, jakie podejmą przyszli ministrowie. - Na pewno trzeba ściągnąć środki unijne - to jest coś, na co czeka polska gospodarka i polski budżet - podkreśla Arkadiusz Myrcha, poseł elekt Koalicji Obywatelskiej. - Przede wszystkim mówimy o uporządkowaniu budżetu państwa, czyli o likwidacji funduszy pozabudżetowych, które spuchły w czasie ostatniej kadencji Prawa i Sprawiedliwości - informuje Dariusz Standerski, polityk Nowej Lewicy.
Drogie obietnice
Koalicja Obywatelska obiecała 100 konkretów, które chciałaby wprowadzić przez pierwsze sto dni rządów. Wśród nich jest obniżenie podatków, czyli podniesienie kwoty wolnej od podatku i zniesienie podatku Belki, ale też wzrost wydatków, jak na przykład: podwyżki dla nauczycieli, czy kredyt 0 procent na zakup pierwszego mieszkania. Pytanie, czy znajdą się na to pieniądze.
- Te 100 konkretów było tworzone na podstawie wiedzy, którą posiadamy z ogólnie dostępnych informacji, z założeniem, że może nie być tak kolorowo. Niemniej jednak każda z tych propozycji ma swoją poduszkę finansową - zapewnia Arkadiusz Myrcha.
Nowy rząd dostanie w spadku po Prawie i Sprawiedliwości bardzo ciasny gorset finansowy - zwracają uwagę eksperci. - Krótka kołderka, naprawdę będzie bardzo trudno, szczególnie w kontekście tego, że zapowiedzi przedwyborcze były takie, które skazują budżet na dużo więcej wydatków i schłodzone dochody do budżetu - wskazuje prof. Aneta Zelek, ekonomistka z Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości straszą, że Koalicja Obywatelska nie da rady podnieść kwoty wolnej od podatku. - Według mnie oszuka Polaków i będzie próbowała w tej sprawie kluczyć - mówi Artur Soboń, wiceminister finansów, poseł elekt Prawa i Sprawiedliwości. Dodaje, że to kosztuje 45 miliardów złotych, z czego 15,5 jest ubytkiem samorządów.
O zdanie w tej sprawie zapytaliśmy też byłego członka Rady Gospodarczej przy premierze z czasów rządów PO-PSL. - Jeśli pani pyta ekonomistę, czy stać nas na obniżanie podatków w tej chwili, na dodatkowe wydatki, to odpowiedź będzie, oczywiście, że nie, przy czym dziękujmy za to odchodzącemu rządowi. Natomiast, jeśli pani spyta polityków, czy stać ich na to, żeby nie zrealizować takich jasno złożonych obietnic, to też pewnie powiedzą, że nie stać na to - odpowiada prof. Witold Orłowski.
Jak słyszymy, realnie poprawić nasze finanse mogą środki z unijnego funduszu odbudowy, bo przecież chodzi w nich o to, żeby rozkręcić inwestycje i wzrost gospodarczy.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24