W Polsce są osoby, które z powodu koronawirusa przebywają na kwarantannie nawet 50 dni. Są też osoby, które tygodniami czekają na decyzję sanepidu. Pani Klaudia i jej syn na kwarantannie są od 8 lipca 2020 roku. To właśnie tego dnia mąż kobiety dostał informację, że w pracy w kopalni miał kontakt z osobą zakażoną koronawirusem.
- Zostaliśmy skierowani na 14-dniową, jak wtedy myślałam, kwarantannę, ale niestety to, co się nam przydarzyło, przechodzi ludzkie pojęcie - mówi mieszkanka Rudy Śląskiej, pani Klaudia Chilińska.
Relacjonuje, że trzy kolejne testy na obecność koronawirusa u jej męża dały pozytywne wyniki. Natomiast czwarty test - z powodu wydłużającej się kolejki oczekujących na wymazy na Śląsku - wykonano dopiero 12 dni po poprzednim. Jego negatywny wynik górnik dostał 4 sierpnia.
Po kolejnych siedmiu dniach, od czwartego testu wykonanego u górnika, przebadano całą rodzinę.
- W sanepidzie jest taka zasada, że osoba zakażona musi mieć najpierw negatywny wynik, aby reszta rodziny, która z nim przebywa na kwarantannie, została przebadana. Ja i syn mieliśmy pierwsze badanie w 34. dniu naszej kwarantanny - wyjaśnia pani Klaudia.
Kolejny test i wynik pozytywny
11 sierpnia pani Klaudia i jej czteroletni syn dostali negatywne wyniki badań na obecność koronawirusa. Z kolei mąż kobiety miał wynik niejednoznaczny. Pobrano więc od niego kolejny wymaz i badanie znowu potwierdziło zakażenie koronawirusem.
- Jak to jest możliwe, że osoba, która najpierw miała negatyw, nagle znów stała się osobą zakażoną? Ja i syn jesteśmy zdrowi, więc tak naprawdę skąd on mógł się zarazić, skoro my w ogóle od ponad tych 40 dni nie wychodzimy z domu? - zwraca uwagę kobieta.
Pani Klaudia próbowała uzyskać więcej informacji w Ministerstwie Zdrowia, a także w urzędach: wojewódzkim i miasta. - Sam zachodzę w głowę, jak to jest możliwe. No, ale te sprawy są po stronie służb rządowych i sanitarnych, które zajmują się walką z epidemią - wyjaśnia wiceprezydent Rudy Ślaskiej Krzysztof Mejer.
- Są osoby, u których wirus znika szybko, ale są takie, u których wirus utrzymuje się przez dłuższy czas, więc tutaj z takim przypadkiem mamy do czynienia - dodaje Teresa Golda z Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego w Rudzie Śląskiej.
17 sierpnia mąż pani Klaudii trafił do izolatorium, gdzie zarówno pierwszy, jak i drugi test na obecność koronawirusa dały wynik negatywny. Mężczyzna wrócił do domu.
Teraz pani Klaudia i 4-letni Nikodem czekają na wyniki swoich badań. Nawet jeśli otrzymają je we wtorek, to z kwarantanny będą zwolnieni dopiero dobę później.
Sanepid nie odpowiada
Mieszkanka Wrocławia, która opowiedziała nam historię swojej izolacji, wciąż nie wie, kiedy ją zakończy. Młoda kobieta poczuła się źle już w lipcu, a pod koniec miesiąca straciła smak i węch. 1 sierpnia skontaktowała się z lekarzem, który miał powiadomić sanepid o podejrzeniu zakażenia pacjentki koronawirusem. Jednak do kobiety nikt się do w tej sprawie nie odezwał.
Mieszkanka Wrocławia po dwóch dniach, na własną rękę, poddała się badaniu na obecność przeciwciał, które dało pozytywny wynik. 6 sierpnia miała potwierdzenie dzięki badaniu genetycznemu na obecność koronawirusa, wykonanemu na koszt pracodawcy.
- Z tego, co mi wiadomo, w takim wypadku laboratorium też informuje sanepid o takim pozytywnym wyniku. Także powinno być już drugie zgłoszenie i do tej pory nie miałam żadnego kontaktu z sanepidem - opowiada kobieta, która chce pozostać anonimowa.
Rozmówczyni "Faktów" TVN próbowała kontaktować się z sanepidem. Dzwoniła i wysyłała maile, dopiero na trzecią wiadomość ktoś zareagował.
- Pani, która oddzwoniła, powiedziała, że czytała te maile, że rzeczywiście powinnam zostać w domu i że otrzymam pocztą, a jeżeli chcę szybciej, to mailowo, decyzję o izolacji. To było 13 sierpnia - wspomina mieszkanka Wrocławia.
Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny we Wrocławiu 17 sierpnia nakazał kobiecie poddanie się obowiązkowej izolacji w warunkach domowych: od 4 do 24 sierpnia.
Kobieta wspomina też, że dostęp do aplikacji, która ma monitorować przestrzeganie obowiązkowej izolacji, uzyskała dopiero 19 sierpnia.
O to, dlaczego kobieta o obowiązku izolacji została poinformowana tak późno, próbowaliśmy zapytać wrocławski sanepid, ale nam również nie udało się skontaktować z pracownikami.
Przedłużająca się izolacja może być trudna do przetrwania. Według psychologa Tomasza Kozłowskiego pomóc w tym może planowanie przyszłości. - Tego, co będziemy robić, kiedy wyjdziemy. Takie budowanie tej przyszłości, wyobrażanie jej sobie i wizualizowanie - mówi Kozłowski.
Autor: Katarzyna Czupryńska-Chabros / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24