Chciał wspomóc ofiary brutalnej, nieuprawnionej inwazji, ale przy okazji wpadł w tarapaty w swojej ojczyźnie. Szwajcaria jest krajem neutralnym, więc Jona Neidhart musiał wybierać między przestrzeganiem prawa a udzieleniem tak potrzebnej pomocy. - Jeśli muszę wybierać między decyzją moralną i etyczną a decyzją zgodną z prawem, to wybiorę decyzję moralną i etyczną - wyznaje Jona.
Są ich tysiące i choć motywacje każdego z nich są różne, to łączy ich jeden cel: obrona Ukrainy przed rosyjską agresją. Wśród cudzoziemców w ukraińskiej armii wyróżnia się Jona Neidhart, ponieważ jego udział w tej wojnie może mieć ogromne konsekwencje dla jego ojczyzny.
- Rosja zaatakowała Ukrainę bez żadnej prowokacji. To był moment, kiedy musiałem działać. Mam również osobisty związek z tym krajem. Moja matka jest Polką, ale ma też ukraińskich przodków, co sprawia, że czuję szczególną więź z Ukrainą - opowiedział szwajcarski ochotnik walczący w Ukrainie w rozmowie z reporterem TVN24 BiS Hubertem Kijkiem.
Jona wyjechał do Ukrainy w marcu 2022 roku, zaraz po wybuchu pełnoskalowej inwazji i wstąpił do Legionu Międzynarodowego. Brał udział w kluczowych bitwach - w kontrofensywie charkowskiej i w obronie Bachmutu. Walczył ze świadomością, że w jego ojczyźnie czeka go surowa kara. Za służbę w obcym wojsku w Szwajcarii grożą nawet trzy lata więzienia.
- Wiedziałem, że łamię szwajcarskie prawo o neutralności, ale ta wojna dotyczy przyszłości Europy, a nie tylko Ukrainy. Jeśli muszę wybierać między decyzją moralną i etyczną a decyzją zgodną z prawem, to wybiorę decyzję moralną i etyczną - wyjaśnił Jona.
W obecności mediów oddał się w ręce policji
W czerwcu 2024 roku Jona postanowił wrócić do Szwajcarii i opowiedzieć o swojej decyzji. W obecności mediów oddał się w ręce policji. Dlaczego to zrobił? Bo jak tłumaczy, chciał wstrząsnąć ojczyzną i zmienić jej dwustuletnią doktrynę.
- Od ponad 200 lat jesteśmy neutralni i przyzwyczailiśmy się do tego jako naród i trudno współczesnym obywatelom Szwajcarii to zmienić. Jednak znam polityków, którzy myślą podobnie i wspierają moją decyzję o walce za Ukrainę - podkreślił Jona.
ZOBACZ TEŻ: "Są mięsem armatnim". Tylu żołnierzy stracił Kim
To właśnie dzięki Jonie szwajcarski parlament rozpoczął pracę nad amnestią dla obywateli walczących w Ukrainie. Projekt ustawy utknął w zamrażarce Zgromadzenia Narodowego. - To politycznie trudne, jeśli Szwajcaria przyzna amnestię żołnierzom walczącym w Ukrainie. To będzie de facto oznaczać, że jest częścią konfliktu - zwraca uwagę Jona.
Podjął odważny krok
Sprawa Jony przed sądem także się przedłużała, co skłoniło go do odważnego kroku.
- Postępowanie zaczęło się w czerwcu zeszłego roku, a po pół roku postanowiłem wrócić do Ukrainy. To recydywa, więc mogę zostać skazany na 4,5 roku pozbawienia wolności. Zagrałem ze Szwajcarią w szachy. Oni są w trudnej sytuacji. Jeśli mnie skażą, to wiedzą, że to będzie skandal, bo wszystko, co robiłem, to broniłem demokracji i Europy, a Szwajcaria jest częścią tego świata - zaznaczył szwajcarski ochotnik walczący w Ukrainie.
Jona otrzymał przydział do elitarnej trzeciej brygady szturmowej. Rusza do walki o wolność i przyszłość.
- Mam nadzieję, że w moim kraju dojdzie przynajmniej do minimalnej zmiany. Gdy wolność jest zagrożona, mój kraj powinien pomagać jej bronić, a tak się dzieje teraz. Rosja naprawdę niszczy Ukrainę. A kiedy studiujesz historię Rosji, Putina, ZSRR czy imperium carskiego, widzisz, że Moskwa zawsze budowała swoje istnienie na nacisku. Zawsze podbijała, zawsze tłumiła inne kultury i narody - podkreślił Jona.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne