Są okolice, których Ukraina nie może stracić. Chodzi o obszary, które znajdują się blisko Charkowa. Jeśli armia Putina je przejmie, to w jej zasięgu znajdzie się drugie największe miasto w kraju. Ukraińcy bronią się, jak mogą, ale przyznają, że mają za mało broni, a Rosjanie - zbyt wiele dronów.
Są miejsca, których Ukraińcy nie mogą oddać Putinowi. Wieś Łypci jest jednym z nich. Na ulicach leży zniszczony sprzęt wojskowy. Domy płoną po atakach. Żołnierze mogą poruszać się tylko nocą.
Pomimo niebezpieczeństwa Ukraińcy trzymają miasto w garści, ale jeśli przegrają, rosyjskie pociski dotrą do drugiego największego miasta Ukrainy - Charkowa.
- Wciąż czuć zapach pocisków, które spadły tu jakąś godzinę temu - relacjonuje Nick Paton Walsh, korespondent CNN. Jest jednym z pierwszych reporterów, którzy zostali tam wpuszczeni. Zostali tylko żołnierze, ukrywają się pod ziemią.
Żołnierze w Charkowie mają za mało broni, a Rosjanie - za dużo dronów
13. Brygada Gwardii Narodowej jako pierwsza stawiła opór nowej ofensywie Rosjan. - Na własne oczy możesz zobaczyć, jak wszystko płonie. Tak jest każdej nocy - mówi Ołeksandr Chartija z Gwardii Narodowej Ukrainy. - Nic nie było tu przygotowane. Nic. Wszystkie pozycje są budowane rękami piechoty. Rosjanie to wyszkoleni zawodowi żołnierze. Widzimy to po ich wyposażeniu, ich taktyce - dodaje.
Tylko w ciągu ostatniej godziny doszło tam do ośmiu ostrzałów, więc reporterzy musieli szybko opuścić to miejsce. Blisko nich słychać było brzęczenie. O tym, czyj to dron, dowiedzieliby się na pewno tylko wtedy, gdyby ich zaatakował. Żołnierze w Charkowie mają za mało broni, Rosjanie zaś - za dużo dronów.
92. Brygada Szturmowa pokazała reporterom coś, co do niej nie należy. Mianowicie rosyjską artylerię, która została przechwycona w regionie Charkowa w pierwszym roku inwazji. Teraz do ostrzału używają francuskich pocisków moździerzowych, co świadczy o tym, jak mało amunicji mają do dyspozycji. Używają drutu do ochrony przed dronami.
Widmo postępów Rosjan unosi się nad wszelkim życiem
Inna jednostka pokazała uzbrojenie pochodzące z czasów Związku Radzieckiego. Wyprodukowany w latach 40. moździerz nadal może strzelać nowszymi polskimi pociskami. Jesienią byli w stanie wystrzelić sto pocisków dzienne, obecnie - zaledwie dziesięć.
- Niezwykłe jest to, że coś, co jest trzy razy starsze od tych mężczyzn, służy do powstrzymania rosyjskiej ofensywy w 2024 roku. Mówią, że metal jest tak stary, że ogranicza liczbę wystrzałów - opisuje Nick Paton Walsh.
Żołnierze w bunkrze pokazali reporterowi gadżet kupiony w internecie za 30 dolarów. To ich najlepszy mechanizm ostrzegawczy. Ta ekipa jest symbolem ukraińskiego wyczerpania i oporu. Są w niej żołnierze starsi wiekiem, a także ci, którzy zostali ranni w boju, ale wciąż walczą. - To Orłan. Nie wychodźcie na zewnątrz - mówi ukraiński żołnierz, Artur. Zobaczył przelatującego rosyjskiego drona - Orłana. Mówi, że lepiej zostać w środku. On sam wciąż ma w ramieniu odłamek drona.
Rosjanie zbombardowali ośrodek wypoczynkowy nad jeziorem koło Charkowa. Widmo ich postępów unosi się nad wszelkim życiem. Każdy dom może być celem. Ciemność jest niewielkim wybawieniem. Przed świtem zawsze słychać za dużo wybuchów.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS