Jeśli ta ustawa stanie się prawem, Niemcy będą mieli w Europie jedne z najbardziej liberalnych przepisów dotyczących marihuany. Na razie jest poparcie rządu. Berlin chce w ten sposób zneutralizować czarny rynek i walczyć z przestępstwami, które mają związek z narkotykiem. Równolegle władze planują kampanię pod hasłem "Legalna, ale ryzykowna", która będzie uświadamiać ludziom szkody wynikające z jej zażywania.
Marihuana jest groźna - zwłaszcza dla młodzieży. Dlatego częściowo ją legalizujemy - tłumaczy niemiecki minister zdrowia Karl Lauterbach. Dorosły Niemiec będzie mógł na własny użytek uprawiać w domu do trzech sadzonek konopi indyjskich i posiadać do 25 gramów marihuany. O szkodliwym działaniu konopi indyjskich ma przypominać szeroko zakrojona kampania informacyjna, skierowana głownie do nieletnich. - Każda młoda osoba będzie wiedzieć, że jeśli używam marihuany, jeśli robię to regularnie, to niszczę swój mózg - mówi minister Lauterbach. Niemiecki rząd przyjął projekt ustawy w sprawie legalizacji marihuany. Nowe prawo będzie musiało jeszcze przejść przez parlament. Ma wejść w życie do końca roku.
Zdaniem rządu w Berlinie to zmniejszy przestępczość związaną z narkotykami, odciąży policję i sądy, pozwoli na bezpieczniejsze spożywanie marihuany. Na autora nowego prawa - niemieckiego ministra zdrowia - spada jednak lawina krytyki. Lewica uważa, że jego rozwiązania są za mało liberalne. Prawica twierdzi, że będą promować konsumpcję marihuany. - To, że nasze rozwiązanie jest atakowane z obu stron, jest dobrym znakiem. Bo dużo dalej idąca liberalizacja, taka jak w Holandii lub w niektórych stanach w Ameryce, doprowadziłaby do zwiększenia konsumpcji. Właśnie tego nie chcemy. Chcemy ograniczyć konsumpcję i uczynić ją bezpieczniejszą - tłumaczy Karl Lauterbach.
Różnica zdań
Niemiecki minister zdrowia na każdym kroku podkreśla, że zakaz używania konopi indyjskich nadal będą mieli nieletni. Terapeuci uzależnień przypominają, że to substancja, która oddziałuje na komórki nerwowe, jest szczególnie niebezpieczna dla dojrzewającego mózgu i choć nie uzależnia fizycznie, ma fatalny wpływ zwłaszcza na nastolatków. - Nie mogą już spać bez marihuany. Mają poważne problemy ze snem, mają spadki i wahania nastroju. Nie mogą już wydostać się z tej depresyjnej dziury, w którą wpadają. Są upośledzeni społecznie, nie są już w stanie utrzymywać relacji międzyludzkich, wypełniać swoich obowiązków - mówi Sabine Koehler, psychoterapeutka, psychiatria.
Nowe prawo ma nadać istotną rolę specjalnym stowarzyszeniom, tak zwanym klubom konopnym, zrzeszającym do 500 osób. Ich członkowie będą mogli wspólnie uprawiać marihuanę i rozprowadzać je między sobą. - Nie chcemy mówić o legalizacji, a o dekryminalizacji i regulacjach dotyczących uprawy w domach i specjalnych klubach. Z zadowoleniem przyjmujemy usunięcie marihuany z ustawy o środkach odurzających - mówi Oliver Waack-Juergensen, członek Klubu Konopnego "High Ground" w Berlinie.
Policyjne związki zawodowe alarmują, że kontrolowanie klubów konopnych będzie pochłaniało mnóstwo energii i czasu, a nawet założone w dobrej wierze stowarzyszenia mogą stać się celem mafii narkotykowych. - Nagle może okazać się, że przestępczość zorganizowana zacznie działać pod przykrywką legalnych stowarzyszeń, by produkować konopie indyjskie, a następnie nielegalnie je sprzedawać. Potrzeba tu jasnych regulacji - alarmuje Dirk Peglow ze Stowarzyszenia Niemieckich Policjantów.
Sprzedaż marihuany przez specjalne kluby ma zapobiec powstaniu znanego na przykład z Holandii zjawiska turystyki konopnej. W Niemczech nie będzie tak zwanych coffee shopów, marihuanę będą mogli kupować tylko pełnoletni zarejestrowani członkowie klubów.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS