Polska należy do coraz węższego grona państw, które formalnie nie uznają związków osób tej samej płci. Zawieranie związków partnerskich umożliwiła od 1 lipca Łotwa. Pierwsza para, która zdecydowała się na ten krok, mówi krótko: "jesteśmy razem od lat, więc ma to dla nas głównie wymiar praktyczny".
Od dawna nie są singlami, nie są kawalerami. Są w związku od ponad 5 lat i chcą być ze sobą do końca życia jako para. Teraz w końcu państwo formalnie to zauważa. - Jestem szczęśliwy, że w końcu możemy tego dokonać i w oczach rządu zostaniemy wreszcie dostrzeżeni - mówi Janis Locs.
Ta chwila jest dla nich słodko-gorzka, bo o równości jeszcze nie ma mowy. To jednak krok w dobrą stronę. Na złote obrączki przyjdzie jeszcze czas. - Zdecydowaliśmy się na srebrne pierścionki, ponieważ jest to związek partnerski. To jeszcze nie jest małżeństwo. Mamy nadzieję, że w przyszłości rzeczywiście będziemy mogli zawrzeć prawdziwe małżeństwo - mówi Maksims Ringo.
Na razie Łotwa umożliwiła osobom tej samej płci zawieranie związków partnerskich. Przepisy zostały uchwalone w listopadzie ubiegłego roku i weszły w życie 1 lipca. Umowy zawierane są u notariusza i dają parom jedynie kilka podstawowych praw.
- Od momentu rejestracji związku u notariusza te osoby mają prawo do zasiłku socjalnego, otrzymują ułatwienia podatkowe, otrzymują możliwość odwiedzania się w szpitalu - wylicza Inese Libina-Egnere, łotewska ministra sprawiedliwości.
Chcą walczyć o więcej praw
Nadal jest o co walczyć, o co postulować. - Kluczowe kwestie, których wciąż brakuje, to po pierwsze dziedziczenie. Jest to kwestia trudna do rozwiązania, ponieważ wymaga dużych zmian legislacyjnych. Nie ma też rozwiązań w sprawie uznawania par tej samej płci zarejestrowanych za granicą. I oczywiście nie ma żadnych rozwiązań w odniesieniu do dzieci żyjących w rodzinach osób tej samej płci - wskazuje Kaspars Zalitis z Organizacji na Rzecz Równości Osób LGBT+ Dzivesbiedri.
Przepisy ułatwiające parom wspólne życie - nawet w tak okrojonej formie - były jednak wręcz pilnie potrzebne. - Jeśli coś się stanie z jednym z nas, drugi będzie mógł decydować o jego leczeniu w szpitalu. Oczywiście są też aspekty finansowe. Będziemy mogli się razem rozliczać i w tym kontekście Łotwa postrzega nas jako rodzinę - mówi Maksims Ringo.
Łotwa dołączyła do grona sześciu innych krajów Unii Europejskiej, które na różnych zasadach wprowadziły do prawa instytucję związków partnerskich. Tutaj polityków zmusiła do tego decyzja Sądu Najwyższego sprzed 4 lat.
- Jest to wypełnienie wyroku Sądu Najwyższego, który stwierdzał, że potrzebne są prawdziwe regulacje dla wszystkich rodzin. Uznajemy zatem, że są rodziny, które nie są małżeństwem i w inny sposób mogą one zarejestrować swój związek - tłumaczy łotewska ministra sprawiedliwości.
Co ze związkami partnerskimi w Polsce?
Dla pozostałych 15 krajów Wspólnoty małżeństwo to po prostu związek dwóch dorosłych osób, które pragną ze sobą być i tu nie ma rozróżnienia na płeć. Tylko pięć krajów nie ma jeszcze żadnych rozwiązań: Rumunia, Słowacja, Bułgaria, Litwa i Polska.
- Jesteśmy w tym haniebnym gronie krajów, które ignorują własnych obywateli i obywatelki - ocenia Hubert Sobecki ze Stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza.
Nie powinno więc dziwić, że rośnie frustracja tych, którzy czekają. W ubiegłym tygodniu ministra ds. równości Katarzyna Kotula poinformowała, że w sprawie związków partnerskich w Polsce będzie projekt rządowy - bez możliwości przysposobienia dzieci. Pozostałe rozwiązania nie są jeszcze znane, ale wiadomo, że niektórym proponowanym nadal sprzeciwia się PSL. - Nie ma większości dla uroczystości. PSL proponował, żeby to było w ogóle robione przez notariusza, na to się nie zgadzamy, to znaczy chcemy, żeby to był Urząd Stanu Cywilnego - mówi Katarzyna Kotula.
ZOBACZ TEŻ: Związki partnerskie to obietnica KO i Lewicy. Ludowcy mogliby je poprzeć, ale kością niezgody są dzieci
Część konserwatywnych polityków nie chce też przystać na możliwość przyjmowania wspólnego nazwiska przez partnerów. - Jako strona społeczna patrzymy z ogromnym niepokojem przede wszystkim na to, że z projektu, który był już kompromisem (…), że z tego cały czas coś się komuś jeszcze nie podoba, cały czas coś jest obcinane. Czy to się zmieni i czy coś da się wskórać, tak naprawdę zależy od PSL-u - mówi Hubert Sobecki. Aktywiści działający na rzecz równości osób LGBT+ w Polsce zapowiadają demonstracje, jeśli wkrótce rząd nie przestawi konkretów.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Reuters