Uchodźcy, uciekając przed śmiercią, często giną lub stają się ofiarami przestępstw. Na świecie pod koniec 2022 roku było ponad 100 milionów uchodźców. To trzy razy więcej niż populacja Polski. 20 czerwca obchodzony jest Światowy Dzień Uchodźcy.
Uniwersalne pojęcia, których używamy na co dzień, w języku uchodźców mają zupełnie inny kształt. Dom to namiot, plac zabaw to klepisko. Kuchnia czasami to miednica z bajorem. Uchodźcy są ubrani w nieswoje ubrania. Jedzą posiłki, których nie wybrali. Mieszkają nie tam, gdzie by chcieli. Żyją nie tak, jak marzyli. Przez chwilę świat znów zainteresował się ich losem. Katastrofa łodzi u wybrzeży Grecji, na pokładzie której mogło się znajdować nawet 750 osób, przypomniała nam o niekończącym się strumieniu ludzi, którzy są zmuszeni uciekać ze swoich ojczyzn. - Szukam mojego brata. Nazywa się Abdo Al Sayed. Próbuję się gdzieś dodzwonić, żeby pomogli mi go znaleźć - mówi Mohamed El Sayed.
20 czerwca przypada ustanowiony ponad 20 lat temu Światowy Dzień Uchodźcy, czyli osoby, która jest prześladowana w swoim ojczystym kraju ze względu na rasę, religię, narodowość, światopogląd i dlatego musiała wyjechać. Ze statystyk UNHCR wynika, że nigdy wcześniej nie było na świecie tak wielu uchodźców. Pod koniec 2022 roku ich liczba wyniosła 108 milionów. Ponad połowa z nich pochodzi z zaledwie trzech państw: z Syrii, Ukrainy i Afganistanu. Nigdy wcześniej - w skali całego świata - nie byliśmy tak obojętni wobec ich nieszczęścia. - Obserwujemy coraz większą niechęć, by stosować zapisy Konwencji Genewskich i to nawet wśród państw, które te konwencje podpisały. To przede wszystkim wynika z rosnącego napływu ludzi, ale naszym zdaniem ta niechęć jest motywowana też przez inne czynniki, takie jak wpływ opinii publicznej czy osobista wrogość niektórych polityków - tłumaczy Filippo Grandi, Wysoki Komisarz ONZ do Spraw Uchodźców.
Wielu uchodźców to pozbawieni dokumentów i tożsamości bezpaństwowcy. Większość ma za sobą traumy, które trudno sobie wyobrazić. W przypadku afgańskich kobiet, które zostały przez talibów pozbawione wszelkich praw, ONZ mówi o apartheidzie płciowym. - Poważna, systematyczna, zinstytucjonalizowana dyskryminacja kobiet i dziewczynek znajduje się w centrum ideologii talibów. Rodzi to obawy, że mamy do czynienia z apartheidem płciowym, ze zbrodnią przeciwko ludzkości ze względu na płeć - wyjaśnia Richard Bennett, specjalny sprawozdawca ONZ do spraw Afganistanu.
Ulotna nadzieja
Tak straumatyzowanym ofiarom przemocy nie wystarczy dach nad głową czy ciepły posiłek, by mogły się usamodzielnić. Niestety, często nawet na tę najbardziej podstawową pomoc brakuje środków. Widać to w Sudanie Południowym, w którym - jak mówi specjalna wysłanniczka CNN Nima Elbagir - rozgrywa się najgorszy kryzys uchodźczy w Afryce. - Nadchodzi pora deszczowa, więc będzie tylko jeszcze gorzej. Wiele osób, z którymi tutaj rozmawiamy, mówi, że czują się upokorzone, bo świat jasno daje im do zrozumienia, że po prostu nie są warci tego, żeby im pomagać. Dopóki nie dotrze tu znacząca pomoc, nie sposób się z tym nie zgodzić - tłumaczy Nima Elbagir.
Sami uchodźcy często nie mają już siły skarżyć się na swój los. Nie mają siły tłumaczyć, skąd i przed czym musieli uciekać. Poczucie bezradności udziela się też pomagającym. - Pomoc humanitarna nie rozwiązuje kryzysu, nie kończy wojny czy przemocy. To mogą dokonać wyłącznie działania polityczne. Tutaj, w Syrii, odczuwamy ogromną frustrację, bo wiemy, że nie mamy na nic wpływu. Rozwiązania polityczne są dramatycznie potrzebne, ale nikt ich nie szuka - przekonuje Fabrizio Carboni z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Uchodźcy uciekają przed prześladowaniami, przemocą, gwałtem, przed wojną i głodem. W ostatnich latach wśród przyczyn ucieczki wymieniają też katastrofę klimatyczną - susze, powodzie i ekstremalne temperatury, które uniemożliwiają przeżycie.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS