17 września Ursula von der Leyen zaprezentowała proponowany przez siebie skład nowej Komisji Europejskiej. Dokładnie przedstawiła nowych komisarzy i zakres ich kompetencji. Wielu osobom wydawać by się mogło, że to oznacza, iż Komisja w nowym składzie już zaczyna działanie. Nic bardziej mylnego. Mało tego - nowa komisja może zacząć działać dopiero w grudniu. Skąd te opóźnienia i jak wyglądać będą dalsze prace nad jej powoływaniem?
Nowa komisja nie zacznie pracy 1 października, prawdopodobnie nie zacznie też 1 listopada. Bo choć znamy już podział stanowisk w nowym kolegium komisarzy, to wciąż jeszcze nie wiemy, kiedy zaczną się przesłuchania w Parlamencie Europejskim.
By ustalić harmonogram dalszych prac, musi zebrać się konferencja przewodniczących, a jej nadzwyczajne spotkanie zaplanowano dopiero 1 października.
Wtedy do parlamentarnej komisji do spraw prawnych trafią deklaracje nominatów co do braku konfliktu interesów - to pierwsze sito mające odsiać kandydatów, których droga zawodowa albo interesy finansowe mogłyby stanowić przeszkodę w sprawowaniu funkcji w Brukseli.
Następnie każdego z potencjalnych komisarzy czeka przesłuchanie - to kilkugodzinna seria pytań europosłów zasiadających w odpowiednich parlamentarnych komisjach. Przykładowo komisarz zajmujący się przemysłem będzie odpowiadał na pytania europosłów z komisji do spraw przemysłu, a polski kandydat na komisarza do spraw budżetu zasiądzie przed europosłami z komisji budżetowej.
Parlament zawsze odrzuca przynajmniej jednego kandydata
Ułatwieniem dla przepytywanych polityków jest to, że pytania, które usłyszą, muszą wcześniej otrzymać na piśmie, a w przygotowaniu odpowiedzi pomaga już specjalny zespół w ramach Komisji Europejskiej.
Dwa tygodnie na przygotowanie pytań i dwa tygodnie na przygotowanie odpowiedzi dodatkowo wydłuża jednak procedurę.
Po zakończeniu przesłuchań komisje wydają rekomendację i jeśli są pozytywne, europosłowie na sesji plenarnej głosują nad całym składem nowej Komisji Europejskiej. Teoretycznie wciąż możliwe jest więc głosowanie na ostatniej sesji plenarnej w Strasburgu 23 października.
ZOBACZ TEŻ: Nie tylko nakrętki od butelek
Ale to jedynie przy optymistycznym założeniu, że żaden z nominatów nie zostanie odrzucony, co biorąc pod uwagę doświadczenie ostatnich lat, jest mało prawdopodobne. Parlament zawsze odrzuca przynajmniej jednego kandydata, który najgorzej poradził sobie z serią pytań europosłów. To oznacza konieczność wymiany nazwiska, kolejne przesłuchanie i wydłużenie całego procesu.
Stąd na ten moment nowi komisarze liczą, że zaczną pracę na początku grudnia.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Reuters